@Sehzade_Cihangir_RP

ஐ Sehzade Cihangir ஐ

Ask @Sehzade_Cihangir_RP

Sort by:

LatestTop

*jakiś czas później, książę ją wzywał. Ubrała najładniejszą suknię i ruszyła. Książę szybko kazał ją wpuscić, ukłoniła się* -Książę. Dobrze Cię widzieć. Mam dla Ciebie nowinę*powiedziała*Tamtej nocy sprawiłeś, że będę miała w sobie cząstkę Ciebie.*spojrzała na niego*Spodziewam się Twojego dziecka.

Handan Sultan £
*Cihangir lekko się zdziwił, gdy zaproszona nałożnica zaniechała obrządku praktykowanego przez każdą kobietę, wkraczającą do alkowy Księcia, tj. ucałowania rąbka jego szaty, które to uczucie nasiliło się jeszcze, po wypowiedzeniu przez Handan drugiego ze zdań. Ostatecznie jednak przywitał posłańczynię dobrej nowiny, z otwartymi ramionami. Był pod wrażeniem wiadomości, którą mu przekazała, dlatego mocno uścisnął dziewczynę i delikatnie zakręcił nią w koło. Kiedy już odstawił Handan na ziemię, podszedł do stojącego w rogu komnaty dębowego biurka i wyjął zeń skórzaną sakwę, której zawartość postanowił ofiarować brzemiennej kobiecie. Była nią misternie wykonana kolia, nie mająca sobie równych, wśród tutejszych, jubilerskich wyrobów. Naszyjnik ów - wysadzany Tęczowymi Topazami, Ametystami, Szmaragdami i Szafirami - spoczął po chwili na szyi Handan, pięknie kontrastując na tle jej bladej skóry. Matce swego dziecka ofiarowałby najchętniej gwiazdkę z nieba, mimo iż szlachetnością wejrzenia, nie dorównywałaby ona w żadnym stopniu, sprawionemu chwilę wcześniej podarkowi. Dziewczyna opuszkami palców pogładziła kosztowny wisior i od tyłu obejmowana przez Cihangira, podeszła do lustra, by się w nim przejrzeć.*
- Dziękuję Książę -wyszeptała nieśmiało.
- Wszystko dla mojej Sułtanki - powiedział jej na ucho i ucałował w policzek.
*Kolejno ozwała się nadopiekuńczość przyszłego ojca, bowiem starał się od Handan dowiedzieć wszysykiego na temat swego pierworodnego, chociaż i ona niewiele informacji znała.*
...
*Następnie spędzili miły, wspólny wieczór, po czym wpadli w objęcia swoje i Morfeusza.*
...
*Rankiem Cihangir zmuszony był rozstać się z dziewczyną, uprzednio jednak zadbał o jej wygodę i bezpieczeństwo, przydzielając jej do pomocy dwójkę służących i jedną z lepszych komnat w pałacu.*

View more

~

ஐ Sehzade Cihangir ஐ
[...]
*Lecz cóż może zrobić trapiony nadzieją człowiek, jak tylko upewnić się w jej sensowności...? - Nic poza utratą ducha. Toteż Cihangir, kierowany 'długowieczną matką głupców', co prędzej pogonił źrebię, w kierunku z którego dochodził wspomniany dźwięk.
Polecił asyście odpalić pochodnie i przeczesać teren, zwłaszcza, że zyskał pewność, iż nie uległ uprzednio omamom słuchowym. Sam także popędził ku źródle swej otuchy, czyli łkającej wśród mgły istocie.
Gestem dłoni zahamował jazdę, po czym zeskoczył z rumaka, a w ślad za nim poszło dwóch strażników, od których następnie odpalił głownię.
Łuczywo rzucało światło na jego stroskane oblicze, zaś szelest wyściełanego liśćmi runa - odznaczał niepewne kroki, przez niego stawiane.
Wówczas płacz, który przywiódł Księcia w ten rejon, ucichł niespodziewanie, ustępując pełnemu niedowierzania szeptowi.*
- Cihangir...? - zaszczebiotała postać, dziewczęcym głosikiem.
*Rozpoznawszy tę tonację, chłopak przewidział szczęśliwe zakończenie dla tej historii i tym samym odetchnął z ulgą, jednocześnie wzrokiem nieprzystosowanym do ciemności, wypatrując wciąż twarzyczki siostry.
Co z serca spadł mu jeden ciężar, to znowu na szyi 'zawiesił się' drugi - mianowicie Nuricihan, w odniesieniu do czego, Cihangir tylko uściskał mocno dziewczynkę i rozpromienił się znacznie.*
- Nigdy więcej masz nam tego nie robić, zrozumiano ? - zapytał, w odpowiedzi na co, Nur przytaknęła, a jej zaszklone źrenice, mieniły się w blisku żarzących się główni [pochodni].
*Następnie Książę pomógł jej wsiąść na konia, a po upływie paru godzin, wspólnie zawitali do pałacu, gdzie oczekiwała ich już zaniepokojona Mahidevran.*

View more

Panie, sułtanka Nuricihan nie wróciła ze swojej przejażdżki. Wcześniej kazała nam Cię powiadomić, jeżeli nie wróci przed zachodem słońca /Straż

