@Zapomniana1221

Opowiadania

74 ♡

WikuniaAbra’s Profile PhotoFlowerin13
-Wszyscy ją szukają, mają dalej nadzieję, a pan się poddaje. Co to jest za policja w tym kraju? Niby tacy dobrzy, wręcz najlepsi,ale kiedy przychodzi co do czego, to się chowacie jak małe dzieci. Co pan zrobił? Co ty zrobiłeś, aby ją odnaleźć?-pytam retorycznie, patrząc na niego z nienawiścią-nic. Nic nie zrobiłeś.-odrywam od niego wzrok, bo poczułem, że tracę kontrolę nad sobą-zrobiłem więcej od pana. Jest jeszcze szansa, że tu może być. Może się rozmyślił. Nie możemy się poddawać, a w szczególności pan. Bo to w większości od pana zależy. Możesz więcej od nas, my jesteśmy ludźmi, którzy żyją jak mają żyć, przestrzegając prawa, a wy-policjanci- macie za zadanie utrzymywać porządek. Porządek publiczny jak i osobisty, który właśnie został przekroczony. Niech pan wykonuje swoją pracę-krzyczę zbulwersowany, zaciskając w dłoni jego granatowy kołnierz. Zauważam jak sięga po broń-boisz się?-pytam z chytrym uśmieszkiem-mnie się boisz?-przyciskam go do ściany i lekko podnoszę. Na prawdę?-dodaję, lecz on nie odpowiada. Robi się cały czerwony. Zluźniam uścisk, a on łapie się za szyję i próbuje mnie odepchnąć-jak na policjanta, to za dobry w samoobronie nie jesteś-komentuję-jednym ruchem mógłbym ciebie zabić, a ty nie masz jak się obronić.
-Puść mnie-mówi, trzymając moje dłonie. Lekko go puszczam, jego nogi sięgają podłogi, ale moje pięści, dalej zaciskają jego kołnierz.
-Gościu, zwal sobie konia i ulżyj sobie, bo chyba ci żyłka skacze-słyszę głos jakiegoś gówniarza,kierowany chyba do mnie.
-Ja przynajmniej mam czym-odpowiadam pijanemu nastolatkowi, puszczając komisarza.
-Uspokój się-mówi do mnie policjant, dotykając moje ramię. Spojrzałem na niego. Nie widziałem w jego oczach złości. Dotarło do mnie, że przesadziłem. Tak na prawdę, to on też nie może nic więcej zrobić. Jestesmy w kropce, a mi ciężko było to przyjąć.
-Przepraszam, to te nerwy. Zachowałem się nieodpowiednio, jest mi bardzo wstyd-spuściłem głowę na dół. Czuję się głupio. Jestem taki bezmyślny.
-Masz racje, może się rozmyślił-zmienia temat-będziemy ją szukać do skutku, w końcu jestem policjantem, miałeś we wszystkim rację-uśmiecha się ciepło-szybciej będzie jak się rozdzielimy. Ja poszukam rodziców Elizy, a ty sprawdź łazienkę, jest na lewo od wejścia-dodaję po czym zostawia mnie samego.
***
Wchodzę do pomieszczenia przez zielonkawe drzwi, które prowadzą do damskiej łazienki. Zauważam długi, brązowy blat, ciągnący się wokół ściany, na którym znajdują się cztery umywalki, rozglądając się idę w stronę kabin. Jest ich trzy. Kucam i patrzę, czy są zajęte, czy jej tam nie ma. Nagle z jednej z nich wychodzi brunetka. Na jej widok serce mi skacze.
-Brian, co ty tu robisz?-pyta, poprawiając obcisłą sukienkę.
-Szukam-odpowiadam obojętnie wstając. Nie ma jej tu.
-Mnie?-pyta, dotykając moją sportową koszulę, po czym powoli odpina guziki.
-Nie, oczywiście, że nie, Melia, nie mam teraz czasu-cofam się-widziałaś może Elizę?
-Carvens? Tą małolatę?-pyta z przymrużonych oczu.
-Tak, ją.
❤️ Likes
show all
Krewetkaa_5’s Profile Photo agaataax3’s Profile Photo BeMoreHappy12’s Profile Photo nutelka1806’s Profile Photo modnisa_199’s Profile Photo AgataKrzekotowska’s Profile Photo KsiezniczkaodOlki’s Profile Photo jul_wer_starwars’s Profile Photo smutna33’s Profile Photo

