@iskender_bey

❇ Iskender Bey

Ask @iskender_bey

Sort by:

LatestTop

https://justpaste.it/u3yv

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Prawo tego nie zabrania - odpowiedziałem krótko. Sama wiedziała, że bez tego ich państwo nie istniało. I tak naprawdę każdy sułtan był synem niewolnicy. Ona sama była córką kobiety, która została przywieziona do seraju wbrew swojej woli. Moje zdanie na ten temat się jednak nie liczyło.
- Pocieszaj się tym, że wiele z nich spotyka później lepszy los. Niektóre odnajdują dla siebie o wiele lepsze miejsca. Tak samo i chłopcy. Czasem z biedy trafiają do bogactwa i ich życie zmienia się całkowicie - na szczęście ten widok szybko zniknął nam z oczu, a glosy mężczyzn zachwalających swój 'towar' zniknęły w gwarze.
- Tam sprzedają najlepsze materiały. Żony najwyższych urzędników i sami Paszowie zabiegają o jak najlepsze sukna na nowe stroje.

https://justpaste.it/u39e

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Twoja matka to mądra kobieta. Ale nie zapomnij o tym, by naśladując innych, zachować siebie, Pani - Selin przypominała mi o młodą Anastasię, późniejszą Mahpeyker. Ta spontaniczność i entuzjazm były wyssane z mlekiem matki. Oby tylko z czasem tego nie zatraciła. Życie było trudne, lecz potrzebowało takich osób jak niewinna i pełna radości Selin.
Kiedy doszliśmy do targu niewolników, przystanęliśmy tam chwilę. Musiała wiedzieć jak wygląda to wszystko. Nie kwestionowałem prawa, tak było i tak będzie nadal. Wiele branek wędrowało do pałacu Topkapi, musiała to zobaczyć.
- Tak - odpowiedziałem ponuro. - Część z nich trafia do dobrych domów, lecz inna umiera. Wiele z nich umiera z braku pożywienia i wody. Słabe są bite, co przyspiesza ich odejście z tego świata. Prawo tego nie zabrania - dodałem.

View more

Related users

https://justpaste.it/u2wp

☾ Meylişah Hâtun ☽
Z uśmiechem na twarzy obserwowałem jak Sułtanka Selin rozmawia z chłopcem. Bardzo spodobała mi się jej reakcja i to, jak z nim postąpiła.
- Piękny gest - pochwaliłem ją. - Masz wielkie serce, zupełnie jak Twoja matka - o dobroczynności Kosem Sultan słyszał każdy w mieście. Nie było osoby, która nie słyszałaby o niej.
- Cieszę się, że moja propozycja przypadła Ci do gustu. I tam jest wiele do zobaczenia - tymczasem doszliśmy do kramu z pieczywem. Stało przy nim dwoje ludzi. Jedną była nastoletnia dziewczyna, drugą jej matka.
- To pani Saliha i jej córka Demet - wyjaśniłem. - Nikt nie piecze lepiej od nich - zakupiłem u nich dwie świeże bułeczki i jedną dałem Sułtance.
- Mieszkają ze mną po sąsiedzku - wyjaśniłem. Pozdrowiłem i odeszliśmy dalej.
- A tam sprzedają dziewczęta do seraju - powiedziałem poważnym tonem i natychmiast spoważniałem. Wskazałem na tłumek, który zebrał się wokół jakiegoś mężczyzny.

