Kiedy podlejesz kwiatki?
No przecież podlane są, co chcesz, tylko jeden umrzył, ale to nie moja wina!
Tak naprawdę nie mam ręki do większości roślin, eksperymentuję już jakiś czas z hodowlą kwiatków pokojowych i po prostu z jakichś nieznanych przyczyn zabijam wszystko, z kaktusami i głupią trawą dla kota włącznie. ;_;
Ale na przykład bluszcz mi rośnie nieustannie i bardzo ładnie, a podobno jest trudny w hodowli. Chciałabym w związku z tym powiedzieć, że nareszcie odnalazłam swoją roślinną niszę, że tak jak babcia hodowała wielkie fikusy, i tak jak mama hoduje wybujałe storczyki, tak ja będę hodować wspaniałe bluszcze, jak jakaś Poison Ivy normalnie, no ale na trzy doniczki z bluszczem jeden to właśnie ten kwiatek, co umrzył.
A umrzył, bo długo stał u mamy na słońcu i już prawie usechł, więc go stamtąd zabrałam i chciałam ratować, i nawet trochę odżył, ale potem kot go zrzucił z półki (na komputer i książki, oczywiście, bo czemu nie) i biedny bluszcz już się nie podniósł po tej tragedii. [*]
Tak naprawdę nie mam ręki do większości roślin, eksperymentuję już jakiś czas z hodowlą kwiatków pokojowych i po prostu z jakichś nieznanych przyczyn zabijam wszystko, z kaktusami i głupią trawą dla kota włącznie. ;_;
Ale na przykład bluszcz mi rośnie nieustannie i bardzo ładnie, a podobno jest trudny w hodowli. Chciałabym w związku z tym powiedzieć, że nareszcie odnalazłam swoją roślinną niszę, że tak jak babcia hodowała wielkie fikusy, i tak jak mama hoduje wybujałe storczyki, tak ja będę hodować wspaniałe bluszcze, jak jakaś Poison Ivy normalnie, no ale na trzy doniczki z bluszczem jeden to właśnie ten kwiatek, co umrzył.
A umrzył, bo długo stał u mamy na słońcu i już prawie usechł, więc go stamtąd zabrałam i chciałam ratować, i nawet trochę odżył, ale potem kot go zrzucił z półki (na komputer i książki, oczywiście, bo czemu nie) i biedny bluszcz już się nie podniósł po tej tragedii. [*]