ஐ Nurîcihân Atikê Sultân [U] ஐ
*Kiedy straż poinformowała go o zniknięciu Nuricihan, natychmiast wszczął pogoń, za zbiegłą - w jego mniemaniu - siostrą, mianując się uprzednio koordynatorem pościgu.
Podświadomie jednak obawiał się, że zagraża jej coś więcej niż gniew Sułtana w stolicy, dlatego coraz to częściej popędzał konia.
Mknęli po omacku, wiedzeni wyłącznie instynktem swych ogierów, w bezkresną i mroczną połać lasu, a zewsząd dobiegało echo tętentu końskich kopyt.
Cihangir nie wiedział już sam, co łopoce głośniej - czy jego serce, wyrywające się z piersi, czy też żelazne podkowy, w zetknięciu z twardym gruntem.
Dowodził sekcją najśmiglejszych jeźdźców, a zarazem wojowników, okolicznych ziem. Mimo to ich umiejętności oraz doświadczenie, na nic się zdały, wobec konieczności ślepego posłuszeństwa rozkazom przodownika, który w związku z zaginięciem ukochanej siostry, miał w głowie mętlik, naprzykrzający się niemiłosiernie rozsądkowi, odpowiedzialnemu za formułowanie wszelkich komend.
Jednak w pewnym etapie poszukiwań, coś innego - pominąwszy zagmatwany rozsądek i rozpuszczone emocje - przejęło dyktaturę. Coś, na co wpływu nie miał ani Książę, ani jego wierzchowiec. Coś, objawiające się w postaci mimowolnych pokierowań, przystopowań i ponaglań rumaka. Coś - prawie jak chęć przeżycia, zrodzona z paniki oraz nagłego przypływu bólu, tu - chęć odnalezienia siostry, wynikła z przestrachu i troski o jej zdrowie.
Manipulowany siłą wyższą, dotarł do krańca boru, gdzie w panoramę utkaną trawiastą niteczką, wplatały się wyłącznie pojedyncze sadzonki sosen i modrzewi. Widok ów przyprawił go o zamiary zawrócenia konia, acz plany te udaremnił szloch dobiegły uszu Cihangira - tak złudny, uwzględniając szum fal, pieniących się na morskiej tafli, leżącej nieopodal miejsca, w którym się zatrzymali.*
[...]

View more

Related users

~

ஐ Sehzade Cihangir ஐ
[...]
*A więc to dziś... Dnia dzisiejszego drzwiczki złotej klatki, zostały na oścież otworzone, przyzwalając dotychczas zamkniętemu za ich kratami kanarkowi, by pofrunął gdzie go skrzydła poniosą. Ptak jednakże nie od razu skorzystał z nadmienionej opcji, bowiem złota klatka była symbolem wygody, dostatku i bezpieczeństwa, za to zaoferowana wolność, liczyła się z możliwością samodzielnego podejmowania decyzji, jak również przymusem ponoszenia ich ewentualnych konsekwencji. Poza ścianami klatki, kanarek narażony był na atak dowolnego drapieżnika oraz niesprzyjające warunki pogodowe. Podobnie było z Księciem : poza bramami pałacu, czyhało na niego wiele zagrożeń, tudzież napaści przeciwników dynastii, niekomfortowe okoliczności, bądź skutki rządzenia prowincją czy sama pycha - tak zgubna w podejmowaniu decyzji.
Niemniej jednak z odzyskaniem przez Cihangira swobody, wiązała się swego rodzaju ekscytacja oraz niepewność, jaką zaobserwować można było także u kanarka. Nie wiedział czy sprosta zadaniu ; czy ojciec nie miał racji, piętnując go pod względem sprawowania władzy. Zastanawiał się czy rozsądnie zagospodaruje swą niepodległość i w przypływie rządzy panowania, nie obróci się przeciwko bratu. Te myśli kłębiły się w jego głowie, rodząc coraz większe wątpliwości, lecz serce... Serce spieszyło już do poznawania świata, a nie tylko jego skrawka, czyli pałacu.
- Niechaj mnie wolność nie straci.
- Bodaj wiatrem mym będzie Jego [Mustafy] umiłowanie, zaś skrzydłami -rozsądek. Oby instynkt wspierało sumienie, a oczy żeby nie oślepły na rzeczywiste wizje przebiegu zdarzeń.
- Niechaj mnie wolność nie straci.
*Wygłaszając te pobożne życzenia, tępym wzrokiem mierzył zamieszanie wynikłe wśród ustawionych wzdłuż alejki pojazdów. Sługi czym prędzej pakowały doń całe masy rozmaitych pakunków, wpadając przy okazji jedna na drugą. Woźnice ponaglali je okrzykami, jednocześnie uspokajając zniecierpliwione konie. Stajenni prowadzili na plac orszak rumaków, w tym należącego do Księcia - czarnego i rosłego wierzchowca. Nagle wszystko umilkło i stanęło w bezruchu, uginając uprzednio nogi w kolanach i pochylając głowy. Oto ze strony zamku, dostojnym krokiem nadchodziły dwie Sułtanki, otoczone świtą służek. Zapatrzył się na nie Cihangir, a w szczególności na tą wysoką brunetkę, o kobiecych kształtach, pięknie podkreślonych dzięki ognistoczerwonej sukni.
- Mahidevran...Gulbahar... - wyszeptał.
Wtem do drzwi komnaty zapukał strażnik, oznajmiając, iż mogą wyruszać, w odpowiedzi na co Książę skinął głową i skierował się ku obserwowanemu uprzednio placowi.*

