Dlaczego istnieje cierpienie na świecie? Czy bardziej cierpimy przez innych, czy przez nas samych?
Cierpienie duchowe - jest zalezne od naszej swiadomosci. Jesli inni zrania nasza dusze, to nasza swiadomosc blednego postepowania lub konsekwencji gniecie nas. To jest to cierpienie duchowe, nad ktorym mozemy zapanowac, jesli popracujemy nad soba. Musimy tylko sobie zdac sprawe ze bez cierpienia nie zrozumie sie potegi szczescia. Cierpimy aby wyszlifowac nasza dusze, aby zbudowac nasza sile, wiare i odwage. Kazdy w zyciu doznaje cierpienia, mniejszego lub wiekszego - lecz w zaleznosci od jego odwagi i sily, znosi owe cierpienie. Niekiedy czlowiek ze zlamanym olowkiem zdaje sie bardziej cierpiec niz ten, ktory stracil dach nad glowa. Dlaczego? Poniewaz nie kazdy jest gotowy aby cierpiec, nie kazdy ma tyle sil aby uniesc swe serce, ponad przeszkody. Własne cierpienia uczą odwaznych acz rania tchorzliwych. Mimo to, nikomu nie należy robić żadnej przykrości. Musimy sobie zdac sprawe, ze istnieja dwa typy cierpienia. Cierpienie fizyczne i cierpienie duchowe. Cierpienie fizyczne się znosi. Cierpienie duchowe się wybiera. I to swiadomosc jest mistrzem, ktory uczy nas wyciagac wznioski z bolu duszy, uczy walczyc odwaznie z wiatrem ktory wieje nam prostwo w twarz. Dobry człowiek woli sam cierpieć, niż na cierpienia drugich patrzeć .Powinnismy zatem uczyc sie owej dobroci wobez blizniego, brac na siebie odpowiedzialnosc za drugiego, brac na siebie drugiego cierpienie, aby uchronic go przed bolem. Wlasnie dlatego, iz cierpienia tego, kogo się kocha, są moralnie bardziej nieznośne od własnych. Dzielić radość innych ludzi i cierpieć wraz z nimi - oto najlepsze wskazówki dla człowieka. Poniewaz płakać z płaczącym, to ulga w cierpieniu... oplakiwanie wlasnych problemow, zamyka nas na drugiego. Do swoich snów człowiek dopiero przez cierpienie dorasta, poprzez gorycz przeciwnosci pojmuje, jak wartosciowa jest slodycz marzen. Niczym balast potrzebny jest okretowi, aby plynac prosto - tak ciezar naszych cierpien sluzy aby wyprofilowac nasze serce i dusze. Nie bojmy sie zatem brac na siebie cierpienia jakie zostalo nam przydzielone w zyciu, albowiem w cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności. A naszym celem jest rozwijac sie duchowo, doswiadczac wszystkiego co wyostrzy nasza wrazliwosc duchowa, piekno serca...nikim bedziemy, jesli bedziemy unikac tchorzliwie zycia. Kaleczenie wlasnego ciala, jest rowniez slepym rozwiazaniem...kiedy nasza dusza cierpi, musimy w niej odnalezc sile aby wyjsc zwyciesko z sytuacji..tymczasem korzystamy z okazji i ranimy tez wlasne cialo, aby "pokazac"jak cierpi dusza. Tym pokazujemy jedynie, jak bezradni jestesmy wobec zadan, jakie nam nanosi los... Jak bestialsko traktujemy sie w obliczu problemu. Jak latwo poddajemy sie w goryczy..jak predko sie gubimy na tym swiecie. To ich swiadomosc, niszczy ich chec walki..wola uzalac sie nad swoim problemem nizeli zadbac o drugiego. Tyle ludzi kalekich sie rodzi i czeka na poprowadzenie ich przez zycie...tymczasem niektorzy rania swoje cialo samolubnie :(