Ten list zacznę tak : słyszałem że jestem mym wrogiem, i że życzysz mi źle więc ja też źle życzę tobie. Co to kurwa za leszcz, co oczernia bez powodu i chce cię widzieć na dnie bo sam puka w dno od spodu. Niech zgadnę to zazdrość, chciałbyś być w moich butach tylko poproś suko dostaniesz w gębę fiuta Tera post scriptum byłeś, będziesz zawsze nikim nie wymawiaj na daremne liter mojej kliki.
Nie wiem dlaczego musi tak być, że trzeba cierpieć Że świat ten nie jest idealny Znów kłopotów coraz więcej Nienormalne sekwencje, po klęsce miało być lepiej A co jest? Wystarczy spojrzeć na siebie, na życie swoje Gdzie ta prosta? Wciąż wertepy, znowu wiraż Kiedy przyjdzie szczęście bardziej złote niż Tequilla Ile mam czekać? Czy ktoś mi powie gdzie jest koniec wszystkich zmartwień? Kiedy powiem: już się nie boję? RaZ na wozie, raz pod nim A życie róznie się układa To jest wątek przewodni jak w harlekinie miłosć-zdrada Zanim zginie każda wada, świat by musiał nagle runąć Pózniej, może ci normalni go dopiero odbudują Wiem, że każda dobra passa ma swój koniec W problemach toniesz Myślałeś, że już nie masz zmartwień A co, nie? I nagle los ci mówi głośno Teraz ja ci uświadomię Prosto w oczy ci się śmieje Twoje dni są policzone
Hm ,nawet mi kurwa nie warto bo cb jechać .. wiec wole tutaj żłobie ,a na twa morde nie chce mi sie patrzeć, bo odrazu mnie za rzygi bierze .. i nie wysylaj serduszek do dziewczyn .. bo serio fajny nie jestes .. narq
Każdy z nas ma te chwile Gdy się do ciebie modli Boże Razem z przyjaciółmi, pomóż W odwadze przed następnym krokiem pomóż I daj schronienie jak w rodzinnym domu I cicho cię proszę chroń przed ścieżką ciemną Nawet najtwardsi mają chwile, kiedy potrzebują klęknąć Często mam takie chwile jak w najgorszym horrorze Myślę Boże, czy jeszcze coś gorszego stać się może Może ty mi pomożesz, gdy świat mój nagle legnie w gruzach Powiedz, czy mi się uda znaleŹć spokój w życia trudach? Wiem, to kolejna próba, których dużo było w sumie Chociaż wiem, co robić, jednej rzeczy nie rozumiem Czemu w ludzi tłumie jest tyle krzywdy? Czemu tego tyle? Przecież życie to miał być przywilej, a tutaj takie chwile: Znowu czujesz ostrze na gardle I wyraŹna przyszłość widziana w krzywym zwierciadle Jak statek ma porwane żagle stoi w miejscu Ja tak samo Ale wiem ze mogę wygrać partię z góry przegraną Bo gdy obudzę się rano Będę miał siłę by walczyć By ruszyć z miejsca Na pewno to mi wystarczy
Inni niż wszyscy, choć na ulicy tak podobne pyski Chcesz liczyć zyski, ja po prostu chce być bystry Mijać takich wszystkich, którzy nie wiedzą po co żyją Może niech się zastanowią, ja tym czasem żyje chwilą Mam marzenia właśnie po to, żeby wiedzieć czego szukać Co bym kiedyś chciał osiągnąć, w jaki drzwi muszę zapukać Myślisz, że nie sztuka cele swe osiągnąć skurwysynu To, że mam marzenia inne niż reszta to nie jest minus