O czym marzą zwierzęta?
Nie wiem, ale wiem napewno o czym marzę ja :) Witam was wszystkich, przepraszam za moją nieobecność :( postaram sie być teraz częściej, i wrzucać kolejne opowiadania :) Zapraszam na ciąg dalszy, przygód Sabiny :)
Wstałam dzisiaj trochę później niż zwykle. Całą noc myślałam o niebieskookim Dawidzie. Czekaj! Stop. Przestań, ogarnij się i nie myśl już tyle o nim, to jest chore…Poszłam się wykąpać, starałam się o nim nie myśląc. Mój humor był znakomity, dopóki nie zeszłam na dół po schodach, do jadalni. Tak, to moi rodzice… Kłócą się ciągle, bez przerwy. Mam powoli tego dosyć, chciałabym gdzieś stąd uciec, ukryć się, zapaść się pod ziemie. Ale co zrobić, to są tylko moje głupie, i nie do zrealizowania marzenia.
W szkole chodziłam mega zamulona, nawet nie zwracałam uwagi na Daniela, który wysyłał mi znaki, które doprowadziły by nas do wspólnej rozmowy. DAWID, DAWID, DAWID. Muszę o nim zapomnieć… Ale jak? Nie da się, jest ze mną w kapeli. Nie zrezygnuje ze swojej ulubionej pracy i rozrywki dla chłopaka, co to to nie!
-Sabina! Ogarnij się. –Krzyczała Gośka.
-O co ci chodzi?
-Chodzisz cały czas zamyślona..
-Wydaje ci się, odczep się.
Machnęłam ręką i poszłam na ostatnią lekcje, zajęcia wychowawcze. Temat, który dzisiaj przerabialiśmy nawet był ciekawy. Narkotyki, dopalacze, ćpuny, ćpunki, alkoholicy. Zainteresowało mnie to, bardzo.
Koniec zajęć, w końcu… Wracałam do domu, przez odludzie. Stare, zniszczone domy, których już nie da rady odbudować, ulice zanieczyszczone, wszędzie koty, psy, szczury. Świetnie, akurat mądra Sabinka musiała tędy wracać…
Po chwili, zauważyłam postać, myślę że to była kobieta, nawet młoda. Patrzałam się na nią przez kilka minut, widziałam co ona tam robi... Było to okropne. Tak, ćpała tam, z innymi, którzy potem się wyłonili zza budynku. Wstrzykiwali sobie coś w żyły, a kilka z nich wciągali biały proszek do nosa. Skryłam się za wielkim głazem, miałam dobrą widoczność, wszystkich obserwowałam, ale jeden chłopak przykuł moja uwagę. Tak, to był Dawid…
Wstałam dzisiaj trochę później niż zwykle. Całą noc myślałam o niebieskookim Dawidzie. Czekaj! Stop. Przestań, ogarnij się i nie myśl już tyle o nim, to jest chore…Poszłam się wykąpać, starałam się o nim nie myśląc. Mój humor był znakomity, dopóki nie zeszłam na dół po schodach, do jadalni. Tak, to moi rodzice… Kłócą się ciągle, bez przerwy. Mam powoli tego dosyć, chciałabym gdzieś stąd uciec, ukryć się, zapaść się pod ziemie. Ale co zrobić, to są tylko moje głupie, i nie do zrealizowania marzenia.
W szkole chodziłam mega zamulona, nawet nie zwracałam uwagi na Daniela, który wysyłał mi znaki, które doprowadziły by nas do wspólnej rozmowy. DAWID, DAWID, DAWID. Muszę o nim zapomnieć… Ale jak? Nie da się, jest ze mną w kapeli. Nie zrezygnuje ze swojej ulubionej pracy i rozrywki dla chłopaka, co to to nie!
-Sabina! Ogarnij się. –Krzyczała Gośka.
-O co ci chodzi?
-Chodzisz cały czas zamyślona..
-Wydaje ci się, odczep się.
Machnęłam ręką i poszłam na ostatnią lekcje, zajęcia wychowawcze. Temat, który dzisiaj przerabialiśmy nawet był ciekawy. Narkotyki, dopalacze, ćpuny, ćpunki, alkoholicy. Zainteresowało mnie to, bardzo.
Koniec zajęć, w końcu… Wracałam do domu, przez odludzie. Stare, zniszczone domy, których już nie da rady odbudować, ulice zanieczyszczone, wszędzie koty, psy, szczury. Świetnie, akurat mądra Sabinka musiała tędy wracać…
Po chwili, zauważyłam postać, myślę że to była kobieta, nawet młoda. Patrzałam się na nią przez kilka minut, widziałam co ona tam robi... Było to okropne. Tak, ćpała tam, z innymi, którzy potem się wyłonili zza budynku. Wstrzykiwali sobie coś w żyły, a kilka z nich wciągali biały proszek do nosa. Skryłam się za wielkim głazem, miałam dobrą widoczność, wszystkich obserwowałam, ale jeden chłopak przykuł moja uwagę. Tak, to był Dawid…