View more

~

ஐ Sehzade Cihangir ஐ
*Równocześnie z nastaniem brzasku, powieki Cihangira leniwie uniosły się ku górze, odsłaniając początkowo rozmazane plamy, stopniowo nabierające ostrości. Wraz z dwoma mrugnięciami, następującymi kolejno po sobie, wspomniane zarysy przekształciły się w wyraźne kontury kredensów, wzorzystych firan czy innych elementów składających się na wystrój komnaty.
Do jednego z wymienionych mebli, chwiejnym krokiem podszedł Książę i zaciskając palce na przytwierdzonej do niego posrebrzanej rączce, wydobył stamtąd zwój, przewiązanych wstążeczką, pergaminów.
Tym sposobem wschód słońca zastał Cihangira przy biurku, pochylonego nad niekompletnym i nieczytelnym zapiskiem oraz piórem odznaczającym się, na pożółkłych kartkach, smugami atramentu. Wątły płomyk topiącej się świecy, rzucał światło na jego posępne oblicze oraz błyszczącą maź w kolorze antracytu, wypełniającą kałamarz. Do uszu Cihangira dobiegała w głównej mierze cisza, niekiedy zagłuszana szelestem obracanych stron, bądź gwałtowniejszym haustem powietrza. Scena ta pozostała niezmienna, a główny jej bohater niewzruszony - pomijając drobne drgania ręki, naprędce kreślącej poszczególne litery na papierze - przez paredziesiąt następnych minut.
Przełom nastąpił rankiem, kiedy to współgrający z opuszkami kciuków wzrok, pospiesznie prześledził linijki tekstu, a dłonie wspieranie szeregiem palców, zwinęły utworzony wczesną porą dokument i upchały go na stertę podobnych tub, składowanych w obszernym nakastliku. Nieco później dębowe nogi krzesła przejechały w tył po kosztownym dywanie, a mężczyzna dostawił siedzisko z powrotem do stołu, powłócząc następująco nogami w kierunku okna, widokiem wybiegającego na ogród. Z tej perspektywy dojrzał trzy powozy przyszykowane do drogi i grono służących, krzątających się naokoło nich.*
[...]

View more

( http://ask.fm/Sehzade_Cihangir_RP/answer/133827725311 - ciąg dalszy.)

ஐ Sehzade Cihangir ஐ
[...]
- "Prawdziwa Siła nie boi się bólu ani krytyki. Sarkazmów ani okrzyknięcia 'przeklętym'. Inność jest domeną ludzi wielkich. Po co żyć, powielając życiorysy umarłych i nienarodzonych ?". - Po wypowiedzeniu czego, ostrożnie ujął dłoń dziewczyny w swe palce i delikatnie ucałował. Następnie - obalając magię tego momentu - podniósł się z posłania, w pośpiechu zarzucił na siebie kaftan i rzekł do nałożnicy, dwa, krótkie słowa :
- Możesz odejść.
*Później - cierpliwie wysłuchując pytania zadanego w przestrachu, tj. : "Czy zrobiłam coś nie tak ?", powtórnie zbliżył się do dziewczyny, czule dotknął jej twarzy, w międzyczasie starając się jej półgłosem wytłumaczyć co nieco, jak to najłagodniej potrafił.*
- Nie zrobiłaś nic złego, wręcz przeciwnie : zadowoliłaś mnie wczorajszej nocy. Dostaniesz teraz własną komnatę i przydomek mojej faworyty. Prócz tego odwiedzisz mnie jeszcze, lecz narazie chciałbym zostać sam...
*I znowu - SAM, SAMOTNOŚĆ. Inność - samotność - śmierć - szczęście. Samotność - śmierć - szczęście. Śmierć i szczęście. Szczęście...ale jeszcze nie teraz, nie dziś. Chyba...że szczęście niekoniecznie współistnieje ze śmiercią. Jeśli funkcjonuje taka forma, forma szczęścia niezwiązana z umieraniem, oby dotknęła Cihangira, zanim ta pierwsza na wieczność już ukoji jego cierpienia, raniąc tym samym bliskie mu osoby.*

View more

(http://ask.fm/Sehzade_Cihangir_RP/answer/133765556479 - ciąg dalszy.)

