więc ja wyłączę światła, a Ty zamknij drzwi
nie opuścimy tego pokoju, póki nie poczujemy więcej
nie odchodź, nie przewracaj oczami
mówią, że miłość to ból,
cóż skarbie,
niech Nas dziś zaboli.
święta mijają
a ja ciągle nie widzę Cię
ani pod choinką
ani w moim łóżku.
i każdy oddech
który biorę
[odkąd odeszłaś]
jest marnotrawstwem
ile
warte
moje
dłonie
gdy
Ci
gorzej?
i taką wodą być
co tuli Ciebie całą
ogrzeje ciało
zmyje resztki parszywego dnia.
i nigdy więcej nie mów mała,
że nie czujesz Nas
bo nie przestanę kochać Cię
nawet w najgorszych snach.
ja robię pompki
by w ramionach mogła się schronić
ona robi przysiady
nie chcąc bym klepał biedę.
nie patrzę w ogóle w Twoją stronę
choć mnie kusisz instagramem
ja Cię sunę, ziomek
jakie foty wrzuca,
jakie wzroki puszcza
i ten uśmiech
no ten uśmiech
właśnie.
myśli mają słodyczy rumieńce
musną Ci wargi by lekko dotykać
słowa uchylą Ci oczy w sukience
tańczą subtelnie na końcu języka.
1 2 trzy
1 2 trzy
serce pa3 w utęsknieniu
widzi tylko w trzech kolorach
Ty
i my
i uczuć pora.