@l0ungeact

Felix Weiß #HP

Ask @l0ungeact

Sort by:

LatestTop

https://justpaste.it/xdas

#HP Valerie Mavia
Ostatnie dni były dosyć koszmarne. Czułem, jak moje samopoczucie znacznie się obniżyło, bez szczególnego powodu. Nienawidziłem tego.
Chciałem spędzać jak najmniej czasu w towarzystwie kogokolwiek. Jednak na zajęciach musiałem być, co było wystarczającą męczarnią.
Dziś rano znów chciałem darować sobie posiłek i zostać odrobinę dłużej w cichym pokoju, ale nieobecność kota zniechęciła mnie. Dodatkowe bóle żołądka i głowy zapewne spotęgowały moją zmianę stosunku do śniadania. Nie chciałem mdleć z głodu, choć posiadanie kontroli nad ilością spożywanych, a raczej... niespożywanych pokarmów była wspaniała.
W Wielkiej Sali panował już gwar, gdy dotarłem na miejsce. Piłem kawę, aż nagle zaskoczył mnie ktoś swoją obecnością obok. Oczywiście wokół mnie było pełno Ślizgonów, jednak nikt nie siedział, jak dotąd, obok. Spojrzałem zmęczonym wzrokiem na dziewczynę. Nie znałem jej.
Pokiwałem głową w odpowiedzi na pytanie. Oczywiście, że było wolne.
-Miło mi, jestem Felix. - odpowiedziałem.
To nic dziwnego, że jej nie znałem, skoro była nową uczennicą. Chodząc regularnie na zajęcia mimochodem zacząłem znać poszczególne osoby.

View more

-Jakie masz zainteresowania? Może coś o rodzinie?-zaczęłam zadawać pytania. Przymknęłam oczy gdyż wciąż lekko mnie bolały.-No i czemu cię z nikim nie widuje? No poza Draco nie widziałam cię jeszcze z nikim.-mruknęłam stwierdzając fakt. Chłopak był miły i byłam pewna, że mógłby mieć wielu przyjaciół.

-Gram na skrzypcach, więc dosyć oczywistym jest, że kocham muzykę. Lubię książki, ale to już wiesz. Bardzo też lubię się uczyć, zwłaszcza fizyki. To chyba moja ulubiona dziedzina. - zamilkłem i odwróciłem na chwilę wzrok. Rozejrzałem się po sali. Nie miałem pojęcia, co mógłbym powiedzieć o rodzinie. Gdy zacząłem mówić, znów spojrzałem na Alison. - Jestem jedynakiem. Mój ojciec jest Uzdrowicielem, co jest trochę ironiczne, gdy ma takie dziecko. - uśmiechnąłem się sam do siebie, niespecjalnie wesoło. Nie mogłem przecież jej powiedzieć o eksperymentach, które tylko pogorszyły mój stan. - Matka nie żyje. Zabiła się. A ja nie lubię ludzi, przerażają mnie i jednocześnie przyprawiają o litość, może dlatego z nikim mnie nie widujesz.
Poczułem się strasznie zmęczony, gdy skończyłem mówić. Podniosłem się ze szpitalnego łóżka i stanąłem nieco bliżej dziewczyny.
-Do zobaczenia Alison, jak się zobaczymy kolejnym razem opowiesz mi o sobie i swojej rodzinie.
Pospiesznie oddaliłem się w stronę wyjścia. Na korytarzu nieco zwolniłem. Nadal nie czułem się najlepiej, jednak chciałem zostać sam. No, może nie w zupełności, musiałem znaleźć kota. Eliksir pani Pomfrey działał bez zarzutu, już nie bałem się, wykrwawienia na śmierć.
Zwierzę czekało na mnie w Pokoju Wspólnym. Całe szczęście, nie miałem ochoty gdziekolwiek go szukać. Wraz z białym towarzyszem wybrałem się na spacer po korytarzach Hogwartu. Podziwianie obrazów, które nie zwracały na mnie żadnej uwagi było pomocne w odrzuceniu od siebie myśli o matce i ojcu.

View more

-Powiedziałeś, że nie zamykasz się w sobie.-zaczęłam i spojrzałam na niego.-Więc chce byś opowiedział mi coś o sobie.-dodałam z uśmiechem. Chciałam się o nim dowiedzieć czegoś więcej, bo tak właściwie to prawie go nie znałam.