ஐ Sehzade Cihangir ஐ
[...]
*Podobne wnioski wyciągnął Cihangir, nie dzieląc się jednak nimi z towarzyszką. Bowiem pod tym względem, częściowym autorytetem dla Cihangira była jego matka, autorka zdania : "...wszystkie swoje troski wykrzyczałam głębokim studniom, wylałam do morza, żeby zabrały je fale." Słowa te odbijały się echem, wśród zawiłych korytarzy jego mentalności, czyniąc Księcia niemym, w trakcie każdej z rozmów. Słowa te zabraniały mu wyjawiania swoich słabości osobom pośrednim, mimo że znaczenie ich Cihangir odrobinę przeinaczył. Zmartwień swych nie 'wykrzyczał', za to wyszeptał by odleciały wraz z podmuchem wiatru. Nie 'wylał' ich, a spalił w ogniu pożądania i damsko - męskiej namiętności.
Jakkolwiek treść owych znojów, została wraz z wichrem rozproszona po całym świecie, w elementach skrajnie ubogich pod względem liter i niemożliwych do odczytania.
Treść ta podpalana była stokrotnie płomykiem pożądania, wzniecana żywiołem namiętności i jak pożądanie czy namiętność - gaszona uczuciem ekstazy.
Wzmiankowane podejście, zapewniło Sułtance Hurrem większe poważanie w oczach wrogów i siłę z niego czerpaną, natomiast Cihangirowi przyprawiło o zrozumienie ze strony społeczeństwa. Wszakże łatwiej ludziom łatwiej jest pojąć, że komuś się wiedzie i wystosować wobec niego odpowiednią dawką zazdrości, niźli pogodzić się z faktem, iż ktoś ma jeszcze trudniejsze życie, a mimo to nie biadoli i walczy.
Tutaj przyuważyć należy pewien paradoks : bowiem słabości, uczą nas i wzmacniają, a inność - tak powszechnie praktykowana przez coraz większe masy populacji, staje się przeciętna.
Zatem postępując w myśl zasady wykreowanej przez własną rodzicielkę, Cihangir, w drodze klasyfikacji do 'nadających się' i 'nie nadających się' odpowiedzi, ominął faktyczne stwierdzenie, poparte bolesnym wspomnieniem ojca, a zastąpił pozornie pozytywnym cytatem.*

View more

*odwzajemniła pocałunek*Wiesz...Nigdy nie pomyślałabym, że Cię poznam. W haremie mówią okropne rzeczy, ale ja im nie wierzę.*spojrzała na niego*Jesteś najmilszą osobą w tym pałacu. Jesteś inny niż wszyscy, ale ta inność jest dobra.*delikatnie musnęła jego dłoń, nadal obawiała się trochę zasad*

Handan Sultan £
~
*Z nutą melancholii, opisaną na pięciolinii obszarów twarzy odpowiedzialnych za uzewnętrznianie człowieczych impresji, obserwował jej gesty, zarazem wyciągając refleksje ze słów dziewczyny. Frazy owe, w szczególności te z nich, składające się na uwieńczenie tezy Handan, skłoniły Księcia do metaforycznego otrzepania kurzu z zadawnionych pejzaży egzystencji syna Sulejmana, przypadającej na lata panowania jego ojca. Te właśnie argumenty, Cihangir mógł wysnuć dla podważenia tezy nałożnicy o "dobru inności",
wszakże inność była wówczas dla najmłodszego syna Hurrem przekleństwem.
Uciszeniem wiekowego posłuchu dla rodu Osmanów.
Zniekształceniem ich szlachetnych rysów.
Sprowadzeniem ideału, jaki stanowili potomkowie Osmana I, do przeciętności, porównywalnej wręcz z wizerunkiem żydowskiego mieszkańca Imperium.
Inność - zarówno fizyczna, jak i poglądowa.
Inność, która ukształtowała jego unikalną, sprzeczną z prawidłami kulturowymi ideologię.
Inność pomnażająca empatię, a równoznacznie osłabiająca jednostkę pod względem psychicznym.
Inność - wątła roślina zielna, przekwitająca wraz ze zmianą pór roku, wzrastająca pośrodku pustkowia pełnego 'nietolerancyjnych' kaktusów.
Inność jest piękna.
Jak piękne są oczy, mieniące się od napływu łez.
Jak piękny jest szafran, błyszczący na powierzchni rany.
Jak piękne są wspomnienia.
Inność bolesną jest, niczym czynnik wywołujący płacz.
Niczym odczucie rozcinanej przez sztylet skóry.
Niczym świadomość tego, że przyjemne chwile z przeszłości, nie wystąpią ponownie.
Inność jest piękna, jak piękne może być cierpienie.
"Czasem rodzi się we mnie ta inność, która przeraża mnie i zniewala moje uczucia. Rani, a nawet zabija to, co najcenniejsze i czasami już bezpowrotne. Bo szczęście jest jak delikatny kwiatek, na wyboistej drodze życia."
Inność prowadzi do samotności, samotność wiedzie ku śmierci,
a śmierć...? - śmierć, jak pamiętamy, jest dla Cihangira przyjaciółką. Czy więc można być samotnym, oczekując spotkania z przyjacielem ? Można. Lecz później [gdy owy czas spotkania nadejdzie] jest się już tylko szczęśliwym.*
[...]