Latest answers from Opowiadania

78💗 🙆

-Już jestem-słyszę głos Lucasa, a po chwili widzę go obok siebie-kto to był?
-Nie rozumiem-odpowiadam, krzyżując ręce na piersi, po czym podnoszę lewą brew.
-No ta mała dziewczyna. Nie mówiłaś, że znasz tu kogoś-warknął zdenerwowany, wymachując rękoma we wszystkie strony-nie będę ciągle kasy tracić na loty, tam gdzie nas nikt nie rozpozna!
-Lucas uspokój się. Nawet ci nie powiedziałam kim ona jest, a ty od razu naskakujesz na mnie, krzyczysz i robisz awanturę-mówię zbulwersowana-jeśli tak ma być to ja podziękuję.
-I tak nigdzie nie uciekniesz-oznajmia-więc kto to był?-nie daje za wygraną.
-Poznałam ją w samolocie, jest bardzo miła, jej rodzice też.
-Nie widziałem jej. Kłamiesz.
-Nie kłamię. Ty całe cztery godziny spałeś, wiec jak nie masz dowodu to po prostu ugryź się w język-odpowiadam złowrogo, po czym kieruję się do wyjścia.
*Brian*
-Ale tu chodzi o moją córkę! Czy pan tego nie rozumie?!-naskakuje na policjanta kobieta.
-I o mojego syna!-wtrąca się blondyn, z morderczym wzrokiem.
-Ale kłótnie w niczym nie pomogą. Proszę się uspokoić. Jesteśmy w miejscu publicznym. Rozumiem, że państwo się martwicie, ale to nie powód do złości. Zaraz kolega do mnie zadzwoni z dalszymi informacjami, wtedy będziemy wiedzieć co dalej.
-A jak żadnych nowych informacji nie dowiemy się? I dalej będzie tak jak jest?-pyta, z opanowanym spokojem ojciec Elizy. Po tym pytaniu zapanowała cisza. Wszyscy, razem ze mną patrzyli niecierpliwie na komisarza. Było dobrze po dwudziestej drugiej. Jest początek czerwca, wiec jest jasno. Mogę wszystko i dokładnie dostrzec-więc?-znów usłyszałem głos mężczyzny.
-Wtedy nie będzie żadnych dowodów. Będziemy w czarnym punkcie. Ani w przodzie, ani w tyle. Zakończymy śledztwo. Są pełnoletni-nagle dzwoni telefon, policjant wyjmuje urządzenie i odbiera-witaj, Aress. I jak sprawa? Jakieś informacje?-pyta, uśmiechając się lekko. Zaczął przytakiwać, a po chwili jego twarz przykrył smutek-dobrze, dziękuję. Poinformuję-mówi i chowa telefon do przedniej kieszeni spodni-przykro mi, ale chyba na tym kończy się nasza współpraca. Nie mamy żadnego punktu zaczepienia. Inni tez potrzebują naszej pomocy. Jest pełnoletnia, na pewno zadzwoni. Gdyby była porwana, to porywacze wymuszaliby okup. Proszę być dobrej myśli. Wszystko będzie dobrze. Przepraszam, ale musze już jechać.
-Ma pan rodzinę?-pytam, wychodząc z ukrycia.
-To do mnie?-pyta wskazując ręką na siebie.
-Tak do ciebie.
-Jestem policjantem, nie pana kolegą.
-Nie obchodzi mnie to. Ma pan rodzinę?-nie daję za wygraną, kiedy znajduję się tuż obok niego.
-Tak mam. Żonę i dwie córki.
-Co pan zrobiłby gdyby nagle z dnia na dzień pańska córka zniknęła?
-Szukałbym ją, do braku sił. Kocham moją rodzinę ponad wszystko-odpowiada pewnie, prostując się.
-Proszę spojrzeć na nich-pokazuję na rodziców Elizy i ojca Lucasa-oni właśnie kochają swoje dzieci ponad wszystko. A pan nic z tym nie robi.Jak pan zareagowałby gdyby policja odmówiła dalszych poszukiwań?
-Nie wiem.
-Szczerze-wtrącam się, patrząc na niego złowrogo.