Przewróciłem oczami na uwagę dziewczyny o zamykaniu się w sobie.
-A o czym byś chciała wiedzieć? - spojrzałem na Alison, zadając pytanie. Przestałem machać nogami, w momencie, w którym poczułem ból w kolanie.

Related users

-To powiedz mi na co jesteś chory?-zapytałam przypominając sobie jego słowa. Nie interesował mnie teraz mój ból, ale jego.. Dla niego mogłabym nawet poświęcić życie. Ale czemu? O to postanowiłam zapytać Draco.-Ja nie jestem ważna.-mruknęłam i spojrzałam przed siebie.

-Tego do końca nikt nie wie. - odpowiedziałem na jej pytanie zgodnie z prawdą. -Zdiagnozowane zaburzenia związane z odpornością są jedynie częścią całości.
Zacząłem machać nogami, siedząc na łóżku, co prawdopodobnie podkreślało infantylność mojej osoby. Wlepiłem wzrok w swoje kończyny.
-Skoro tak mówisz.
Nie miałem zamiaru nikomu prawić morałów, może nawet gdybym chciał, to nie potrafiłem.

-Tajemniczy.-powiedziałam otwierając się przed nim. Byłam roztrzęsiona tą sytuacją, nigdy wcześniej o nikogo się nie martwiłam..-Czemu zamykasz się w sobie?-zapytałam ponieważ tak właśnie postrzegałam chłopaka.-Bo się o ciebie martwię?-zapytałam nim zdążyłam ugryź się w język

Uśmiechnąłem się lekko rozbawiony stwierdzeniem dziewczyny. Po chwili jednak zmarszczyłem brwi, kręcąc głową.
-Nie zamykam się w sobie. - nie celowo, dodałem jedynie w myślach. Spojrzałem na okno. - Nie martw się o mnie. Lepiej zainteresuj się sobą, bo na pewno przypadkiem tu nie wylądowałaś. - wypowiadając ostatnie zdanie spojrzałem na Alison.

-Czemu jesteś taki?-zapytałam czując ukłucie w okolicy serca. -Wiesz nic by się nie stało gdybyś mi zaufał.-powiedziałam i odwróciłam wzrok. Było mi smutno, martwiłam się.. Do tego wszystkiego nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, Chciałam jak najszybciej stąd wyjść, jak najdalej od niego.

-Jaki jestem? - zapytałem, z nadal tak samo, jak zwykle znużonym wyrazem twarzy, może trochę przecinanym przez ledwo widoczny grymas bólu.
Przechyliłem głowę w bok, przypatrując się twarzy Alison.
-Dlaczego miałbym ci zaufać? - zapytałem, nie kryjąc najprawdziwszego zaciekawienia. Byłem ciekawy, co odpowie dziewczyna.

https://jpst.it/M7FS

Siedząc kuliłem się z bólu, gdy ktoś wypowiedział moje imię. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, skąd znam ten głos. Odwróciłem się w stronę dziewczyny przemawiającej do mnie. Wyciągnąłem przed siebie nogi, strzelając kośćmi.
Spojrzałem bardziej obok Alison, niż na samą jej postać. Nadal okropnie się czułem.
-Odpoczywam. - odpowiedziałem na jej pytanie, powstrzymując się od kolejnego wybuchu kaszlu.