View more

*zaśmiała się*Wiem. Kiedy Sumbul przybył i oznajmił, że jedna z nas Cię odwiedzi wszystkie chciały iść. Jakby mogły to by tak było*uśmiechnęła się*Ja nigdy nie pomyślałam, że mogę tutaj przyjść.*po czym dodała*Czyli zostanę ukarana za to co rano przygotowałam?*zapytała z obawą,nie chciała go smucić*

Handan Sultan £
*Co żywo wyprostował się i parodystycznie przekrzywił głowę, przyglądając się jej badawczo.*
- A ktoś to widział ?
*Wzruszył ramionami, mrużąc powieki.*
- Masz szczęście. Sumbul na ogół kręci się wszędzie... lecz akurat w tej komnacie z rana go jeszcze nie było. Skoro więc obeszliśmy się bez naocznych świadków, możemy to puścić w niepamięć.
*Przybrał pozytywny wyraz twarzy, synchronicznie przybliżając się do dziewczyny, na odległość paru centymetrów dzielących ich twarze. Pocałował ją subtelnie, po czym oderwał się od niej na moment, by po chwili pogrążyć się w jej oczach, a dalej - zatopić w ustach.*

*rozbawił ją*Jaka jest ? Nieśmiała i wystraszona. Doświadczona przez los i szukająca osoby do rozmowy. Potrzebująca czułości.*wyznała*Zwykła niewolnica w seraju. Jak to ująłeś nieoszlifowany brylant. *spojrzała na niego ufnie. Poczuła więź łączącą ich. Dziękowała Bogu, że go poznała*

Handan Sultan £
- "Nieśmiała"...
- " Zwykła niewolnica w seraju"...
*Powtórzył, przeciągając ostatnie sylaby każdego z wyrazów. Jednakowoż umysł jego pochłonęła kontemplacja dotycząca zacytowanych terminów. Odezwał się po chwili, głosem pozbawionym wyrazu ; nieobecnym wzrokiem lustrując przestrzeń przed sobą, wybiegającą poprzez oszklone okno, aż do ogrodu.*
- Jedno wyklucza drugie. Przeciętna nałożnica nie jest wstydliwa...i na odwrót. Te dziewczyny, owładnięte koniecznością rywalizacji, gotowe są na wszystko, byleby tylko wspiąć się po szczeblach hierarchicznej drabiny w pałacu. Obok nieśmiałości nawet nie stały... chyba, że akurat tamtędy przechodziłaś...
*Parsknął śmiechem, po czym znów spoważniał, kontynuując swój wywód.*
- One są przekonane o własnej wyższości. Każda z osobna uważa się za najpiękniejszą i żadna nie kryje swoich racji... Nie zdziwię się, jeżeli wkrótce wianuszek ich ustawi się pod balustradą, krzycząc :
- "Zaproś MNIE do alkowy !"
- "Z żadną nie będzie ci równie dobrze !"
- "Jestem urodzoną Sułtanką !"
I tym podobne...
*Zacisnął usta w wąską linię i teatralnie wzniósł oczy ku niebu. Następnie popatrzył na Handan z pobłażliwym rozbawieniem, potem odchylił głowę do tyłu, opierając ją o ramę łoża.*

View more

-Dlaczego ?*zapytała. Obawiała się, że zrobiła coś wbrew zasadom.*Jestem tu od nie dawna i nie chciałam Cię urazić*spojrzała w jego niebieskie tęczówki z lekką obawą. Książę stał się dla niej ważny w jakimś stopniu*

Handan Sultan £
Pochylił się nad jej uchem i modulując głos na sposób dziecinny, wydukał :
- To było chyba zbytnio śmiałe...
*Nadymał policzki, przez nos gwałtownie wypuszczając powietrze. Następnie przybrał myślicielską, acz prześmiewczą pozę.
- Tak myślę - powiedział jakoby sam do siebie, po czym sprostował, zwracając się już do dziewczyny.
- A raczej tak obmyślili twórcy haremowych reguł. Spojrzał na nią, trzymając się wciąż roli bezpośredniej, młodej osoby. Jednak nawet na potrzeby tej roli, nie potrafił wyzbyć się cechującego go, bystrego spojrzenia, które od razu wyłapało strach obecny w oczach Handan, toteż książę pospieszył z tłumaczeniem :
- Spokojnie, osobiście w żadnym stopniu nie utożsamiam się z ideologią autorów tych głupich zasad.
*Na myśl o wymienionych przepisach, pokręcił głową na znak zniesmaczenia, potem westchnął.
Położył dłoń na jej kolanie i delikatnie nim potrącił.*
- Chcę tylko powiedzieć, że możesz się przy mnie zachowywać swobodnie. Rozumiesz ?
*Jako odpowiedź na zadane pragnie, usatysfakcjonowało go skinienie głowy, po odczytaniu którego, Cihangir zapatrzył się w dal i począł rozprawiać na głos, jakoby mowa miała być czynnością równie naturalną co oddychanie - tak jak ono, wypływającą z woli niedostępnej i nieokiełznanej części umysłu.
- Poniekąd to dobrze, iż Sumbul podarował mi nieoszlifowany diament. Bowiem diament jako taki jest niezwykle pożądanym materiałem. Diament oszlifowany, choć widoczny w dziesiątkach eksponatów - wyceniany jest na dość pokaźne sumy. Natomiast kamień ten nieoszlifowany, mimo iż dzięki utartym prawidłom, niewiele wart, to wyróżnia się spośród setek innych pozycji. Ponadto zachowuje on całościowo swoją masę, w przeciwieństwie do pozostałych kamieni szlachetnych, które wskutek obróbki, tracą sporą część cennego kruszcu. Zatem Ty, podobnie co ów brylant, przybyłaś do mnie w pełnej gamie swoistych zalet, które mogłyby, przez osąd haremowy zostać odrzucone, ze względu na ich domniemaną zuchwałość w odniesieniu do Księcia... czego szczęśliwie uniknęliśmy... mogę więc teraz poznać prawdziwą Handan... Zatem jaka jest prawdziwa Handan ?
* Zapytał, powtórnie odtwarzając dziecięcą mimikę oraz tonację, po czym szeroko się uśmiechnął - wychodząc z roli.*