View more

https://justpaste.it/u2b6

☾ Meylişah Hâtun ☽
(przed postami z Ahmedem)
- W takim razie masz szczęście, Sułtanko. Gratuluję - miała wyrozumiałych rodziców, którzy zdawali sobie sprawę z tego, że dobrze jest czasem zrobić coś przeciw sztywnym zasadom. Osobiście uważałem, że to wyjdzie dziewczynie na dobre. Pozna ludzi i przyjrzy się codziennemu życiu mieszkańców.
- Dziękuję za uznanie, bardzo chętnie stąd wyjdę - przyznałem. - Przebierz się w coś skromniejszego Sułtanko, a ja w tym czasie pójdę do sułtana i powiem mu o naszym wyjściu. Mam jeszcze sprawę do załatwienia. Spotkamy się przy wyjściu z pałacu, będę tam na Ciebie czekać - i faktycznie rozstaliśmy się, by niedługo później spotkać się ponownie.
***
- Trzymaj się blisko mnie, a kiedy zechcesz się czemuś przyjdziesz, daj mi znać - powiedziałem, rozglądając się uważnie na boki. Moja czujność była trochę nadmierna, nikt nie rozpoznałby w niej córki Padyszacha, a jednak wolałem mieć wszystko pod kontrolą. - Jeśli chcesz, możemy jeszcze pójść do portu.

View more

Przeznaczenie zawsze Cię znajdzie.

❇ Iskender Bey
Z samego rana, po modlitwie wyruszyłem w drogę do koszarów. Tam wraz z jednym z oddziałów wyjechaliśmy z miasta, by zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Posłowie z obu obozów przekazywali sobie wieści, by plan ataku wyszedł nam jak najlepiej. Rola dowódcy nie była łatwa, lecz mimo wszystko byłem z niej dumny. Ślęczałem nad listami i mapami, wymyślając ustawienie swojego oddziału.
Wysłałem na przeszpiegi najlepszych zwiadowców. Wrócili z niezbyt pomyślnymi wieściami. Po konsultacji z drugim dowódcą stwierdziliśmy, że nie możemy czekać. Musieliśmy działać, inaczej siła wroga się zwiększy. Jeśli ktoś działał na naszą niekorzyść, musieliśmy to odkryć.
W noc przed atakiem siedziałem przy ognisku i po raz kolejny wyciągnąłem pamiątkę po rodzinie. Nie znalazłem jej. Nie wiedziałem kto jest moją matką, ani kim jest ojciec. I kto wie, czy kiedyś się tego dowiem. Nie wiedząc dlaczego, poczułem nagły smutek. Nie z powodu rodziny. Po prostu jakieś złe przeczucie mną zawładnęło. Jakbym czuł, że coś jest nie tak i ktoś cierpi.
Schowałem koszulkę i wyciągnąłem miecz. Zacząłem go ostrzyć. Tylko myśl o bitwie była mi pocieszeniem. Miałem nieść śmierć w imię swojego władcy.
***
Następnego dnia wyruszyliśmy z oddziałami do boju. Jak zaplanował Sułtan Ahmed, uderzyliśmy z dwóch stron. Buntownicy nie wydawali się być zaskoczeni. Czyżby ktoś zdradził im nasze plany? Nie, to niemożliwe. A jeśli?
Wojsko dało z siebie wszystko. Jak zawsze siekliśmy przeciwnika bez litości. Toczyła się zażarta potyczka i szala zwycięstwa wahała się z jednej strony, na drugą. Ostatecznie atak naszych okazał się skuteczniejszy i krok po kroku stłumiliśmy powstanie. I mnie szło doskonale do czasu, aż osaczyło mnie trzech mężczyzn. Cios w plecy okazał się bardzo silny. Poczułem ból. Dopóki starczyło mi sił, trzymałem się na nogach, lecz nagle siły mnie opuściły i zemdlony padłem na ziemię.
'Nie ma innego Boga poza Allahem'
- Żyje - powiedział jeden z janczarów.
- Zabierzcie go do stolicy - powiedział drugi. - Nic mu nie będzie, jeśli zajmie się nim doświadczony medyk.
I tak zabrano Iskendera z pola bitwy. Nastał czas powrotu do stolicy.

