Użyje tego bezsensownego pytania shoutout żeby poruszyć kwestie która mnie ostatnio dość mocno porusza i po prostu nie mogę wytrzymać tego zalewu. Mowa tu o #metoo czyli jakże ważnej dla nas akcji która niestety stała się obecnie okazją do zaistnienia/zemsty i to jest chore. Ludziom po 30/40 latach nagle przypomina się że kiedyś tam w młodości ktoś ich dotknął nie tak albo co gorsza zmuszał do czynności seksualnych bez zgody tej drugiej osoby. I ja rozumiem że trauma i strach, poczucie że to moja wina i inne tego typu uczucia towarzyszą pokrzywdzonym. Ale czy to nie jest wygodne? Oskarżyć kogoś po tych właśnie kilkudziesięciu latach? Bez możliwości zrobienia badań? W czasach gdy co piąta sfrustrowana nastolatka rzuca tymi oskarżeniami tak po prostu, w akcie zemsty bo facet jej nie chciał? Jak mamy rozróżnić czy ta sytuacja miała miejsce czy nie? I jak potem wyczyścić życiorys takiego oskarżonego za którym do końca życia będzie się ciągnęła łatka zboczeńca i gwałciciela? No jak?
Druga sprawa to tzw. victim blaming czy po polsku bardziej nam znajome TO PRZEZ KRÓTKĄ SPÓDNICZKĘ. Jestem kobietą więc to co mówię kieruje również do siebie. Dziewczyno, jeśli ubierasz się skąpo, idziesz do baru bez żadnej obstawy chociażby przyjaciółek a następnie nie kontrolujesz alkoholu jaki wypijasz to fakt, nie jesteś winna gwałtu. Ale powodujesz niebezpieczną sytuacje. Jeśli wsiądziesz za kółko pijana to nie dziw się że możesz spowodować wypadek. Powtarzam jakby ktoś źle zrozumiał. Nie krótka spódniczka, ale brak umiaru lub też po prostu zdrowego rozsądku prowadzi do tragedii. Powiedzenie NIE partnerowi lub też oprawcy świadczy o tym że mamy do czynienia z gwałtem. Ale niestety często ta pijana osoba tylko w myślach daje do zrozumienia że nie chce tego. Ale jej ciało się poddaje. Pamiętajcie też o pilnowaniu drinków i unikajcie baletów w pojedynkę. A wracając do #metoo to błagam, przestańcie tak szastać tym molestowaniem bo słowa mają wielką moc i mogą zniszczyć komuś życie .

View more