View more

*ranek, dziewczyna obudziła się i ujrzała księcia obok. Cicho się zaśmiała i pogładziła go po policzku. Wstała i rozsunęła zasłony, otworzyła drzwi tarasowe i poprosiła o śbiadanie.O dziwo straż przyniosła je. Ustawiła wszystko i usiadła na lóżku patrząc na księcia. Bardzo chciała z nim porozmawiać*

Handan Sultan £
*Z zaciekawieniem przyglądał się poczynaniom dziewczyny, nie komentując ich jednak ni słówkiem, za to - nieskutecznie tłumionym półuśmiechem. Odezwał się dopiero po nawiązaniu bezpośredniego kontaktu wzrokowego, pomiędzy nałożnicą, a Księciem, czyli w chwili, gdy Handan przerwała na moment organizowanie poranka Cihangirowi, kosztem zajęcia miejsca naprzeciwko mężczyzny i mierzenia go wzrokiem.*
- Widać, iż Sumbul nie miał dotąd okazji wzięcia Cię pod swoje skrzydła...

**LIST** Spotkajmy się w ogrodzie, koło altanki, jutro późnym południem. *list był napisany krótko i zwięźle. Nie podpisałam się*

(Nowy dzień)
~
*Po nocy spędzonej z nałożnicą, rankiem Cihangira zbudziło pukanie do drzwi. Odczekał chwilę, po cichu licząc, iż dźwięk ucichnie i pozwoli mu kontynuować zasłużoną drzemkę. Książę niestety omylił się podczas pokładania nadziei w taktowności przybyłej osoby, co odzwierciedlał grymas na jego twarzy. Niemniej jednak pośpiesznie zarzucił na siebie szatę i sam wyszedł z komnaty, nie chcąc zbudzić przebywającej w niej dziewczyny. Na korytarzu doznał jeszcze większego rozczarowania, bowiem tą niekulturalną przybłędą okazał się jeden ze strażników. Mężczyzna ów wręczył Księciu zdobny zapisek, który ten odczytał naprędce, a nieporuszony jego treścią - domyślił się, iż wyszedł spod ręki którejś z nałożnic. Chcąc upewnić się w tym twierdzeniu, książę zapytał strażnika o tożsamość nadawcy listu, na co ten jedynie wzruszył ramionami.
- Jeżeli to znowu któraś z haremowych dziewcząt, to Ciebie zmuszę do wysłuchania jej biadoleń - powiedział na wpół żartem, na wpół serio, po czym zwinął papier, kiwnięciem głowy odesłał strażnika i powrócił do swego pokoju, tym samym - łoża.*

View more

*Dziewczyna zaśmiała się cicho. Zmęczyła się, ale to nie był powód do śmiechu. Sama nie wiedziała czemu to robi. Spojrzała na księcia. Patrzył na nią i gładził jej włosy. Poleżeli jeszcze chwilę i zasnęli wtuleni w siebie*

Handan Sultan £
(Będzie z tego dzieciak 😏😂😂)

*Wstrzymała oddech. Czuła się świetnie. Objęła go nogami w pasie, zachęcając do dalszego działania. Całowała delikatniej, ale pozstawiała po sobie ślady. Chciała, aby ją pamiętał. Po raz pierwszy czuła się tak dobrze z innym człowiekiem*

Handan Sultan £
*Jego ruchy stawały się coraz wolniejsze, równoznacznie bardziej 'dokładne' - wchodził w nią jeszcze głębiej. Jednocześnie zaciskał na jej pośladkach dłonie, mimo iż skutkowało to pojawieniem się wpierw wyblakłych naznaczeń, stopniowo nabierających barwy fioletowej.
Jęki kobiety przybliżały go do szczytu, który to osiągnęli niemalże jednocześnie.
Po ustąpieniu orgazmu, opadli na łoże oddychając ciężko i nieśpiesznie normując rytm bicia serca.*

*Delikatnie przebiegała palcami po jego ciele. Nagle zatrzymała się, spojrzała mu w oczy i zaczęła namiętnie całować. Odgarnęła włosy, które niesfornie spadły na jej czoło i czekała na ruch księcia. Była gotowa na wszystko*

