@Armin_Hatun

✦ Armin Hatun |ZAMKNIĘTE|

Ask @Armin_Hatun

Sort by:

LatestTop

https://justpaste.it/tk95

✦ Malkoçoğlu Balı Bey
- Ja też wolałabym nie nadużywać pańskiej dobroci. Jeszcze pańska narzeczona mogłaby mieć mi to za złe - odparłam z niezwykłą szczerością, przyglądając się kątem oka nieznajomemu mężczyźnie. Nie mogłam przecież uwierzyć w to, że taki mężczyzna, jak mój towarzysz, mógł być sam. Był przystojny, miał dobre serce, a do tego wszystkiego wysoką pozycję u boku samego sułtana. Która mogła mu się oprzeć? Sama najchętniej zostałabym u jego boku zamiast trafić do Serayu, lecz było to przecież niemożliwe. Nie zostałam wykupiona dla niego, lecz dla sułtana, dlatego jego kolejne słowa zmartwiły mnie. Miałam bić się o pozycję i "miłość" do kogoś, kogo nawet nie znałam? Przystanęłam na chwilę, unosząc wzrok na mężczyznę.
- Czyli te wszystkie kobiety w haremie biją się o to, aby trafić do alkowy obcego mężczyzny dla pozycji społecznej, ale równocześnie na każdym kroku mogą tam zginąć? Czyli to była prawda - westchnęłam ciężko, potakując głową ze zrezygnowaniem. Ludzie się nie mylili, skoro nawet bliski urzędnik Sułtana potwierdzał ich słowa. Cały mój zapał zniknął w jednej chwili, a ja przygryzłam wargę, potrząsając głową.
- Nie zdobędę tego, czego pragnę. Wybawiłeś mnie, Panie, od kupca, rozwiązałeś moje dłonie, co pokazało mi, jak wielkim zaufaniem mnie darzysz, chociaż jestem zwykłą niewolnicą, więc jestem Ci po stokroć wdzięczna i nigdy nie będę w stanie się odwdzięczyć. Jedyne o czym marzę to wolność, lecz jej nie będę w stanie już odzyskać. Zabierasz mnie do siebie, abym mogła jakoś wyglądać, kiedy przestąpię próg Serayu, bo być może moja szansa trafienia do alkowy się zwiększy, ale to nie da mi szczęścia. Ja nawet nie wiem, czy mój ojciec jeszcze żyje, a jeśli nawet, to nigdy go już nie zobaczę. Nie zyskam też miłości, a każdego dnia będę bała się zasnąć, by ktoś nie wbił mi noża prosto w serce. Więc czego ja mogę pragnąć? - wzruszyłam bezradnie ramionami, znów kierując wzrok na postawnego mężczyznę. Nie powinnam się przed nim otwierać, nie powinnam tego wszystkiego mówić, lecz czułam, iż mogę mu zaufać. Chciałam mu ufać i wierzyć, że nie jest taki, jak inni urzędnicy.
- Nie powinnam o to pytać, ale ile kobiet, które wykupiłeś dla Sułtana dla targu, Panie, zyskało w pałacu szczęśliwe życie, a ile śmierć? Czy którakolwiek odnalazła prawdziwe szczęście? Wydaje mi się, że sama znam na to odpowiedź, ale chciałabym się upewnić. Jeśli jednak nie mogę, nie będę pytać. Ja nie znam tu wszystkich zasad, jestem tylko zwykłym towarem, który w dzieciństwie nauczył się mówić i wiem, że nie mam zbyt wielu praw. Chociaż nie znam Cię, Panie, to jesteś dobrym człowiekiem, dlatego postanowiłam zapytać - uśmiechnęłam się nieśmiało, mrużąc swe czekoladowe oczy. Byłam zmęczona, senna, a na dodatek nie miałam pojęcia, kiedy będę mogła chociaż na chwilę spocząć. Przetarłam dłonią czoło, powoli wypuszczając nadmiar powietrza z płuc. Jak miałam zapewnić sobie bezpieczeństwo? Teraz dopiero zrozumiałam krzyk kobiet, które nie chciały trafić za mury pałacu Topkapi.