View more

77 🍬

foreveryoooou’s Profile Photobohov
***Eliza***
-Od czego ja mam taką brudną koszulkę do jasnej cholery?!-pyta mnie blondyn, wycierając mokrą chusteczką bluzkę. Ja w odpowiedzi wybucham głośnym śmiechem, a ten mnie lekko popycha z udawanym grynasem na twarzy.
Przed chwilą wylądowaliśmy. Lot trwał niecałe cztery godziny, tak jak Lucas mówił. W samolocie nie nudziło mi się, wręcz przeciwnie! Poznałam bardzo sympatycznych ludzi. Panowała tam bardzo miła atmosfera. Zawsze wyobrażałam sobie lot z powagą, gdzie każdy musi być cicho, bo emeryci potrzebują spokoju na wypoczynek,a tu takie zaskoczenie! Poznałam dużo przyjaznych ludzi, dzięki którym mój lot szybko upłynął. Lucas przez cały lot spał. Mam zrobione mu ze sto zdjęć, bo spał z otwartą buzią, w wyniku czego musiałam co chwile wycierać mu twarz jak i koszulkę od śliny. Wyglądał jak małe dziecko po rocznej uczcie.
-Więc?-pyta, patrząc na mnie z ukosa.
-Spałeś z otwartą buzia-oznajmiam, kręcąc głową z niedowierzenia.
-Serio? Jaki wstyd-buczy, chowając twarz w dłoniach-idę po walizkę poczekaj tu, dobrze?-czuje od niego niepewność-nie uciekniesz?-pyta cicho od niechcenia.
-Nie-uśmiecham się lekko-nie mam jak, nie znam za bardzo języka i nie mam dokąd-dodaję spokojnie.
-To ja zaraz wracam-szybko całuje mnie w policzek,po czym zostawia mnie samą.
Zaczynam podziwiać widok, rozglądając się dookoła. Wiem,że to tylko lotnisko,ale sama jego architektura wywołuje u mnie wielki podziw. Połączenie kolorów,które pasują do siebie rewelacyjnie jest niesamowite. Polskie lotnisko w porównaniu do tego jest malutką kropeczką na mapie. Cały sufit jest szklany, a wszystkie kolory świata odbijają się od małych diamencików na górze. Czuję się jak w filmie, jest rewelacyjnie!
-Będę tęsknić! Mam nadzieję, że kiedyś mnie odwiedzisz!-słyszę krzyk, a po chwili czuję jak ktoś przytula się do moich nóg. Odwracam się i zauważam malutką dziewczynkę. Na sam jej widok mój uśmiech się powiększa. Na imię ma Clementina. Z tego co wiem to od urodzenia, czyli od czterech lat mieszka w Londynie. Co roku przyjeżdża do dziadków, do Polski. Poznałam ją w samolocie. Jest bardzo radosną, wesołą oraz energiczną blondyneczką. Uczesana jest w włoski warkocz, który sięga do połowy pleców. Jej oczy są niebieskie, a twarz jest mała i bladziutka. Jak na swój wiek jest wysoka i szczupła. Ubrana jest w niebieską spódniczkę sięgającą lekko za kolano i w różową bluzkę w pomarańczowe paski. Na nogach ma czarne baleriny.
-Oczywiście, że odwiedzę cię!-odpowiadam z odwzajemnioną energią. Biorę blondynkę na ręce i mocno ją przytulam, prostując się.
-Tatuś kupił mi dwa różowe koniki, jak przyjdziesz do mnie to pobawimy się? Mam lalki, misie,dużo,dużo klocków!-oznajmia rozradowana.
-Pobawimy się w co tylko zechcesz.Twoja mamusia podała mi adres, więc kiedy będę mieć czas to odrazu przychodzę na herbatkę. Co ty na to?-pytam, całując pięciolatkę w policzek.
-Tak-piszczy mi do ucha,przeciągając samogłoskę.
-A teraz wracaj do rodziców-schylam się, aby postawić ją na nogi-pewnie ciebie szukają.