View more

https://justpaste.it/u1r7

Sultan Ahmed I ❇️
Podczas pożegnania i prawdziwie braterskiego uścisku, powiedziałem tylko tyle:
- Jeśli nie wrócę, pochowajcie mnie w stolicy, razem z tym, co zostało moją rodzinną pamiątką. Nie dane mi było odnaleźć krewnych, lecz tu w pałacu zyskałem inną rodzinę. To, co po mnie zostanie rozdajcie biednym, a najcenniejsze rzeczy niech zostaną z Tobą. Jeśli Allah mnie wezwie do siebie, chcę byś miał pamiątkę po przyjacielu.
Odetchnąłem głęboko.
- Amen - odpowiedziałem i odprowadziłem Ahmeda wzrokiem.
Zostało mi już tylko zacząć pakować najpotrzebniejsze rzeczy i być gotowym do wyruszenia. Odłożyłem książkę i zamiast tego zacząłem się modlić.
- Pozwól mi tu wrócić, Boże...

https://justpaste.it/u1q4

Sultan Ahmed I ❇️
- Rozumiem i przepraszam, że pytałem. Po prostu... pamiętasz naszą braterską umowę? Kiedy coś nas trapi, mamy o tym rozmawiać. Chciałem wiedzieć, inaczej nie mógłbym pomóc. Jednak jeśli to nic ważnego, poczułem ulgę - uśmiechnąłem się serdecznie. Tak bardzo bałem się kiedy był chory. Nie chciałem, by jego bliscy stracili ukochanego człowieka, a ja nie chciałem stracić i władcy, i przyjaciela. Nikt nie był mi tak bliski jak on.
- Na szczęście nie ociągam się z obowiązkami. Wszystko zostało załatwione, resztę zostawię Zulfikarowi. Tylko on może być obok, kiedy mnie tu zabraknie. I ja niewielu osobom tu ufam. Po pierwszej modlitwie opuszczę pałac i zapoznam się ze wszystkim. To nie może czekać. Obyśmy się spotkali ponownie.

https://justpaste.it/u1p1

Sultan Ahmed I ❇️
Pokiwałem głową. Sam prosiłem o to, by pójść w bój. Przede wszystkim byłem zaprzysiężonym janczarem i zależało mi na uczestniczeniu w walkach. Wrogowie mojego władcy byli i moimi wrogami.
Słowa Ahmeda przyjąłem z niemałą ulgą.
- To dla mnie wielkie wyróżnienie. Przyrzekam, że zostanę na polu bitwy do samego końca. Jeśli trzeba będzie, oddam i życie za sprawę i swoich ludzi - wstałem i ukląkłem, by pocałować skraj jego szaty. Po chwili wróciłem na swoje miejsce.
- Jeśli Bóg da, wrócimy zwycięsko - przejąłem się nową rolą. Nie wiedziałem tylko co kierowało Sułtanem.
- Wyglądasz na strapionego. Wybacz mi śmiałość, ale czy stało się coś, co Cię niepokoi? - medycy mówili, że z jego zdrowiem wszystko było w jak najlepszym porządku.

https://justpaste.it/u1o0

Sultan Ahmed I ❇️
(kilka dni po Selin)
Uporawszy się z zadaniami jaki mi wyznaczono, postanowiłem zagłębić się w lekturze. Wyciągnąłem z półki niedawno zaczętą książkę i odnalazłem stronę, na której skończyłem. Historia opowiadała o losach jednego z osmańskich bohaterów. Zmuszony był rozstać się z bliskimi, by w chwale walczyć na polu bitwy. Autor doskonale opisywał jego losy i pogrążenie się w tej opowieści było dla mnie prawdziwą przyjemnością. Tak zastał mnie padyszach.
Miałem wstać, lecz przyjaciel nie pozwolił mi na to i sam usiadł przy mnie. Odłożyłem książkę i wpatrzyłem się w jego oblicze. W jego oczach było coś nieodgadnionego. Nie znałem się na ludziach na tyle dobrze, by odczytać, co też się stało. A może tylko tak mi się wydawało?
- Dziękuję, mam się dobrze - odpowiedziałem. - Stanowisko wymaga ode mnie wiele uwagi, jednak daje też wiele satysfakcji. Mam nadzieję, że jesteś ze mnie zadowolony. Allah mi świadkiem, że staram się jak najlepiej wykonywać obowiązki - ta nagła wizyta sprawiła, że w mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań. Czyżbym zrobił coś niewłaściwego i do jego uszu dotarła jakaś skarga?
- Czy mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałem zaniepokojonym głosem.

