Życie dało kilka kopniaków w dupe, rodzice nauczyli, jak unikać problemów, a przyjaciele, starają się unikać problemów razem ze mną. W sumie to życie wykreowało mój charakter.
Ponieważ mocno wierzymy, że uda się uniknąć konsekwencji i to nic groźnego. Zatrzeć ślady, uniknąć tego zdarzenia. A potem żałujemy, że to zrobiliśmy. Wtedy uczymy się lekcji, że nie warto ufać ludziom. ;> Bo ich "zawsze" to dzień, dwa, miesiąc, pół roku, rok.. A potem znikają. Mijasz się z nimi codziennie na ulicy, w pracy, w szkole, w sklepie, w parku, na spacerze z psem bez żadnego głupiego "Cześć", uświadamiamy sobie, że chociaż my chcieliśmy być "zawsze" to nie zawsze oni tego chcą, choć wiemy, że wytrwamy do końca, to oni tego nie zrobią. Bo nie są wart naszych łez, które wypłakaliśmy godzinami tęskniąc, wspominając ich.. Ale oni bawią, czują się lepiej bez nas i musimy się z tym pogodzić i dać im do zrozumienia, że muszą znaleźć kogoś innego na nasze miejsce.