View more

https://justpaste.it/tewn

✦ Malkoçoğlu Balı Bey
Wiedziałam, iż moje pytanie nie zostanie dobrze odebrane, więc rakcja kupca w ogóle mnie nie zdziwiła. Skuliłam jedynie ramiona, bojąc się ciosu, który spodziewałam się otrzymać. Starszy już handlarz najwyraźniej odczuwał trwogę przed owym mężczyzną, co spowodowało, iż powstrzymał się od tego czynu. Przyniosło mi to swego rodzaju ulgę, a przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Przez ten rok zapomniałam już jak to jest, kiedy regularnie nie dostaje się chłost i batów, bo "przecież ktoś musiał zadbać o porządek". Często nie rozumiałam za co byłam karana, toteż zagubiłam się w tymże systemie.
- Przepraszam - wyszeptałam jedynie, schylając się jeszcze niżej w geście pokory i skruchy, gdyż tego głównie nas uczono. Nie chciałam urazić swoim pytaniem nikogo, a już na pewno nie stojącego przede mną człowieka. Głupia, a jeśli teraz ze mnie zrezygnuje? Powinnam się nie odzywać - pomyślałam, karcąc samą siebie. Ku mojemu zdziwieniu wysoki, postawny mężczyzna nie miał mi owego zachowania za złe. Słysząc jego słowa nakreślające mi bardzo ogólnie zasady haremu, na mą twarz wkradł się szczery uśmiech. Miałam jednak nadzieję, że nikt, poza wysokiej klasy urzędnikiem tego nie zauważył.
Oddaliłam się razem z człowiekiem, który zdecydował się mnie wykupić, oddychając z ulgą. Wreszcie mogłam pozbyć się tego strachu, który przeszywał moje serce w każdej minucie, gdy mój wzrok zbiegał się ze wzrokiem handlarza. O dziwo przy "Możnym Panie", jak nazywał go kupiec, czułam się bezpiecznie i dużo bardziej pewnie. Wyprostowałam się nieco, powłócząc nogami. Bolał mnie każdy mięsień, a skóra piekła niemiłosiernie. To nie był pierwszy dzień, kiedy sterczałam w pełnym słońcu, oczekując na zbawienie, lecz przecież nie mogłam się na nic poskarżyć. Nie taki los sobie wybrałam, bo kto chciałby właśnie tak skończyć? Musiałam jednak przyjąć na swoje barki wszystko to, co postanowił dla mnie Stwórca.
- Dziękuję, że mnie wykupiłeś, Panie - odparłam wreszcie, przerywając chwilę niezręcznego milczenia. Być może nie powinnam, być może mężczyzna stwarzał jedynie pozory, abym zbytnio nie protestowała, a teraz potraktuje mnie o wiele bardziej surowo, lecz nie zważałam na to. Jakkolwiek pogodziłam się z własnym losem, nie miałam zamiaru pozostawać szarą myszką, która będzie stała do końca życia tam, gdzie ktoś ją ustawi. Nie, zło musiało wreszcie przeminąć i kiedyś nadejdzie dla mnie szczęśliwy czas, byłam tego pewna. Słowa, które wypłynęły z ust mężczyzny wprawiły mnie w istne osłupienie. Doprawdy mogłam skorzystać z tejże propozycji? Na dodatek nagle poczułam, że pęta na moich nadgarstkach rozluźniają się, a ja staję się wolna. Przecież mogłam w każdej chwili obrać drogę ucieczki, chociaż w tym stanie mężczyzna pochwyciłby mnie bez większych problemów. Urzędnik obdarzył mnie zaufaniem i to było dla mnie w tamtej chwili najważniejsze. Bez wahania uniosłam na niego wzrok, potakując głową.
[ Ciąg dalszy: https://justpaste.it/tfs7 ]