View more

*Delikatnym krokiem weszłam do komnaty Iskendera * -Witaj szambelanie * Szeroko się uśmiechnęłam* -Rozmawiałam z ojcem i matką * Spojrzałam na mężczyznę * - Pozwolili mi wyjść ma targ * Szeroko się uśmiechnęłam *

☾ Meylişah Hâtun ☽
Wieści, które usłyszałem z ust Sułtanki były jak najbardziej pomyślne. A jednak udało jej się dopiąć swego i otrzymała zgodę na wyjście.
- Gratuluję, udało Ci się, Pani - chyba mogłem się domyślić z czym przyszła, dlatego od razy zadałem jej pytanie.
- Czy wiesz już kiedy chcesz tam iść? Sądzę, że Twoi rodzice zgodzili się pod warunkiem, że będzie z Tobą ktoś, komu ufają. Twoja wizyta w moich skromnych progach pozwala mi się domyślać, że szczęśliwym towarzyszem wyprawy będę ja - sam z resztą podpowiadałem, że chętnie się tym zajmę. Któż lepiej pokazałby jej miasto od osoby, która spędza tam wiele czasu i ma nawet swój skromny przybytek?
- To będzie dla mnie zaszczyt i przyjemność.

Strażnik// -Szambelanie przyszła sultanka Selin

☾ Meylişah Hâtun ☽
Strzępki szkicu już dawno zmieniły się w popiół i zajmowała mnie wyłącznie praca. Właśnie czytałem jeden z dokumentów, gdy wszedł strażnik i powiadomił mnie o przybyciu Sułtanki Selin.
Natychmiast odłożyłem na miejsce papier i odwróciłem się w stronę drzwi.
- Nie pozwólmy jej czekać - powiedziałem do agi. - Wpuść ją - rozkazałem.
Wyprostowałem się i czekałem na wejście dziewczyny. Gdy pojawiła się przede mną, ukłoniłem się jej z szacunkiem.
- Witaj Sułtanko - uśmiechnąłem się do niej. - W czym mogę Ci pomóc?

https://justpaste.it/twwy

Elena
- Uwierz mi, że chcę - odpowiedziałem, nie kryjąc uśmiechu. Najwyraźniej moja prośba okazała się być lekkim wyzwaniem. - Jestem przekonany, że nie będzie tak źle - zachęcałem ją, by jednak się odważyła.
- Słowo janczara, że nie ucieknę - stuknąłem się pięścią w pierś.
Oparłem się o pobliskie drzewo i wpatrzyłem w dziewczynę, która szybko dała się ponieść piosence. Nie tylko śpiewała, ale i tańczyła do niej. Prawdopodobnie wyzwoliłem w niej emocje, których dawno nie widział świat. To dobrze. Naprawdę traktowałem ją trochę jak siostrę. Zawsze chciałem ją mieć, by móc się z nią droczyć, śmiać, wygłupiać i w końcu zwierzać się jej z problemów.
Nie rozumiałem słów, ale piosenka mi się podobała. Na koniec zaklaskałem jej, kiwając z uznaniem głową.
- Widzisz? Nie było źle - uśmiechnąłem się. - Poważnie, nie mówię tego przez grzeczność. To szczere słowa - sam nigdy nie śpiewałem, bo to niemęskie, ale byłem przekonany, że kiedy ja bym zaczął, ona na pewno uciekłaby z krzykiem.
- Ostatnie wyzwanie zostawię sobie na kolejny raz - teraz mogła być przygotowana. - Ale na pocieszenie i Ty coś z tego miej. Jeśli chcesz, możesz mnie zapytać o dowolną sprawę. Jeśli będę w stanie, odpowiem.

