"Znowu piję sam - i rozliczam wszystkie grzechy. Kolejna flaszka do dna - zalewa mnie gorzki przesyt. Ku pamięci Twej - słona łza spada na bruk. Gdybym tylko cofnął czas - gdybym czas cofnąć mógł... I tkwię tu sam na dnie - całkiem sam na dnie..."
Miał 28 lat, żył w bólu i niewoli To wszystko szybko wymknęło mu się spod kontroli Zaczął od miękkich, jak większość rówieśników Lecz niestety to nie poskromiło jego apetytu Spróbował twardych, koleżka go zaszczepił Już po czasie płynął z nurtem bardzo zgubnej rzeki Miał również problem, ojca alkoholika To jego obwiniał za pobyty na odwykach Wciąż szedł po swoje, nie słyszał, że się śmieją Miał problem z ludźmi z miasta, z utraconą nadzieją Nie miał odwagi marzyć, wybrał wysoki blok Zwątpienie nie opuszczało go niemal na krok Miał tego dość, w niebo skierował oczy Ona tam była i kazała mu skoczyć Zrobił ten krok, już dawno chciał się zabić Tego nie da się naprawić