View more

76

Misia0022’s Profile PhotoXxWiktoriaxX
-Zastanowię się.
-Będę czekać na telefon. Masz pięć dni na decyzję, okej?
W odpowiedzi kiwam twierdząco głową.
-A teraz przepraszam Mel, ale muszę już iść-mówię, odchrząkując.
-Będziemy w kontakcie-całuje mnie w policzek po czym wychodzi, a ja za nią.
Szukam policjanta po całym lotnisku. Nie ma go. Nie mam pojecia gdzie on może być. A może odnaleźli się Elizę? Szczerze mówiąc, to ja już sam w to nie wierzę. Jesteśmy w czarnej dziurze, zero świadków, nic. Jedyną nadzieją było lotnisko, miała tu być, a ten trop wprowadził nas do większego bagna. Moja głowa jest zamieszana. Pełno w niej różnorodnych myśli. Nie mogę się skupić. Ten wyjazd, Melia, Eliza, wszystko mnie obarcza. Gdybym nie wziął jej po lekcjach może by inaczej się skoczyło? Może to moja wina? Cholera jaki ja jestem głupi. Muszę się odstresować, porozmawiać z kimś, powinienem się komuś wygadać, bo przecież tak dalej nie wytrzymam, nosząc wszystko na barkach. Wyjmuję telefon i wybieram numer do Patricka-mojego przyjaciela od lat. Odbiera po drugim sygnale.
-Cześć stary-słyszę w słuchawce rozradowany, niski oraz lekko zachrypnięty głos-co tam?-dodaje.
-Nie przeszkadzam?-pytam,uśmiechając się lekko.
-Nie, coś ty! Wiesz, że dla ciebie zawsze znajdę czas!
-Musze się komuś wygadać-walę ręką w czoło, z niezadowolenia, bo właśnie moja duma spadła na najmniejszy poziom. On w odpowiedzi zaczął charakterystycznie buczeć literkę"u".
-Ziom, chyba z tobą nie najlepiej-śmieje się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-potwierdzam jego słowa.
-To co o dwudziestej, za rogiem w klubie?
-Ta, pasuje mi, dzięki.
-Oj tam, nie ma za co. Zresztą, dawno się nie spotkaliśmy na piwku czy coś.
-Prawda-śmieję się-ja musze już kończyć,cześć-wypowiadam i się rozłączam.
Chowam telefon do przedniej kieszeni spodni i wracam do poszukiwań. W końcu muszę ich znaleźć, nie żebym miał jakąś obsesję, czy coś, tylko musiałbym iść pieszo do domu, lub stracić pieniadze na taksówkę, a to jest kawał drogi. Moja podświadomość podpowiada mi, że mam iść sprawdzić na dwór, tak więc czynię. Jak się okazało mój wewnętrzny głos miał rację, za co bardzo dziękowałem mu, bo uniknęło się kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt minut szukania. Byli tam wszyscy, Natasha z prawdopodobnie koleżankami, policja, rodzice Elizy i ojciec Lucasa. Zawzięcie o czymś rozmawiali, niekiedy kłócąc się. Szczególnie napięcie rosło między rodzicami dziewczyny, a ojcem chłopaka. Podszedłem bliżej, chowając się za dużą tablicą z reklamą lotniska, tak, aby lepiej ich podsłuchać.
-To wszystko przez pana wychowanie!
-Mój syn jest bardzo dobrym człowiekiem, razem z żoną wychowaliśmy go z sercem!-odpowiada, krzycząc na zarzuty od rudowłosej.
-Proszę się uspokoić, kłótnie nic nie dadzą, może przyjść jeszcze do niekontrolowanej, niemiłej sytuacji-upomina ich nieznajomy mi policjant.

View more

75 😍

Julia_Polska_xd’s Profile PhotoJulia
-A to nie jest ta, którą porwano?-pyta zaskoczona.
-Tak, to ona, bardzo mocno interesujesz się uczniami, nawet zeznań nie złożyłaś-wypowiadam z lekkim wyrzutem, nie patrząc na nią. W tym momencie gardzę nią. Bo myśli tylko o sobie.
-Za to ty aż nazbyt. A szczególnie kiedy dotyczy to tej twojej Elizki-warczy, prychając pod nosem po czym opuszcza ręce na biodra.
-To widziałaś ją czy nie?-pytam zdenerwowany.
-Nie widziałam jej.
-Kurde-wypowiadam pod nosem.
-Przyznaj się.
-Do czego?-podnoszę lewą brew, pokazując swoje zirytowanie.
-Że sypiasz z nią. To jest ta twoja nowa dziunia? Dla niej straciłeś głowę? W czym jest lepsza ode mnie?
W charakterze-powiedział mój wewnętrzny głos, a ja się lekko w duszy uśmiechnąłem.
-Nie to nie ona-kłamię- a nawet gdyby, to nie powinno ciebie to obchodzić. W dodatku jest moją uczennicą. Jestem jej wychowawcą,to normalne, że się o nią martwię. A ty? Ci ty tu w ogóle robisz?-zmieniam szybko temat.
-Wyjeżdżam. Na stałe-zauważyłem jak zaszkliły się jej oczy.
-Wyjeżdżasz? Jak to? Czemu? Na stałe? Dlaczego?-zszokowała mnie ta wiadomość-przecież twoim marzeniem była praca nauczyciela. Chcesz z tego zrezygnować?
-I tak już za późno-wzruszyła bezradnie ramionami-zwolniłam się. Koleżanka załatwiła mi tam pracę. Będę uczyć języka narodowego na studiach. Chciałam z tobą o tym wszystkim porozmawiać, ale wyszła ta afera w porwaniem...
-Ze mną? Co w tym wszystkim mam ja?-doczekuję zaciekawiony.
-Chcę abyś wyjechał ze mną- oznajmia, stanowczo,chcę coś odpowiedzieć, ale ona gestem ręki przerywa mi-zanim coś powiesz to wysłuchaj mnie. Mamy ponad dwadzieścia lat. Powinniśmy się ustatkować. Wyjazd jest najlepszym wyjściem. Nie mówię, że od razu masz mnie pokochać, czy mamy razem zamieszkać. To przyjdzie z czasem. Na wszystko jest czas. Mogę dać ci potomstwo. Dziecko to najpiękniejsze szczęście w życiu, które łączy ludzi. Mogę załatwić ci prace nauczyciela, tam na studiach. Są lepsze warunki pracy, wyższe płace, wieksza szansa na rozwój. To jest na prawdę dobry pomysł, wręcz najlepszy w tej sytuacji. Moglibyśmy zacząć życie od nowa, z czystą kartą. Nic ciebie tutaj nie trzyma, prawda?-spojrzała na mnie z ukosa, a ja odruchowo pokręciłem przecząco głową. Słuchałem ją jak zahipnotyzowany. W pewnym sensie miała rację. Tam byłoby mi lepiej. Ale co z Elizą? Jestem między kołem, a kowadłem. Między lepszą, bogatszą przyszłością, a szczęśliwym życiem u boku Elizy. Tam, za granicą mam wszystko pewne a tutaj? Nie wiadomo czy się odnajdzie, czy mnie w ogóle kocha-miałam dzisiaj lot, ale nie dałam rady bez pożegnania się z tobą. Wyjeżdżam za tydzień. Nie musisz kupować biletu. Mam dwa. Zastanów się. I to poważnie. Bo to decyzja na całe życie. Znam ciebie bardzo dobrze. To jest bardzo dobra propozycja. Podejmij decyzję z rozsądkiem, abyś potem nie żałował.
-Na stałe?-pytam, patrząc w jej oczy.
-Tak-uśmiecha się lekko.
-Tylko ja i ty?
-Mhm-mruczy.
-Dokąd?-dopytuję. Czuje w środku strach i niepewność.
-Anglia.
-A dokładniej?
-Miasto Dover.

