A ja za tym stwierdzeniem kojarzę totalną namiętność, brak poczucia czasu, niebiańskie uczucie i faceta moich marzeń. Nie kojarzmy "romansu" od razu ze zdradą. Dlaczego romans musi być przelotnym uczuciem, które kończy się i zaczyna w łóżku? Romans może łączyć dwoje ludzi przez całe życie. Romans to niekończąca się chemia i piekielna namiętność. Romans w moich oczach jest nutką grzechu, tyle, że bardzo przyjemnego grzechu.
Bycie sobą. Te wszystkie ideały i wartości zdychają gdzieś w kącie. Liczy się kasa, goła dupa i popularność. Trzeba być przecież kól, by mieć prawo istnienia. Wielu ludzi nawet nie wie kim jest. Zamieniają siebie w kogoś, bo tak bezpieczniej. Nie robimy tego co kochamy, bo się nie opłaca, bo to wstyd. Nie kochamy ludzi, których powinniśmy bo tak nie wypada.