View more

https://justpaste.it/tetb

✦ Malkoçoğlu Balı Bey
Traciłam już nadzieję, że dzisiaj uwolnię się z rąk handlarza. Wszystkie żyłyśmy chyba myślą, że ktokolwiek zechce nas kupić. Kupić? Jak to w ogóle brzmiało? Nie byłyśmy już ludźmi, lecz zwykłym towarem przekazywanym za kilka lir z rąk do rąk. Srebrzyste monety stawały się zapłatą za "pokraki" ustawione w równych rzędach w bocznej uliczce targowiska. Właściwie nie wiedziałam, jak miałoby wyglądać zabawianie Sułtana i Książąt. Chodziłoby o przynoszenie posiłków, śpiewy, tańce? Nikt nie umiał tego sprecyzować, a moja wiedza o kulturze haremu była doprawdy znikoma. Cóż bowiem mogłam się dowiedzieć z paplaniny przechodniów?
Kątem oka od czasu do czasu spoglądałam na kupca, starając się wybadać jego zamiary. Nie czułam już nóg, toteż nie miałam pojęcia, czy najmniejszy krok nie skończy się po prostu upadkiem. Do tego pęta na jednym z nadgarstków... Dziwił mnie fakt, iż mężczyzna nie miał zamiaru po prostu zrezygnować i wraz ze swoim "towarem" udać się do pobliskiej stajni, która to stała się dla nas miejscem noclegu. Przecież praktycznie nikt już nie zapuszczał się w te okolice. Czyżby czekał na jakiegoś stałego kupca? Nagle w oddali usłyszałam gwałtowny krzyk kobiety, uwieńczony przeciągłym szlochem. Głupia - pomyślałam - tylko sobie szkodzi. Czyżby nie wiedziała, co grozi za nieposłuszeństwo? A może została sprzedana? Powinna więc się cieszyć. Wydęłam usta w grymasie lekkiego zniesmaczenia i znów spuściłam głowę, pozwalając by kotara z kasztanowych pukli zasłoniła mą twarz.
Zachowanie handlarza zrozumiałam dopiero wtedy, gdy dotarł do mnie głos jakiegoś męża stanu. A więc to on był tym, na którego tak czekał. W duchu modliłam się, aby wybór niewolnicy padł właśnie na mnie. To mogłaby być dla mnie szansa, chociaż stąpałam po wyjątkowo kruchym lodzie. Nie ośmieliłam się spojrzeć na obcego mi mężczyznę, nie miałam nawet takiego prawa. Dopiero, kiedy starzec szarpnął mnie za ramię i nakazał wyjść przed szereg zrozumiałam, że moje modły zostały wysłuchane. Nieco zachwiałam się na nogach, lecz nie pozwoliłam sobie na upadek. Skąd mogłam wiedzieć, iż nie pozbawi mnie on szansy na inne, chociaż nie wymarzone życie?
Nie zareagowałam na dotyk mojego nowego właściciela inaczej, niż przez mocniejsze zaciśnięcie swych malinowych warg. Spodziewałam się skarcenia, uderzenia, lecz jego zachowanie stanowczo takiego nie przypominało. Chyba rzeczywiście ci ważni ludzie nie byli tacy źli, jak kupcy, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Po kilku chwilach, gdy poczułam, iż mogę się nieco rozluźnić, bo nie czeka mnie kara za nawet ciche westchnienie, postanowiłam skorzystać ze swojej zadziorności, która przecież wciąż mieszkała gdzieś w odległych zakątkach mego serca. Uniosłam nieznacznie głowę, spoglądając na mężczyznę. Ku mojemu zdziwieniu był młody, postawny i przystojny, lecz przecież nie to teraz powinno się dla mnie liczyć. Nabrałam większej ilości powietrza do płuc, po czym uciekłam wzrokiem na kamienistą ścieżkę.
[Ciąg dalszy: https://justpaste.it/tevf ]