View more

https://justpaste.it/tvag

Elena
- Nieodwzajemnione uczucia ranią najbardziej, lecz dobrze jest mieć świadomość, że nic z tego nie będzie. Krok po kroku coraz łatwiej jest z tego wyjść i żyć dalej - miałem nadzieję, że tak jak w moim przypadku, tak i w tym uczucia nie wezmą góry nad rozsądkiem. Mnie w ryzach trzymała świadomość przegranej już na starcie. Gdyby tylko serce chciało mówić coś innego.
- Kary? - nagle przypomniałem sobie, że zostały mi dwa zadania dla niej. Co prawda nie rozmyślałem nad tym, gdyż nie sądziłem, że prędko się zobaczymy, jednak naprędce coś mi się udało wymyślić.
- Ta będzie przyjemna - odpowiedziałem. - Zaśpiewaj swoją ulubioną piosenkę. Prawdę mówiąc nie słyszałem żadnej od bardzo dawna.
Miałem nadzieję, że sprawi jej to przyjemność. Nie sądziłem, by miała ku temu wiele okazji. Przynajmniej chwilowo oderwie się myślami od życia w pałacu, a mnie przypomną się czasy, gdy podsłuchiwałem (i podglądałem!) dziewczęta z naszej wioski.

View more

https://justpaste.it/ttvb

Elena
Wysłuchałem jej uważnie i kiedy tylko skończyła, pokiwałem głową.
- Słyszałem co nieco - przyznałem ze smutkiem. Nie życzyłem nikomu źle, a tym bardziej ludziom, którym sam ufałem. Sytuacja sułtanka była przykra, jednak błyskawicznie skojarzyłem fakty, o których dowiedziałem się od starego druha.
- Mówisz o Fushenie, prawda? - zapytałem, ale wiedziałem, że mam rację. Przypomniałem sobie naszą rozmowę, w której mówił o dziewczynie, która zaprzątała jego myśli. Nie było mowy o zbiegu okoliczności.
- Nie martw się, odzyskasz syna. Sprawa się wyjaśni - trudno mi było postawić się w sytuacji księcia, lecz wierzyłem w to, że postąpi właściwie. - Nie możesz zostać ukarana za niewinność - chyba musiałem uciąć sobie pogawędkę z Girayem. Może on pomoże mi lepiej zrozumieć to, co się stało.
- I wydaje mi się, że Fushen naprawdę Cię kocha - dodałem.
Sułtanka uprzedziła mnie i pierwsza znalazła moją zgubę. Odwrócony do niej plecami nie widziałem, że patrzy na to, co tam jest. Szukałem do czasu, aż zawołała mnie i natychmiast zawołałem.
- Otwórz oczy, zanim zrobisz sobie krzywdę - podszedłem do Mihrimah i odebrałem - chyba zbyt energicznie - swoją własność. Nie zważając na to, czy patrzy, czy nie, zerknąłem na podobiznę Anastasii, a później... potargałem papier na kilka drobnych kawałków i schowałem go do woreczka z monetami. Przy najbliższej okazji spalę je.
W końcu zerknąłem na dziewczynę.
- Jeżeli masz jakieś pytania, proszę. Nie nalegasz, ale masz do nich prawo.

View more

https://justpaste.it/tt7a

Elena
- Jeżeli chcesz... zgoda - odpowiedziałem. Niewiele osób było szczerych w swoich intencjach, jednak Mihrimah była tą, której mogłem zaufać. I nie wiązał jej jedynie dług wdzięczności. Uśmiechnąłem się do niej z wdzięcznością.
- Najpierw to znajdźmy, później zobaczymy co się wydarzy - wolałem zachować dla siebie to, co tam było. Zwyczajny szkic, a jednak wiele mówiący.
- Cieszę się, że Cię widzę. Mam nadzieję, że czujesz się dobrze, chociaż wydaje mi się, że coś Cię kłopocze. W Twoich oczach odbija się smutek - zerknąłem na nią, ale powróciłem do poszukiwań. Nie mogłem tracić czasu.