Handan Sultan £
*Pogrążeni w szale zmysłowych pocałunków, niepostrzeżenie nawet znaleźli się nad łóżkiem. Z inicjatywy Cihangira oboje opadli na posłanie, nie przerywając kontaktu pomiędzy swymi ustami. Książę obrócił się, tak by kobieta pozostała 'pod nim'. Podpierał się na przedramieniu, żeby dodatkowo nie przygniatać jej swoim ciężarem. Pocałunkami obsypywał jej szyję, gdzieniegdzie pozostawiając przy tym zaczerwienienia, przypominające ledwie widoczne malinki. Podczas gdy coraz mocniej zasysał jej skórę, jego członek zaczynał pulsować i wzrastać w stanie erekcji, rozsunął więc jej uda i wśliznął się między nie, odszukując wilgotne, ciepłe miejsce. Powoli w nią wszedł, jednocześnie pieszcząc dłonią łechtaczkę. Wargi skierował ku jędrnym piersiom dziewczyny, całując je niekiedy. Zaczął się poruszać, dla przysporzenia kobiecie większej rozkoszy.*

View more

*Oderwała się od niego.*Pokazałeś mi, że mogę być szczęśliwa*szepnęła*Po czym dotknęła czule jego twarzy*

Handan Sultan £
*Przesunął opuszkami palców, po jej wystającym obojczyku, składając na nim kolejno - delikatny pocałunek. Nie poprzestał jednak na tym miejscu i powiódł ustami w kierunku karku dziewczyny, uprzednio odrzucając jej włosy na drugą stronę. Następnie fragment obsypał pocałunkami, o różnym 'nasileniu', gdzieniegdzie pozostawiając czerwono - fioletowe oznaki pożądania.*

*Całowała go coraz namiętniej.Nigdy nie czuła się tak wspaniale.Namiętność Księcia przecinała się z delikatnością.Świat zatrzymał się w miejscu. Zacisnęła mocniej nogi na biodrach księcia i zaczęła 'targać' jego włosy. Na chwilę oderwała się od księcia i spojrzała mu w oczy.Po chwili znowu go objęła

Handan Sultan £
*Tymczasem Cihangir odrobinę stonował, ograniczając się do naprzemiennego całowania dziewczyny aż do utraty tchu i przegryzania jej warg oraz pieszczenia w międzyczasie sutków.*

*Całkowicie zapomniała kim jest. Teraz liczył się tylko On. Obiekt westchnień wielu dziewcząt był jej, chociaż na chwilę. Nie pamiętała o smutnej niewolnicy. Teraz była wolna. Całowała go namiętnie powoli rozpinając guziki koszuli.Było jej dobrze, czuła, że może latać. W tym momencie była szczęśliwa

Handan Sultan £
*Przemieszczali się po komnacie, w namiętnym uścisku.
~
Kiedy Handan uporała się z jego ubraniem, podkładając dłonie pod jej pośladki, podniósł ją znacznie do góry, przyciskając jej nagie ciało do chłodnej struktury ściany i pozwalając, aby nogami objęła jego biodra. Ustami schodził coraz niżej, aż w końcu zatrzymał się na jej piersiach, delikatnie je ssąc.*

*Szybko odwzajemniła pocałunek. W jego obecności czuła się bezpiecznie. Dziwne jak dla niej. Poczuła, że może zaufać księciu i całkowicie mu się oddać.Zbliżyła się do niego i szepnęła*Dziękuję całym sercem książę*Czekała na jego ruch. Nie chciała zrobić nic wbrew zasadom i regułom.Chciała być wierna

Handan Sultan £
(MAHI, NIE CZYTAJ TEGO ! xD)
~
*Zaintrygowały go słowa dziewczyny, aliści podniecenie przeszkodziło mu w mozolnym trzymaniu się roli romantyka i przejęło kontrolę nad jego dłońmi, kierując je ku wiązaniu sukni Handan. Cihangir delikatnie przegryzł wargi nałożnicy, a następnie zjechał ustami po jej szyi, pozostawiając na niej mocne malinki. Po chwili szata dziewczyny leżała już na podłodze, a Książę wodził ustami po jej nagim karku.*

-To, że tu jestem to dar od Boga.Skoro dał mi taką sznasę nie mogę mu odmówić*już pewniej zrobiła krok w przód*Może dzisiejsza noc podbuduje mnie i sprawi, że znowu zacznę się uśmiechać*wyznała Tak zrobiła to.Zdradziła swój największy sekret.Postanowiła zaufać, pierwszy raz od kilku dni nie bała się

Handan Sultan £
*Słowa dziewczyny potraktował jako zaprzeczenie zaproponowanego rozwiązania, a tym samym zachętę do dalszego aranżowania 'miłego wieczoru' (😁). Kontynuując epizod, Cihangir przysunął się do dziewczyny, jedną dłoń umieszczając na jej wcięciu w talii, drugą - wodził pomiędzy jej policzkiem, a szyją. Ponownie spojrzał jej w oczy, a widząc w nich błysk, zamknął własne i złożył na ustach Handan namiętny pocałunek.*

*spojrzała w niebieskie tęczówki księcia, przypominały jej ukochany dom i jezioro, nad którym spędzała każdą chwilę. Dobrze, że nie uwierzyła w plotki o księciu. Stała i wpatrywała się w niego tak, jakby pierwszy raz widziała człowieka. Zganiła się szybko i rzekła : -Handan książę