View more

Przeznaczenie to nie wyroki opatrzności, to nie zwoje zapisane ręką demiurga, to nie fatalizm. Przeznaczenie to nadzieja. ♡

✦ Armin Hatun |ZAMKNIĘTE|
Chłodny wiatr smagał moje policzki, a ja nie miałam nawet siły, aby podnieść wzrok i przez moment popatrzeć na ludzi, którzy szybkim krokiem przemieszczali się po targu. Byli wolni, mogli smakować życia i robić to, co im się podoba, o ile było to zgodne z prawem. Byli wolni, mogli zakładać swoje rodziny, mogli żyć. A ja? Ja też byłam wolna. Kiedyś... Straciłam wszystko wraz z dniem, kiedy to do niewielkiej wioski nad brzegiem Morza Czarnego przybyli Tatarzy. Zabrali mnie, ale przede wszystkim zabrali moją duszę. Gdzie bowiem podziała się dawna Armin? Byłam pełna radości, uwielbiałam zabawy i długie spacery, a w mojej głowie nigdy nie gościł nadmiar trosk. Byłam również oczkiem w głowie swojego ojca, który nieco zbyt opiekuńczy. Tatarzy zabrali mi wszystko. Pomimo zaledwie 19 lat utraciłam swoją młodość, a moje oczy ujrzały najgorszy obraz - śmierć matki. Zamrugałam kilkakrotnie, aby powstrzymać łzy. Od tamtego dnia minął już rok.
Westchnęłam cicho, zakładając kosmyk kasztanowych włosów za ucho. Na co czekałam? Na pewno nie na wybawienie i na pewno nie na wolność. Od początku wpajano mi, iż trafię do haremu Sułtana bądź jednego z książąt, a tam zostanę nauczona sztuki życia. Kupiec, który mówił zdecydowanie za dużo, opowiadał nam wiele pałacowych historii. Lecz ile było w nich prawdy? Nie wyglądał na zbytnio wiarygodnego, lecz bajkopisarstwo również było mu obce. Nie był człowiekiem grzeszącym inteligencją, więc zapewne powtarzał tylko to, co udało mu się usłyszeć od przechodniów.
- Wyprostujcie się, pokraki, inaczej nikt Was nie zechce, a ja nie zamierzam dokładać do interesu. I tak nie jesteście towarem najwyższej klasy - cmoknął z dezaprobatą, uderzając drewnianym kijem każdą z nas w odcinek krzyżowy kręgosłupa. - Macie się prostować i zachowywać znośne wyrazy twarzy.
Łatwo było mu to powiedzieć, jego nikt nie karał twardym narzędziem, kiedy i tak nie czułyśmy nóg po wielogodzinnym sterczeniu bez ruchu w jednym miejscu bez wody i jedzenia. "Pokrakom" przecież nic się nie należało. Jeszcze na siebie nie zarobiłyśmy, co równało się z tym, że nikt nie zapłacił za żadną z nas nawet złamanej liry. Westchnęłam ciężko, pocierając dłonią obolałe plecy.
- O, panna delikatna - mruknął prześmiewczo mężczyzna, wymierzając mi kolejne uderzenie, lecz tym razem zdecydowanie mocniejsze. Przygryzłam wargę aż do krwi, a w moich ustach pojawił się metaliczny posmak. Nie mogłam krzyczeć, to wiązałoby się z czymś zdecydowanie gorszym, a nawet z utratą życia. Miałam tego dość. Jakkolwiek ma się potoczyć mój los, niech ta męczarnia się wreszcie skończy. Bałam się haremu, bałam się tych mężczyzn i całkowicie obcej mi kultury, lecz nie mogło być tam przecież gorzej niż na targu. Tu byłam traktowana gorzej niż pies, a tam może dostałabym chociaż kilka kropel wody...
Niepewnie uniosłam wzrok zza długich, kruczoczarnych rzęs. Gwar stawał się coraz większy, a ja w myślach rozpoczęłam modlitwę. Boże, jeśli istnieje sprawiedliwość na tym świecie, okaż ją również mnie...

