@BlancaMoliere

Blanca Molière

Ask @BlancaMoliere

Sort by:

LatestTop

⁂⁂⁂

Serce obawia się cierpień [...] Powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie.
Nikt nawet nie myślał o tym, że to może wrócić tak szybko, jak się skończyło.
Cały koszmar wkroczył w moje życie, kiedy miałam siedem lat. Nowotwór lewego płuca skończył się natychmiastową operacją na ostrym dyżurze, z powodu zagrożenia życia. Choroba była jak cichy morderca, który czekał na najsłabszy moment i bezpośredni atak.
Nie miałam siły walczyć. Byłam tylko bezbronnym dzieckiem, mającym przy sobie tylko tatę, który przez czas śpiączki swojej jedynej córki, ze smutku prawie zapił się na śmierć. Nie chciał tracić kolejnej najważniejszej osoby, w dodatku w ten sam sposób. Ja też nie chciałam odchodzić. Mimo tego, że nie znałam pojęcia "zostawić" aż tak, jak mój ojciec.
Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, aby iść naprzód.
Po trzech tygodniach wybudziłam się i co dziwniejsze - okazało się, że wszystko ze mną w porządku. Wypisano mnie ze szpitala po kilku dniach i znowu mogłam cieszyć się dzieciństwem; może trochę denerwowały mnie kontrole u lekarza, ale przyzwyczaiłam się. Powrót do normalności był ulgą dla całej mojej rodziny. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się wydarzyło, byłam jeszcze dzieckiem i śmiało mogę wyznać - byłam szczęśliwa.
Chciałabym powiedzieć, że nadal jestem.
Dwa lata temu, ósmego kwietnia, poszłam spać jak codziennie, nieświadoma niczego. To zaczęło się w nocy. Obudziłam się, nie mogąc złapać oddechu. Łzy napłynęły mi do oczu i myślałam, że to koniec. Definitywny koniec mnie, koniec wszystkiego, co związane ze mną. Dziewięć minut usiłowania złapania tlenu w płuca. Cztery minuty w karetce na drażniącym w uszy sygnale. Ten sam szpital, ten sam oddział, ten sam zapach, Ci sami lekarze, inne wyniki.
Nowotwór prawego płuca, z przerzutami na tarczycę.
Ta sama gra, ale nie mam już kolejnego życia, jak jedenaście lat temu. Mam za to butlę, rurki tlenowe i czas. Dużo, mało... tego nie wiadomo. Mam też przyjaciół, kontrole w szpitalu, tlenoterapię, niesprawne płuco, powiększoną tarczycę, zwolnienie z w-fu na całe życie, dom o brzoskwiniowym kolorze, zakaz wchodzenia po schodach bez nadzoru, białego kota, szalonego tatę i jego dziewczyny, które ciągle łamią mu serca. Nie wolno mi narzekać. Muszę być tu i teraz. Nie jutro, nie wczoraj. Dzisiaj. W duszy chciałabym wyzdrowieć, chociaż przyjmuję do wiadomości, że nie ma na to szans... w życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
Czasem chcę szaleć do rana w jakimś tandetnym klubie, pić alkohol i biegać, robić wszystko, czego nie mogę. Wtedy zatrzymuję się, mówię sobie - "Stop. To nie jest Twoje przeznaczenie" i uśmiecham się, bo to cud, że mogę w ogóle odetchnąć.
Tak, mamo...
Jestem szczęśliwa.

View more

Language: English