<3
Były to dopiero pierwsze dni lutego, za oknem była piękna pogoda. Siedziałem w szkole i nie mogąc doczekać się ostatniego już w tym dniu dzwonka, patrzyłem jak za oknem promienie słońca migoczą na bezlistnych jeszcze gałęziach drzew. Niestety przechadzając się wczoraj wieczorem "oberwało Mi się"... Ale to już inna historia...
Jest też inny problem(chociaż problemem nazwać tego nie można), który zaczął mnie ostatnio niepokoić, zauważyłem, że zdecydowana większość moich znajomych zaleca się do dziewczyn a Moją uwagę przyciągają chłopcy. Z początku myślałem, że to hormony , dorastam i stąd to wszystko, ale tej zimy zrozumiałem, że jestem gejem. Szedłem zwykłą polną drogą, wsłuchując się w śpiew ptaków. Obserwowałem jak przyroda powoli budzi się do życia, jednak nigdy bym nie przypuszczał, że ten dzień odmieni moje życie... Słońce już powoli zachodziło za choryzont, kiedy w blasku ostatnich promieni dostrzegłem jakąś postać. Widziałem tylko kontury, po których mogłem domyślić się, że to mężczyzna. Kiedy podszedłem bliżej, dostrzegłem, że to młody chłopiec w moim wieku, może nieco starszy jednak niewiele. Chciałem przejść obok niego i udać się do domu, gdyż zmrok już powoli zalewał okolicę. Zbliżyłem się nieco i wtedy dojrzałem piękną twarz na której widniał snieżnobiały uśmiech, miał magnetyzująco zielone oczy, które zawróciły mi w głowie, nagle on spojżał na mnie a ja nie niego, nasze spojżenia spotkały się, nastąpiła niezręczna cisza... Trwało to kilka może kilkanaście sekund a miałem wrażenie, że trwało to wieczność. Nie chciałem tak odchodzić, ale byłem zbyt nieśmiały, aby zawrócić i upewnić się czy to aby nie "rudy" anioł. Poszedłem do domu, rodzice oczywiście zdenerwowani, mnóstwo pytań i pretensji. Poszedłem prosto do swojego pokoju,, bez przerwy w pamięci miałem te oczy i uśmiech. Położyłem się na łóżku i oddałem się marzeniom, nawet nie wiem kiedy zasnąłem myśląc nad przystojnym zielonookim chłopaku. Spałem do rana, po śniadaniu, które pod przymusem mamy skubnąłem (chociaż nie jadam śniadań) , udałem się do szkoły. Ciągle myślałąc o nieznajomym...
Jest też inny problem(chociaż problemem nazwać tego nie można), który zaczął mnie ostatnio niepokoić, zauważyłem, że zdecydowana większość moich znajomych zaleca się do dziewczyn a Moją uwagę przyciągają chłopcy. Z początku myślałem, że to hormony , dorastam i stąd to wszystko, ale tej zimy zrozumiałem, że jestem gejem. Szedłem zwykłą polną drogą, wsłuchując się w śpiew ptaków. Obserwowałem jak przyroda powoli budzi się do życia, jednak nigdy bym nie przypuszczał, że ten dzień odmieni moje życie... Słońce już powoli zachodziło za choryzont, kiedy w blasku ostatnich promieni dostrzegłem jakąś postać. Widziałem tylko kontury, po których mogłem domyślić się, że to mężczyzna. Kiedy podszedłem bliżej, dostrzegłem, że to młody chłopiec w moim wieku, może nieco starszy jednak niewiele. Chciałem przejść obok niego i udać się do domu, gdyż zmrok już powoli zalewał okolicę. Zbliżyłem się nieco i wtedy dojrzałem piękną twarz na której widniał snieżnobiały uśmiech, miał magnetyzująco zielone oczy, które zawróciły mi w głowie, nagle on spojżał na mnie a ja nie niego, nasze spojżenia spotkały się, nastąpiła niezręczna cisza... Trwało to kilka może kilkanaście sekund a miałem wrażenie, że trwało to wieczność. Nie chciałem tak odchodzić, ale byłem zbyt nieśmiały, aby zawrócić i upewnić się czy to aby nie "rudy" anioł. Poszedłem do domu, rodzice oczywiście zdenerwowani, mnóstwo pytań i pretensji. Poszedłem prosto do swojego pokoju,, bez przerwy w pamięci miałem te oczy i uśmiech. Położyłem się na łóżku i oddałem się marzeniom, nawet nie wiem kiedy zasnąłem myśląc nad przystojnym zielonookim chłopaku. Spałem do rana, po śniadaniu, które pod przymusem mamy skubnąłem (chociaż nie jadam śniadań) , udałem się do szkoły. Ciągle myślałąc o nieznajomym...