View more

73 najlepsze opowiadanie ! ♥♥

MrsxKolorowaxd’s Profile PhotoAsia
*Brian*
-Dzień dobry-zaczepiam następną spotkaną osobę-czy widział pan może tą dziewczynę?-pytam, pokazując zdjęcie rudowłosej.
-Przykro mi, ale nie widziałem przepraszam, ale się spieszę, zaraz samolot mi odleci-odpowiada i omija mnie szerokim łukiem.
Nie ma jej nigdzie. Cholera! Milion osób pytałem i nikt jej nie widział. Gdzie ona jest?! Cały teren przeszukaliśmy i nic! Nagle słyszę jak kolejny samolot startuje, znów zrobiło mi się gorąco. Brian, nie trać nadziei, to jest najgorsze co ciebie może teraz spotkać.
-Szukajcie dalej!-krzyczę do jej rodziców, po czym podbiegam do policjanta, którego zauważyłem. Uśmiecham się lekko na jego widok. Miał on bowiem sprawdzić imiona i nazwiska wszystkich pasażerów. Mam nadzieję, że ma dobre wieści.
-I jak? Jaki samolot?-pytam, zdyszany. Podpieram się rękoma o kolana, głośno oddycham i bacznie go obserwuję. Jestem nauczycielem wychowania fizycznego, a kondycji mi brak. Nigdy nie narzekałem na nią, bo zawsze byłem bardzo dobry w wytrzymałości.
Moja pewność siebie wyparowała, gdy zobaczyłem bezradną twarz komisarza.
-Nie ma jej danych. Imienia, nazwiska, nic. Nawet nie jest pasażerem-informuje mnie, na jego twarzy widnieje smutek, żal, rozpacz jak i wielkie rozczarowanie.
-Ale jak to?!-pytam, wymachując rękoma-jak to jej nie ma?! Przecież Natasha mówiła, że skontaktowała się z Elizą! I ona powiedziała, że on ją wywozi na lotnisko. A Lucas? Lucas był?-dopytuję, nie wierząc w to co słyszę.
-Niestety też nie-opuszcza głowę policjant. Boi mi się spojrzeć w oczy.To on zawalił.To jego wina.Taka jest u nas policja. Gdy przestępstwo jest obok ich komisariatu, to oni jako ostatni zawsze przychodzą. Grają w karty i nic więcej nie robią.Takie moje zdanie.
-Ale jak to możliwe?!-krzyczę, zwracając uwagę innych,ale mnie to nie obchodzi.
-Sam nie wiem-kreci głową.
-A może dowody podrobione były?
-Za mało czasu, chyba, że ma znajomości, ale nie sądzę, bo w danych jest zapisane, że niedawno się tutaj przeprowadził.
-A pokazywał pan zdjęcie?
-Tak.
-A rodzice Lucasa? Muszą coś przecież wiedzieć. Nie zostawiłby przecież rodziny od tak-dalej sugeruję, bo nie mogli przecież wyparować od tak.
-Jego mama nie żyje. Nasi byli już tam i przesłuchali jego rodzinę. Nikt nic nie wiedział. Jedynie tyle co my.
-Czyli?
-Że wylatuje.
-To co teraz?
-Nie wiem, aktualnie jesteśmy w wielkiej kropce. Nie mamy żadnych istotnych faktów. Nie możemy się dalej posunąć. Nie ma jak.
-I co nie będziecie jej już do cholery szukać?!-oburzyłem się-może być bita! Może cierpieć! Może mieć nadzieję, że ją dalej szukamy! A wy to od tak na spokojnie przyjmujecie! Ona liczy na was-posyłam mu morderczy wzrok-a wy nic z tym nie robicie. Nie wiadomo co z nią, czy jest dobrze traktowana-dalej mówię, przez zaciśnięte zęby. Zaciskam dłoń w pięść, prostuję palec wskazujący i dotykam, lekko umięśnionego brzucha policjanta. Przyciskam dłoń podchodząc, a ten zaczyna się wycofywać.Jego plecy stykają się z brzoskwiniową ścianą.Chce mu przyłożyć. Tak bardzo mam na to ochotę.