Handan Sultan £
*Natomiast w oczach dziewczyny, Książę dostrzegł niepewność. Zwykłą, prostolinijną niepewność... chwilami nawet przeradzającą się w strach. Jako iż był człowiekiem ceniącym sobie nade wszystko wolność, nie zamierzał odbierać tego przywileju chociażby nałożnicy. Dlatego to jej pozostawił wybór...*
*Pogładził dłonią jej lico, jednocześnie przybliżając swoją twarz ku niej. W ostatniej chwili 'zboczył z toru' - mijając jej usta. Policzek Cihangira zetknął się ze skórą dziewczyny, w momencie gdy książę szeptał jej do ucha :
- Jeżeli nie chcesz tu być, możesz odejść bez żadnych konsekwencji. Nikt nie musi nawet wiedzieć co zaszło w tej komnacie... wystarczy, że zadecydujesz...
*Po złożeniu wzmiankowanej 'oferty', Książę odsunął się na krok od Handan i założył niesforny kosmyk blond loków, za ucho nałożnicy, po czym uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny.*

View more

*Do komnaty weszła dziewczyna. Posłusznie ucałowała brzeg jego szaty i czekała na jego ruch. Bardzo się bała, była w pałacu od niedawna i od razu stał się cud*

Handan Sultan £
*Nie zastając u progu któregoś z rodzeństwa, może... nie rozczarował się, lecz na pewno zdumiał. Rozczarował poniekąd też, ale nie samym zjawieniem się dziewczyny, a nie wzgardzeniem rozkazem wydanym zarządzcom haremowym, którego treść nie przyzwalała na wysyłanie nałożnic Księciu. Skoro jednak spotkał się faktem dokonanym... a sam szukał sposobu na wyrzucenie z pamięci innej kobiety... Sumbulowi mógł tylko dziękować.*
~
* Jego spostrzeżenia rozmył widok bystrych oczu, pełnych ust i delikatnie zarysowanych konturów twarzy - ten z kolei widok jawił się mu w pełnej ostrości. Doceniając i wykorzystując owe stwierdzenie, ujął w palce podbródek kobiety i powiódł ją ku górze. Patrząc jej w oczy, zapytał : "Jak Ci na imię ?"*

*pukanie do drzwi*

Handan Sultan £
Cihangir wówczas odpoczywał na jednej z poduch, z nosem w książce, delektując się obrazowymi epitetami, autorstwa włoskiego pisarza.
...
Słysząc stukanie w drewniany budulec, pospolicie nazywany 'drzwiami', zaabsorbował się tożsamością przybysza, jak również celem jego wizyty. Spodziewał się raczej Nuricihan, bądź któregoś z braci. W przekonaniu tym, przystąpił bliżej wejścia, na moment odkładając niedokończone dzieło literackie. Zebrał kartki wałęsające się po biurku oraz przed nim i skrzętnie upchał je do szuflady, ukrywając przed dociekliwym spojrzeniem domniemanej siostry. Po ukończeniu wykonywanej czynności, jeszcze raz rzucił okiem na komnatę, a zapewniony iż żadna z jego rozprawek nie wypłynie na światło dzienne - zaprosił gościa do komnaty, poleceniem : "Wejść".

*stałam jeszcze w miejscu, ani drgnęłam. Patrzyłam jak książe odchodzi. Widząc, iż Znalazł poza zasięgiem (sieci xd) mojego wzroku, zaczełam oddalać się do pałacu. Przy drzwiach wejściowych obróciłam się jeszcze z nadzieją, że może go jeszcze zobaczę. Niestety. Zrezygnowana weszłam do pałacu ...

Rozmyślając o nim*
ஐ Valide Mâhidêvrân Sultan ஐ
...….….................................
~
*Tymczasem Cihangira w zupełności pochłonęła dyskusja prowadzona w akompaniamencie Zafira. Rozmowa ta dotyczyła wojny - ściślej mówiąc : wielorakich zagadnień wiążących się z tym terminem. Począwszy od liczebności kandydatury wojskowej, poprzez sam udział księcia w wyprawie, do przewidywanego kapitelu. Dialog ów rozstrzygał się na przestrzeni paru kwadransów, czas mierząc od rozrastania z Sułtanką. Toczył się - wiadomo - w głębi najpiękniejszego z tureckich zagajników. Zakończył - rzecz jasna - satyrycznym sporem, kwestionującym słuszność kolejnej krwawej potyczki. Jedna ze stron upierała się przy optymalności rozwiązań pokojowych i był nią oczywiście wrażliwy na ludzkie cierpienie - Cihangir. Natomiast druga, tj. Zafir - trwał przy godziwości poszerzania granic terytorium przy pomocy miecza i topora. Zwycięsko z owej zwady wyszedł oczywiście Cihangir, mający po swojej stronie przewagę statusu społecznego. Cihangir na pozór zadowolony z rezultatu potyczki, oddalił się samotnie w stronę pałacu, myśląc... O tym, o czym zauroczony kobietą, mężczyzna zwykł myśleć.*
ஐ Sehzade Cihangir ஐ

View more

Next

Language: English