Nie radzę sobie. Jestem chora, co sprawia, że każdy większy stres wywołuje u mnie atak paniki. Biorę wtedy pastylkę i po chwili się wyciszam. Jeśli jednak nie mam ataku, myślę w danej sytuacji o wszystkim, że tak powiem, egoistycznie lub po prostu jem xd
Zabijać nas może codzienna rutyna, życie w biegu, uzależnienia, stresy, obsesje, nienawiść, smutek... Żyjemy wiecznie tylko i wyłącznie dzięki miłości. Jest wiele odcieni miłości. Uczucie to sprawia, że "rosną" nam skrzydła, zaczynamy wierzyć, że możemy zrobić absolutnie wszystko... Miłość = wolność = życie wieczne.
Wczorajszy dzionek byłam na plaży nad Bałtykiem, a dziś robiłam obiad i ogólnie zdycham z gorąca. Coś opowiedzieć... Wyobraź sobie dwoje zakochanych. Ich związek trwa ponad rok. Rodzina dziewczyny widzi w jej wybranku same wady, robi wszystko by nie byli razem, prawi dziewczynie kazania... Jej matka już powiedziała, że nigdy nie zaakceptuje swojego zięcia. Para czasem się ze sobą kłóci pod wpływem tych wszystkich negatywnych emocji w powietrzu. Ich sytuację komplikuje fakt, że dzieli ich odległość jakiś 400 km i odwiedzają siebie od ferii do ferii, od święta, do święta, dlatego skazani są na komunikatory internetowe... Mimo wszystko są razem, wciąż się kochają, planują wspólną przyszłość po skończeniu szkoły, a został im już tylko rok edukacji.. Widzą w tym wszystkim sens ukryty dla innych. Szczęście w nieszczęściu to jest fakt, iż rodzina chłopaka zaakceptowała partnerkę młodego mężczyzny i życzy im jak najlepiej. "Dwoje przeciw światu" - myślisz, że im się uda?
Mogłabym odpowiedzieć coś w stylu "być szczęśliwą", lecz to zbyt banalne i pospolite. Odpowiem w takim razie tak, jak zazwyczaj - BYĆ KIMŚ. Nie chodzi mi tu o dzikie zarabianie pieniędzy (choć bym nie narzekała xd), ale by u kresu życia móc sobie powiedzieć "ja to jednak jestem fajna babka, bo nie każdy osiąga tyle, co ja. jestem z siebie dumna".