View more

72 prosimy bardzo 💕❤💋❤💙😚😘😍😘😚

bmwrzadzi’s Profile PhotoMagda Parampam#ftg
*Eliza*
Mam nadzieję, że Lucas oswoi się z czasem i pozwoli mi się kontaktować z innymi. Musi zrozumieć, że ja też mam prawo żyć i spotykać się z kim tylko zapragnę. Nie może mi tego zabronić, bo nie ma takiego prawa.
-Pasażerowie samolotu 149, Londyn, proszeni są o wejście na pokład samolotu-informuje nas uśmiechnięta kobieta, mówiąca przez komunikator. Nagle zrobiło się strasznie tłoczono.
-To co idziemy?-pyta, trzymając walizkę.
-Idziemy-kiwam twierdząco głową, a on się uśmiecha, po czym idziemy w stronę dużego samolotu.
*Brian*
Szybko wysiadam z policyjnego auta i biegnę w stronę lotniska. Każda sekunda się liczy. Najgorsze jest to, że kiedy policja przeglądała godziny lotów, to połowa samolotów wylatuje właśnie w tych godzinach, co jest wielkim, niemiłym utrudnieniem. Gdy jestem już na miejscu zauważam jak samolot do Wielkiej Brytanii właśnie wylatuje. Całe ciało mi się zagotowało, bo właśnie tam ona może być. Patrzę w osłupieniu na ten samolot, zapominając o tym, że zamiast się gapić, to powinienem szukać ją do skutku.
-Bilety do Londynu są za drogie, nie przejmuj się-po tych słowach poczułem na swoim ramieniu dużą, męską dłoń.
-I co z tego?-odwracam się do komisarza, patrząc na niego złowrogo.
-Nie sądzę, żeby wydał tyle pieniędzy na dwa bilety, skoro mógłby kupić o połowę tańsze do innego kraju-odpowiedział spokojnie-a nawet jeśli to i tak znajdziemy ją, chociażby przez dane, które są zapisane w systemie-kontynuował spokojnie.
-To niech pan tam do cholery idzie, a ja poszukam ją tutaj z jej rodzicami-mówię zdenerwowany, rozglądając się.
*Eliza*
Miałam nogi jak z waty, gdy nagle zaczęliśmy się unosić. Zamknęłam oczy, ponieważ w dzieciństwie miałam straszny lęk wysokości i bałam się, że on został utrzymany do dziś. Gdy czuję się trochę bezpieczniej otworzyłam oczy. Siedziałam między Lucasem, a puszystym brunetem, który wyglądał na około czterdzieści lat.
-Hi-wita się z angielskim akcentem.
-Hello-uśmiecham się, a on odwzajemnia mój gest.
-Patrz-szturcha mnie nagle blondyn, który sziedzi obok okna, stukając w szybkę. Wychylam się lekko w przód, aby lepiej dostrzec widok zza okna.
-Wow-tylko tyle wydukałam. Wszystko było takie małe, a zarazem przepiękne. Niepewnie posyłam mu uśmiech, a ten odwzajemnia.
-Nigdy nie latałaś samolotem?-pyta, zerkając na mnie.
-Nie było jakoś okazji-mruczę, dalej podziwiając widoki-a ty?
-Mój trzeci lot-odpowiada.
-Wiesz może ile będzie trwać lot?-pytam, poprawiając się na fotelu.
-Nie więcej niż cztery godziny.
-Będziemy mieszkać we wsi czy w mieście?-dopytuję zaciekawiona.
-W mieście-uśmiecha się.
-Wiesz, że i tak mnie znajdą? Nie chcę nic mówić, ale we wsi byłoby bezpieczniej-niepewnie mówię-zresztą, zawsze chciałam poczuć jak to jest mieszkać we wsi.
-Może kiedyś, jak się cała sytuacja uspokoi.
-Jakie miasto?
-Dover, nie jest za bardzo znane, zreszta jak i inne miasta w tym kraju. Anglia szczyci się tylko Londynem, ono przykuwa największą uwagę.

