"Wiele przyjaźni rodzi się i ginie, a wiąże się z tym wieczne cierpienie." Co o tym sądzisz? Czy zawsze gdy stracimy przyjaciela obie strony cierpią czy jednak tylko jedna z nich? Przydarzyło ci się kiedyś coś takiego? Jeśli tak to jak radzisz sobie z cierpieniem czy jesteś może osobą bez smutków?
Według mnie zawsze każda osoba cierpi, ale jedna z tych dwóch osób może doznać tego cierpienia nieco później, gdy zacznie brakować jej tej osoby. Przyjaźń rozpada się z wielu powodów i niektórzy ludzie dopiero po jakimś czasie doznają tęsknoty do drugiej osoby. Mi się chyba nic takiego nie wydarzyło znaczy chyba u każdego zdarzyła się kłótnia o błahostkę typu zazdrość gdy znajdziemy nowego przyjaciela i tez chcemy z nim pospędzać czas, ale nie spędzamy tak dużo czasu z wcześniejszym przyjacielem :)