View more

Potrzebujesz partnera do pisania czegoś ciekawego? :)

(Oczywiście ♥ Z tego, co wyczytałam na technicznym, postać Bali Beya jest wolna, a więc postanawiam wyzerować historię prócz wstępu i zachęcam do zakładania konta Malkocoglu. ;-) Mam pewien niecny plan/pomysł, ale nim podzielę się dopiero z moim partnerem do wątków 👿❤)

Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię. ♡

✦ Armin Hatun |ZAMKNIĘTE|
Nigdy nie byłam posłuszną dziewczynką, która nie potrafiłaby wyrazić własnego zdania. Owszem, wykonywałam wszelkie obowiązki domowe, lecz moje serce pragnęło czegoś więcej - pragnęło miłości, której do tej pory jeszcze nie zaznało. Czy ja w ogóle potrafiłam kochać? Nie miałam pojęcia, a samo słowo "miłość" brzmiało dla mnie tak abstrakcyjnie i obco.
Kim jestem? Jestem Armin, która potrafi być urocza, ale też niezwykle zgryźliwa. Nigdy nie poznałam swojej matki, co było największą raną na moim sercu. Owszem, ojciec starał się ze wszystkich sił, abym tego nie odczuwała, lecz jak mężczyzna mógł zastąpić najważniejszą w życiu dziecka kobietę? Jak mógł oddać matczyną troskę i miłość? Było to niemożliwe. Może właśnie przez brak rodzicielki zachowywałam tak poważny dystans wobec innych osób. Byłam dla siebie oceanem i okrętem. Dryfowałam przez życie, zatapiając się w marzeniach i dość często chodząc z głową w chmurach, za co dostawałam silne reprymendy. Jednak nie zważałam na nie. Mknęłam przez swoje życie z podniesioną głową i uśmiechem na ustach, który tylko czasem znikał, a zastępowały go słone łzy...
Od zawsze byłam uczona sztuki zajmowania się domem i to w sumie wszystko. Ojciec, jako kupiec, całe dnie spędzał w swoim niewielkim sklepie z biżuterią, a ja musiałam sprzątać, prać, przygotowywać posiłki... Nienawidziłam tego jak niczego innego! Jaką ogromną radość sprawiały mi spacery w czasie długich, letnich wieczorów, na które wymykałam się potajemnie przez okno, aby mój rodziciel tego nie zauważył. On uważał, iż nie powinnam kusić losu. Tak, był przeciwny jakiejkolwiek mojej miłości, a już na pewno takiej, która mogłaby dotknąć pałacowych murów. Wszelki uśmiech, który posyłał pałacowym strażnikom, Beyom lub Paszom był jedynie wymuszony. Ja miałam być wydana w dalekiej przyszłości za kogoś, kto byłby zdecydowanie bardziej godzien serca drobnej Żydówki. Oczywiście mój potencjalny mąż musiał być takiego samego wyznania, jak ja.
Moje młodzieńcze serce wyznawało jednak zdecydowanie inne zasady. Pragnęło romantycznej miłości, uniesień i szaleńczego tańca zmysłów. Moje serco było niepokorne i wyrywało się z piersi, aby zaznawać coraz to nowych przygód.
Co mnie czeka? Jak potyczy się moje życie? Eh, sama chciałabym to wiedzieć...
~🌸~🌸~🌸~
Jeszcze raz witam wszystkich! ;* Jak widać moja postać zdecydowanie odbiega charakterem od tej serialowej, co mam nadzieję nikomu nie będzie przeszkadzać. ;-) Czekam oczywiście na swojego Bali Beya, z którym mam nadzieję stworzyć wiele ciekawych wątków. Pozdrawiam i jeszcze jeden raz witam! ❤

View more

Language: English