View more

71 😘😘 proszę 😊

bmwrzadzi’s Profile PhotoMagda Parampam#ftg
*Brian*
Nie wierze własnym uszom. Czy to dzieje się na prawdę?! To nie możliwe. Same złe myśli krążą mi po głowie, że juz jej nigdy nie zobaczę, że będzie tam krzywdzona, bita. W ciągu kilku dni moje życie zmieniło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. I to wszystko przez młodsza uczennicę. Nie wierzę w to wszystko. Miesiąc temu gdyby ktoś powiedziałby mi, że zakocham się i to przed seksem to posłałbym go do psychologa, albo zabroniłbym mu picia alkoholu. Nigdy takiego czegoś nie czułem. Kiedy przechodziła obok mnie to moje ciało rozszywała wielka radość i szczęście, a kiedy gadała ze mną to w moim brzuchu odczuwałem jakieś dziwne motylki? Tak bardzo tęsknię za nią. Oddałbym za nią życie, gdybym mógł. Zrobię wszystko, aby uwolnić ją od tego wariata. Zrobię wszystko, aby znów mogła się poczuć bezpieczne. Zakochałem się. Tak, to chyba to. Sam nie wiem... Ledwo miesiąc ją znam. Nigdy nikogo nie kochałem. Nie wiem jakie to uczucie. W moim życiu rolę odgrywał tylko seks. Tylko to dla mnie się liczyło. Rozrywka. Poczucie wartości i seksapilu, że każda mnie pragnie. A teraz jest na odwrót. Eliza-te imię odgrywa ważną rolę w moim życiu. To ja ją pragnę-nie ona. Jest taka seksowna. Nawet nie chodzi mi tylko o seks, nie obchodzi już mnie aż tak jej ciało, zgrabne piersi i wyrobione pośladki, obchodzi mnie jej osoba, jej charakter. Tęsknię. Tak, chyba się zakochałem. Czuję w środku straszny ból, bo od dawna jej nie widzę i to jest najlepszy dowód tego uczucia.
-Mówiła ci może dokąd ja zabiera?
-Nie zdążyła-mówi, wybuchając płaczem-znajdźcie ją! Proszę was. Boje się o nią. Nie możecie jechać od razu na lotnisko? Przecież kazda sekunda się liczy. To moja przyjaciółka! Zróbcie coś!-dodaje, wycierając łzy-proszę-szepcze. Zastała grobowa cisza, a po chwili rodzice Elizy-moi teściowi-zaśmiałem się w duchu-dołączyli do nas.
Nagle Nathan opadł na ziemię, uderzając głową o podłogę.
-Co się dzieje?-pyta zdenerwowana nieznana mi kobieta-co z moim synem?!Policjant zaczął dotykać jego twarz.
-Lodowata-oznajmił-otwórz okno-zwraca się do mnie, a ja szybko podbiegam do okna i je otwieram w szerz-zemdlał-dodaje-ty-wskazał na ojca Elizy-trzymaj jego nogi do góry tak, aby nie dotykały podłogi, tylko nie za wysoko, ja zadzwonię po pogotowie-Mark, ty zwołaj innych i jedzcie na lotnisko, musicie uwolnić tą dziewczynę.
-Mogę jechać z wami?-pytam-jestem jej wychowawcą-dodaję, kiedy piegowaty mężczyzna chce się odezwać.
-A my?-wtrącają się rodzice Elizy.
*Eliza*
-Siedzę na żółtym krześle obok Lucasa. Za pięć minut mamy lot do Anglii do miasta Dover. Spoglądam na Lucasa, który ze zdenerwowania kołysze nogą. Jego twarz jest obojętna. To chyba już koniec. Nie zobaczę rodziny, przyjaciół. Nikogo. Może to nawet lepiej...zacznę życie od nowa. Może Lucas miał rację? Douczę się języka, który za dobrze mi nie wchodzi do głowy, ciekawa jestem kultury, która tam panuje, oraz ludzi, ich kontaktów i oceny do migrantów. To na prawdę może być ciekawe. Może tak los zaplanował.