https://justpaste.it/ts0o

Elena
Jak to się mogło stać? Pytałem siebie cały czas, przeszukując ogród. A jeśli ktoś to znalazł, co teraz będzie? Otóż to...
To musiało być gdzieś tutaj, dokładnie tędy biegłem, wracając do pałacu, gdy powiadomiono mnie o ważnej sprawie, jaką miał do mnie Zulfikar. Kiedy ten kawałek papieru wypadł? Co, jeśli ktoś mnie ubiegł? Nie, na pewno nie. Musiałem się śpieszyć. I wtedy usłyszałem głos, który sprawił, że zamarłem. Zanim się odwróciłem, minęła chwila. Powtarzałem sobie, że mam zachować spokój.
- Sułtanko - ukłoniłem się dziewczynie. - To prawda, dawno się nie widzieliśmy - potaknąłem. Starałem się zachować spokój, jednak to by niczego nie dało. Poznałaby, że coś jest nie tak.
- Zgubiłem kawałek papieru. Ma dla mnie dużą wartość i chciałbym go odzyskać - odpowiedziałem. a kiedy tak się stanie, natychmiast go zniszczę. Tak będzie lepiej dla wszystkich. - Jeśli pozwolisz będę kontynuował.

View more

https://justpaste.it/tn4o

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Mam nadzieję, że uda Ci się o tym przekonać na własne oczy, sułtanko. Jedni żyją w biedzie, inni w dostatku. Czasem spotkasz śmiejących się ludzi, czasem zobaczysz biedaka żebrzącego o kawałek chleba. Ot życie - wzruszyłem ramionami. Cóż mogłem dodać?
- Myślę, że świetnie zdają sobie z tego sprawę - spojrzałem na nią znacząco. - W każdym razie zostaje mi życzyć Ci powodzenia.

https://justpaste.it/tlq1

☾ Meylişah Hâtun ☽
- To prawdopodobne - zgodziłem się. - Ale nie nastawiaj się zbytnio na sukces. Rozczarowanie może mocno zaboleć. Sułtan Cię bardzo kocha i chyba nie skaże córki na smutek. Zobaczymy - cóż mogłem dodać? Nie chciałem podcinać jej skrzydeł. Ale sam doświadczyłem wielu zawodów i nie mogłem pozwolić, by i ona czymś się zamartwiała.
- Ja bym Ci pozwolił wyjść. Raz, to nie jest zawsze, a poza tym może byłoby dobrze, gdybyś zobaczyła jak żyją poddani i co jest za murami pałacu. Jeśli będziesz bardzo nalegać... - nie skończyłem zdania, tylko spojrzałem na sułtankę znacząco. Ile jęków i błagań córki był w stanie znieść padyszach?

https://justpaste.it/tljc

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Ale zapytać musisz, Pani - Ahmed niejednokrotnie mówił, że ufał mi całym sercem. Ale nie chodziło tylko o niego. Miał na myśli także swoich najbliższych. Czy mógłbym dopuścić do zaniedbanie i nie przestrzec niepokornej sułtanki przed tym, co się może stać?
- Jeśli ktoś by mnie zapytał, powiedziałbym, że nie ma się czym martwić. Jeśli włożysz coś skromniejszego, nikt nie zwróciłby na Ciebie uwagi. Ale równocześnie mogą znaleźć się tacy, którzy zaczekają na mały błąd. Wróg nigdy nie śpi - ostrzegłem ją.
- Gdybyś jednak chciała zrobić coś po swojemu, wolałbym o tym wiedzieć - być może pozwoliłbym jej na krótki spacer po najbliższej okolicy, ale prędzej po prostu bym ją zawrócił.
- Proszę jednak byś się zastanowiła. To dla Twego dobra, a nie by Ci sprawić smutek, Sułtanko.

https://justpaste.it/tl0r

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Jesteś bardzo podobna do rodziców, nie tylko z wyglądu, ale i charakteru - odparłem, nie żałując uśmiechu. - I oni zawsze byli w biegu, znudzeni bezczynnością. Jeśli coś się dzieje złego, stoją w pierwszym szeregu. I Ty najwyraźniej jesteś silną osobowością - Selin była młoda, ale znała swoją wartość. Miała w sobie i łagodność, ale i upór. Nie wątpiłem, że ma wiele do pokazania innym.
- Na targ? - zaskoczyła mnie. Nie spodziewałem się takiej prośby. - Sułtanko, oczywiście, że Ci pomogę - zapewniłem ją, jednak zanim zacznie się cieszyć, postanowiłem szybko dokończyć myśl.
- Ale bez zgody Twej matki czy ojca to niemożliwe. Pójdę z Tobą, jeżeli choć jedno przychyli się do Twej prośby. Mogę jeszcze tylko wstawić się za Tobą u nich, ale nie nastawiaj się za bardzo. Porażka boli, szczególnie jeśli jesteśmy czegoś pewni. Nie chcę, by rozczarowanie było zbyt wielkie.

