On? On'ego Pana juz nie ma, bo mnie nie ma. Wszystko sie sypie jak budowla z kart. Nadzieje umiera ostatnia, ale milosc, uczucia i szczescie umieraja jako pierwsze...
Dostalam od Ciebie serduszko. Jupii. Nie to nie ten entuzjazm, ktory powinien we mnie tkwic. Tylko slysze gluchy pisk w glowie, ktory mi wmawia "zgin, umrzyj, zdechnij jak pies". Nie mam od nikogo wsparcia, jedyne komu (czemu) moge sie wygadac i wyplakac to sciana. Ale on mi nie zastapi ciepla czyis ramion, nie da poczucia szczescia i bezpieczenstwa. Uczuciowi ludzie maja przesrane w tym swiecie. Ten swiat jest nie dla mnie.... Dzisiaj w lazience znalazlam pajaka. Slizgal sie na po sliskiej powierzchni umywalki. Nie umial wypuscic sieci. Uratowalam mu zycie. Wzielam go i polozylam na podlodze. Uratowalam komus zycie... A mnie tez ktos poda reke? Ponoze ktos wstac z tej sliskiej powierzchni? Ja juz nie mam sily. Ciagle upadam i nie umiem podniesc sie o wlasnych silach. Chce tylko szczescia i poczucia bezpieczenstwa? Czy to tak duzo? Nie chce sluchac glupiego "bedzie dobrze". Ma to ironiczny dzwiek. Nie bedzie dobrze, zawsze sie cos spypie. A "kocham cie"? Kocham cie ma znaczenie sarkazmu. Mowi sie to praktycznie kazdemu. Te slowa juz zamieniaja sie w pustke, a w nich slysze swoj stlumiony krzyk. To jakas sekta, choroba psychiczna, wytlumaczy mi ktosc?!
Tak, tak. Najlepiej przyjaznic sie osoba, ktora ma kolegami zaklad "ktory pierwszy wydryluje slina". Boze, jacy ludzie sa teraz tepi i glupi. Jakes glupie zaklady, a pzniej "przepraszam". A skad wiem o zakladzie? Wyczailam jak sie do mnie zaczal kleic. -.-'