Przechodząc chodnikiem, napotykasz młodzież, która nie potrafi się zachować, co sobie wtedy myślisz, a może nawet robisz?
Mówię „hello there”
Wyciągam miecz świetlny.
Wtedy oni wyjmują swoje, odpalają- świecą sie na czerwono. Stoi ich 4 w żedzie i patrza na mnie mrocznym wzrokiem kobry.
Dwóch gimbów szarżuje na mnie, skaczą.
Jednemu w locie odcinam wszystkie konczyny. Drugiego odpycham mocą. Spada na samochód. To audi a8 jakiegoś snoba. Typo słyszy alarm swojego auta wybiega z biura łysy furiant w spoconej koszuli i widocznych zyłkach ze stresu. Wkurzony masakruje gimbusa- kolejny z głowy.
Dwóch pozostałych są starsi i bardziej rozważni. Jeden mówi „czekaj zrobimy to tak jak nauczał wielki mistrz który znał karate, kung-fu, aikido, taekwondo i inne azjatyckie słowa”
Wtedy kazdy zaczyna robić co innego. Chyba nie uwazali na lekcjach miszcza. Pierwszy z nich ucieka a drugi rusza do ataku. Walczymy, słychac epicką muzyke, wymieniane są ciosy, uniki, gimbus razi mnie pradem ale ja jestem odporny bo jestem elektrykiem. Abrorbuje energie i kule o mocy 49kW chowam w zanadrze.
Nie wspomnialem ze ostatni gimbus z ktorym walczę to dziewczyna. Alternatywka w dodatku. Ma glany a na szyi ma czokera. Ma tez pomalowane wlosy. W czasie walki 5 razy powiedziala ze nie jest taka jak inne. Zauwazylem to. Przypominam sobie ze na chinskich filmach zawsze uzywali wszystkich rzeczy do okola zeby wygrac walke. To wyrywam moca ławke u rzucam w moja przeciwniczke. Ona rzuca we mnie łysym furiantem. Koles zaczyna mnie dusic i drzec morde ze o ci w ogole chodzi. Zrobiłem potrójne salto w tył w powietrzu i łysy spadl na droge. Ale pomyslałem że podduszanie to dobry pomysł. Wienc zaciskam mocom czokera na szyi gimbusiary. Zauwaza to jakies stare babsko na balkonie w bloku obok. Dzwoni po bagiety. Minute pozniej słyszymy radiowuz. Wysiada policjant. Tak sie spieszy ze po calej ulicy rozwalił swoje pączki i kawe. Podbiega przedstawia sie „dziendobbry jestem starszy antyprespirant bagietmajster” pyta dziewczyny „czy miala pani problemy z oddychaniem? czy wlasnie sie pani dusiła?”XD ona mówi: „tak bo...” i bagieciaz nie dal jej nawet dokonczyc zdania. Odskakuje 2 metry i drze morde „NA GLEBE JUZ I ANI DRGNIJ”. Ja pacze mysle o co chodzi. Przyjedza ekipa w żółtych kombinezonach jak w Potwory i Spółka i pakuja alternatywke do auta. Na czole przybijaja jej pieczatke covid-19 i zamykaja drzwi. Karetka z piskiem opon odjezdza.
Wtedy niczym walter mitty otrząsam sie z transu. Widze 4 gimbusow obok których przechodze chodnikiem. Słysze „co sie lampisz co?”
Idę dalej.
Wyciągam miecz świetlny.
Wtedy oni wyjmują swoje, odpalają- świecą sie na czerwono. Stoi ich 4 w żedzie i patrza na mnie mrocznym wzrokiem kobry.
Dwóch gimbów szarżuje na mnie, skaczą.
Jednemu w locie odcinam wszystkie konczyny. Drugiego odpycham mocą. Spada na samochód. To audi a8 jakiegoś snoba. Typo słyszy alarm swojego auta wybiega z biura łysy furiant w spoconej koszuli i widocznych zyłkach ze stresu. Wkurzony masakruje gimbusa- kolejny z głowy.
Dwóch pozostałych są starsi i bardziej rozważni. Jeden mówi „czekaj zrobimy to tak jak nauczał wielki mistrz który znał karate, kung-fu, aikido, taekwondo i inne azjatyckie słowa”
Wtedy kazdy zaczyna robić co innego. Chyba nie uwazali na lekcjach miszcza. Pierwszy z nich ucieka a drugi rusza do ataku. Walczymy, słychac epicką muzyke, wymieniane są ciosy, uniki, gimbus razi mnie pradem ale ja jestem odporny bo jestem elektrykiem. Abrorbuje energie i kule o mocy 49kW chowam w zanadrze.
Nie wspomnialem ze ostatni gimbus z ktorym walczę to dziewczyna. Alternatywka w dodatku. Ma glany a na szyi ma czokera. Ma tez pomalowane wlosy. W czasie walki 5 razy powiedziala ze nie jest taka jak inne. Zauwazylem to. Przypominam sobie ze na chinskich filmach zawsze uzywali wszystkich rzeczy do okola zeby wygrac walke. To wyrywam moca ławke u rzucam w moja przeciwniczke. Ona rzuca we mnie łysym furiantem. Koles zaczyna mnie dusic i drzec morde ze o ci w ogole chodzi. Zrobiłem potrójne salto w tył w powietrzu i łysy spadl na droge. Ale pomyslałem że podduszanie to dobry pomysł. Wienc zaciskam mocom czokera na szyi gimbusiary. Zauwaza to jakies stare babsko na balkonie w bloku obok. Dzwoni po bagiety. Minute pozniej słyszymy radiowuz. Wysiada policjant. Tak sie spieszy ze po calej ulicy rozwalił swoje pączki i kawe. Podbiega przedstawia sie „dziendobbry jestem starszy antyprespirant bagietmajster” pyta dziewczyny „czy miala pani problemy z oddychaniem? czy wlasnie sie pani dusiła?”XD ona mówi: „tak bo...” i bagieciaz nie dal jej nawet dokonczyc zdania. Odskakuje 2 metry i drze morde „NA GLEBE JUZ I ANI DRGNIJ”. Ja pacze mysle o co chodzi. Przyjedza ekipa w żółtych kombinezonach jak w Potwory i Spółka i pakuja alternatywke do auta. Na czole przybijaja jej pieczatke covid-19 i zamykaja drzwi. Karetka z piskiem opon odjezdza.
Wtedy niczym walter mitty otrząsam sie z transu. Widze 4 gimbusow obok których przechodze chodnikiem. Słysze „co sie lampisz co?”
Idę dalej.
Liked by:
Sűch Råczy
▐┛ STRACH NA WRÓBLE ▐┛
+3 answers
Read more