View more

https://justpaste.it/tkpi

☾ Meylişah Hâtun ☽
Pokiwałem głową. Tak, zdecydowanie przypominała mi Anastasię. Ten sam uśmiech i spontaniczność. Chciała przytulić ojca - takie to proste. Potrzebowała tylko miłości ojca i przebywania w jego towarzystwie.
- Daj Boże - zgodziłem się z nią. Nie chciałem jej martwić, dlatego nie wspomniałem, że takie jest życie sułtana. Zawsze coś mogło się stać i niestety nie zawsze mogliśmy go uchronić od cierpienia.
Słysząc jej kolejna słowa, uniosłem dumnie głowę. Pochwała zawsze dodawała mi sił, chociaż ja nigdy o nic nie prosiłem.
- Twój ojciec, Pani, jest nie tylko moim władcą, ale i bliskim przyjacielem. Jego ból jest moim. Jesteśmy sobie jak bracia. Bez wahania oddałbym życie, gdybym wiedział, że on będzie żyć w szczęściu i zdrowiu - rzekłem zgodnie z prawdą.
- Dziękuję, że widzisz i doceniasz moją służbę i oddanie, Sułtanko - i ja się uśmiechnąłem.
- Słucham więc, co takie mógłbym dla Ciebie zrobić? - zapytałem, zastanawiając się jaki ma problem. Może ktoś ją niepokoi? Albo potrzebowała strażnika, by gdzieś pojechać?

View more

- Dzięki Bogu * Odetchnęłam z ulgą * - Kiedy będę mogła zobaczyć ojca? * Trochę dziwnie się czułam pytając obcego mężczyznę jak się czuje mój własny ojciec. *

☾ Meylişah Hâtun ☽
- Jak wyjdzie od niego medyk - powtórzyłem. - Nie wątpię, że zechce zobaczyć swoją córkę - pocieszyłem dziewczynę. - Podobno widok ukochanych osób najlepiej wpływa na stan chorego - ciągnąłem myśl.
- Uśmiech córki z pewnością doda mu sił. Twój ojciec nie podda się słabości i niedługo będziesz mogła mu towarzyszyć w spacerach po ogrodzie. Miej wiarę, a ona przyniesie owoce - na chwilę znowu pozwoliłem sobie spojrzeć jej w oczy.
- Jeśli mogę Ci w czymś pomóc nie wahaj się poprosić, Sułtanko.

* Nie mogłam już dłużej usiedzieć w komnacie, cały czas myślałam o moim ojcu. Idąc pałacowym korytarzem natknęłam się na Iskendera * - Witaj * Lekko się uśmiechnęłam * - Chciałam zobaczyć co z Sultanem * Wyjaśniłam * - Bardzo się o niego martwię * Powiedziałam smutno *

☾ Meylişah Hâtun ☽
Sułtan miał się coraz lepiej, jednak nadal rzadko przyjmował gości. Poza najbliższą rodziną i medykami niewiele osób przekraczało progi komnaty padyszacha. Najważniejsze było jednak to, by nasz władca doszedł do siebie.
Jak zawsze spędzałem czas na pracy, bądź czuwałem na korytarzu, wypełniając obowiązki szambelana i strażnika sułtana. Tak było w chwili, w której przyszła Sułtanka Selin.
- Sułtanko - ukłoniłem się jej i odwzajemniłem uśmiech. Dziewczyna przypominała mi swoją matkę z czasów kiedy się poznaliśmy.* Była tak samo niewinna i urocza.
- W tej chwili jest u niego medyk - oznajmiłem spokojnie. - Jeśli chcesz, możesz zaczekać, myślę, że niedługo powinien wyjść i spotkasz się ze swoim ojcem - pocieszyłem ją.
- Najgorsze za nami, Pani. Nasza wiara i starania medyków bardzo mu pomogły.
* ciekawe dlaczego?! ;)

View more

Nadzieja umiera ostatnia...