View more

70 <3 pliss ;3

waalsiee’s Profile Photo#Ż Żelkojadek ;3
*Brian*
-Dziękujemy panom-podaliśmy sobie dłoń na pożegnanie -to o wiele zmienia rzecz sytuacji. Nasi już tam jadą zobaczyć co i jak.
-On może być niebezpieczny-powiedziałem zdenerwowany. Nie mogę sobie wyobrazić, że niedługo mogę ją zobaczyć. Jestem tak szczęśliwy. Na prawdę będzie to najcudowniejszy mój dzień. Zobaczę jej bladą twarzyczkę, rude włosy, jej piękne,niebieskie oczy i co najbardziej mnie przykuwa to jej zajebista sylwetka. Co prawda nie mogę być tak do przodu, bo nic nie wiadomo jeszcze, czy na pewno tam jest. Ale jeśli policja ją tam znajdzie to wyrwę temu blondaskowi jaja. Podobno jest moim uczniem, ale nie kojarzę go za bardzo. Pewnie jakiś lamus i tyle, który myśli, że porywając kobietę to zasłynie z tego.
-Przepraszam, dobrze pan się czuje?-poczułem jak ktoś lekko klepie mnie po policzku-czy wszystko z panem dobrze?
-Tak wszystko dobrze. Zamyśliłem się tylko trochę-uśmiecham się blado.
-Spokojnie panie Wlaker, nasi policjanci są bardzo dobrze uzbrojeni, są dobrze wyszkoleni i umieją poradzić sobie w takich sytuacjach-rudy posłał mi uśmiech, dodając otuchy. Po tych słowach naprawdę poczułem się lepiej-wszystko będzie dobrze-powiedział, wchodząc do pokoju przesłuchań. Rozejrzałem się i zauważyłem rodzinę Elizy. Nie jestem pewny czy to właśnie ona, ale pocieszali jej rodziców. Byli tu jej przyjaciele, kilku nauczycieli. U wszystkich w oczach widziałem strach i niepewność, u niektórych wrogość, a jeszcze u innych niewiedzę.
Jutro jest wycieczka do Wiednia, wszyscy jej znajomi zrezygnowali z niej, ja chyba też zrezygnuję, bo zamierzałem tam jechać tylko dla niej, nawet nie wiem czy wycieczka w takiej sytuacji się odbędzie, bo wszyscy się przejęli tym co się stało. A każda sekunda jest potrzebna. Nagle usłyszałem kobiecy kobiecy. Nie przejąłem się tym, inni też nie. Raczej to jakaś wariatka. Nie raczej, a na pewno, bo jaki normalny człowiek wydzierałby się na komisariacie policji.
-Ja wiem! Wy nie wiecie!-dalej krzyczała jakaś brunetka.
-Puknij się w głowę ćpunko-słyszę w tyle.
-Ludzie tu ze strachu umierają, a ty żarty sobie robisz-dodał ktoś.
-Ja wiem gdzie ona jest! Szybko! Policja! Pomóżcie!-wariatka wydzierała się w niebogłosy. Spojrzałem na nią rozśmieszony.
Te dopalacze są coraz mocniejsze-mówię w myślach.
Biegnie w naszą stronę. Ale zaraz, zaraz. Tak przyglądając się jej to ona przypomina mi Natashe.
-A co tu się wyrabia? Co to za krzyki? To jest komisariat, a nie plac zabaw-zauważyłem jak wychyla się zza drzwi rudzielec. Jest zdenerwowany.
-Wiem gdzie jest Eliza! Szybko! Nie mamy czasu! Zaraz jej już nigdy nie zobaczymy! On ją bije!-dalej krzyczy, ale po tych słowach od razu mną wstrząsa.
-Usiądź-mężczyzna w mundurze wskazał na krzesło-opowiedz nam wszystko powoli, po kolei. Uspokój się. Oddychaj.
-Jest na lotnisku! Na dziewiętnastej! Nie wiem na jaki lot, bo nie zdążyła powiedzieć. On ją uderzył! Słyszałam jej krzyk! Szybko! Chodźcie! Musimy tam jechać! On chce ją za granice wywieźć!

View more

Linki do części? Proszeeee

Language: English