To takie ogólne pojęcie... Ciężko powiedzieć, że zwiedziło się cały kraj. Czy jeśli byłam przejazdem w kilku krajach, to się liczy jako zwiedzanie? Czy mieszkanie poza Polską przez x lat i zbadanie jedynie połowy tamtego kraju można nazwać zwiedzaniem? Trudno o konsekwentną odpowiedź.
Zasadniczo odpowiem: Grecja. Mogłabym dodać parę innych, lecz nie czuję po nich tylu wspomnień i spacerów; może kiedyś to nadrobię.
Jest to w pewien sposób prawdziwe. Nie bez powodu wiele osób mnie nie trawi, a gdy już trawi to musi zawieść tak lub inaczej - oto przeklęty Skorpion.
Poznajesz?
Takie preferowane pierwszorandkowe miejsca raczej się zmieniają wraz z wiekiem człowieka. Dla przykładu, kiedyś marzyłam o delikatnych trąceniach palców o palce na ławeczce w parku, nerwowe rozglądanie czy nie ma nikogo w pobliżu i całuski słodkie jak wata cukrowa. Teraz? Klasyczne, niespecjalnie zatłoczone miejsce z dobrą kawą i miękkimi siedziskami, idealne do prowadzenia długich rozmów lub rzucania sobie uważnych spojrzeń w pełnej rozluźnienia ciszy. Tak, nadal mówię o pierwszej randce. Nie może być ani zbyt bylejak, ani też przesadnie wykwintnie.
A czy to nie jest zależne od sprawy, w której wygrywamy i naszego podejścia do niej? Pamiętajmy, że inni mogą to też widzieć jak coś zupełnie odwrotnego. Zbyt wiele zależności, by znaleźć jedną, właściwą odpowiedź. Ona nie istnieje.
Umiem, ale uprzedzając domysły - nie mam prawka.
Boję się trupów, to mogą wiedzieć wszyscy. Ale... Trupów. Zombie na przykład lubię, filmy z zombie są jednymi z moich ulubionych :3
Hm... Trudne pytanie. Marzyłam o wielu zawodach, ale moim pierwszym było chyba... Projektowanie ciuszków. "Projektanka mody" na całego rysowała suknie księżniczek, falbanki, kokardki, kwiatki i gwiazdki a im obszerniejsza suknia, tym większy prestiż i jej piękno. Potem chciałam zostać weterynarzem (wpływ pierwszej w życiu koleżanki, zerówka i pierwsza klasa podstawówki). Później było różnie... Ale chyba nie miałam mocno sprecyzowanych marzeń aż do gimnazjum. Wtedy znów się wahałam, marzyłam o śpiewaniu (podobno mam czysty ale słaby głos, mimo to lubię śpiewać), rysowaniu (faza animumango, teraz rysuję mało, ale nadal lubię) lub pisaniu (każda nudniejsza lekcja była przeze mnie spędzana na snuciu historyjek, nieraz bardzo niegrzecznych!). Nadal marzę, głównie o tym ostatnim.
Na takie odpowiedzi istnieje internet, ale dobrze: są różne skłonności genetyczne do tycia, różny tryb życia, różny metabolizm, różne choroby i zapewne milion innych spraw, które na to wpływają.
Nie ma za co, skarbie!