❇ Iskender Bey
- Nie! - powiedziałem stanowczo, patrząc w oczy Zulfikarowi. Nie mógł tego ode mnie żądać - nie teraz. Położył mi rękę na ramieniu i powiedział, że to rozkaz, nie prośba.
Z ciężkim sercem spojrzałem w stronę komnaty chorego padyszacha.
- Nie mogę opuścić pałacu. Każdy dzień może przynieść coś nowego. Mogą mnie tu potrzebować... - nie dawałem za wygraną, jednak decyzja zapadła.
*******************
'Niech Allah ma ich w swojej opiece'
Ostatni raz spojrzałem na pałac i zarzuciłem na głowę kaptur. Odszedłem w stronę kilku jeźdźców, którzy na mnie czekali. Nie mogliśmy dopuścić, by wieści się rozeszły i doszły do uszu niepowołanych. Każdy bunt mieliśmy stłumić. Dla padyszacha, dla Ahmeda, dla brata...
*******************
- Wracam - powiedziałem towarzyszom i wskoczyłem na swojego konia, po czym popędziłem go, by niósł mnie tam, gdzie - według mnie - byłem najbardziej potrzebny. W pałacu zostały osoby, które były dla mnie najważniejsze, nie mogłem ich zostawić. Popędziłem wierzchowca i zniknąłem w ciemnościach nocy. Wróg nie spał nawet w pałacu.
********************
Stałem na tarasie przy komnacie sułtana. Oparłem ręce na zimnej balustradzie i patrzyłem przed siebie. Widok na miasto zapierał dech w piersiach, lecz jego urok na mnie nie działał. Na jego ulicach ciągle dochodziło do awantur, zdrad i codziennych dramatów. Nie brakowało też brudnych interesów, buntów i fałszywych proroków. A co z wodzem, który miał to tłumić? Złożony niemocą trwał w nieustającym śnie. Ile to już czasu? Każdego dnia modliłem się o jego zdrowie i prosiłem Allaha, by nie zabierał go nam przedwcześnie. Każdy dzień spędzałem stojąc przed przejściem prowadzącym do jego komnaty, czekając na chwilę, w której usłyszę wezwanie od strażnika i znowu o coś mnie poprosi. Najczęściej jednak opierałem się o zimną ścianę i walczyłem ze zwątpieniem, które szeptało mi różne scenariusze. Ale wierzyłem, bowiem to nadzieja umiera ostatnia.
Tego dnia miało być podobnie. Miałem czekać na chwilę, która mogła nigdy nie nadejść. Ale byłem tam. Czekałem...
Nie wiem ile minut czy godzin minęło, lecz nagle odezwał się głos jednego ze strażników władcy.
- Sułtan otworzył oczy - usłyszałem.
Na chwilę zamarłem, zastanawiając się, czy to aby nie jest jakaś iluzja lub sen, lecz taka była prawda. Na korytarzu słyszałem liczne kroki i pospieszyłem do wejścia. Stanąłem blisko drzwi, by korzystając z krzątaniny, zajrzeć okiem do środka. Ledwie go widziałem, lecz wyraźnie zobaczyłem jakiś ruch.
Wycofałem się w stronę korytarza i przystanąłem nieco dalej, by nie przeszkadzać tym, którzy zaczęli się do niego schodzić.
Splotłem przed sobą dłonie, uniosłem głowę wysoko i pozwoliłem sobie na wyraz ulgi i zadowolenie.
'Jesteś wielki, Boże' - powtarzałem w myślach. Po mrocznych dniach, znowu pojawiła się iskra światła. Wszechmocny był łaskawy dla swych wyznawców.
'Tak, Iskenderze. Nadzieja umiera ostatnia'.

View more

Next

Language: English