-

W przeciwieństwie do tamtego wieczoru, nie szedłem korytarzem po to, aby napić się kawy, posprzeczać ze skrzatami. Tym razem naprawdę potrzebowałem pomocy ze Skrzydła Szpitalnego.
Gdy wróciłem wieczorem z Wieży Astronomicznej do sypialni zacząłem się czuć fatalnie. Po chwili spostrzegłem strużkę krwi ponad wargą. Próbowałem zatamować krwotok, jednak zwykłe chusteczki nic nie dały. Nawet nie próbowałem sobie przypominać zaklęć leczących, które tak często słyszałem u ojca. Na samo wspomnienie o nim i jego praktykach medycznych zrobiło mi się gorzej, nie chciałem niektórych rzeczy pamiętać nadal. To nie był czas na pogodzenie się z tym wszystkim. Napotkał mnie nagły atak kaszlu. Wiedziałem, co to oznacza. Zasłaniałem dłońmi usta. Gdy uniosłem je przed siebie, zauważyłem krew. Spodziewałem się jej, byłem pewny, jednak nadal była jakaś nadzieja. Czy to nigdy się nie skończy? Szarpiący w płucach, gardle, niemalże całym ciele ból nie dał o sobie zapomnieć, gdy większa ilość czerwonawej cieczy pojawiła się na moich dłoniach.
Tak więc, wybiegłem z sypialni, po czym z Pokoju Wspólnego. Czułem na sobie wzrok kilku Ślizgonów. Byłem wdzięczny, że nikt nie poszedł za mną.
Droga do Skrzydła Szpitalnego była kolejną okropną drogą, taką samą jak zwykle, gdy organizm nagle odmawiał mi posłuszeństwa.
Gdy tylko dotarłem na miejsce, podbiegłem pospiesznie do pani Pomfrey. Kobieta w tym momencie nie zadawała pytań, kazała mi usiąść i poczekać. Wypluwając kolejną dawkę krwi z uczuciem rozrywających się wnętrzności wykonałem polecenie pielęgniarki. Ta na szczęście po krótkim czasie była już obok.
Wypijałem eliksir, który zawsze choć trochę pomagał, patrząc na panią Pomfrey. Już nie plułem krwią, moje ręce i szata były wyczyszczone dzięki cudownej magii. Jednak czułem na sobie jej wzrok pełen współczucia, którego tak bardzo nie lubiłem, a moim po moim ciele rozchodził się palący ból.

View more

https://jpst.it/M2eI

W zasadzie zgadzałem się z nią. Niekiedy także lubiłem poczuć się kimś innym, kimś sprecyzowanym, posiadającym osobowość. Pokręciłem głową, chcąc odgonić o siebie myśli napierające w tym momencie na mój umysł. Nie chciałem myśleć o tym, kim jestem, kim mógłbym, kim powinienem.
-Dobranoc. - odpowiedziałem Alison. Sam zostałem jeszcze jakiś czas w Pokoju Wspólnym, uprzednio zaopatrując się w kubek. Po wypiciu trzech porcji kawy pomaszerowałem wykończony do dormitorium.
Rozkoszując się brakiem towarzystwa na łóżkach naprzeciwko zajmowanego przeze mnie, prędko zmorzył mnie sen. Nie zdążyłem nawet pomyśleć o pięknie gwiazd.

https://jpst.it/M2at

Zauważając, że zwierzę na moich kolanach zasypia, pogłaskałem je.
Uwaga dziewczyny rozbawiła mnie, jednak nie roześmiałem się.
-To zbyt mała dawka kofeiny, by cokolwiek zmieniła. - odpowiedziałem, patrząc na Alison. Zauważyłem, jak błądzi wzrokiem po książce. Znów wkroczyłem z kimś na jeden z tematów, które poruszać lubiłem.
Mimo coraz mocniej ogarniającego mój organizm zmęczenia, nieco ożywiłem się.
-W zasadzie nie umiem wybrać, jakie książki lubię, a jakich nie. To wszystko zależy od treści, gatunki to tylko... Gatunki. - uśmiechnąłem się lekko sam do siebie, czując bezsensowność i chaos swojej własnej wypowiedzi.
-A ty? Lubisz książki? - zapytałem, nie zastanawiając się nawet nad sensem tej rozmowy.

Wkroczyłem do pokoju wspólnego. Było dosyć późno i miałem nadzieję, że na nikogo nie natrafię. Potrzebowałem szalika i kartki papieru. Przy kominku widziałem Felixa i Alison. Przewróciłem oczyma na ten widok. Nie chciałem nic mówić. Zabrałem potrzebne rzeczy i ponownie ruszyłem w stronę wyjścia.

Draco Malfoy |THE END|
Moją uwagę zwróciła osoba wchodzącą do pomieszczenia. Okazało się, że to Draco. Chciałem do niego podejść i podać mu książkę, jednak wyczułem, że to najmniej odpowiedni moment. Jasnowłosy Ślizgon spieszył się. Nie chciałem zaburzać rytmu jego działań, narzucać się. Postanowiłem, że sprawę z lekturą załatwię kolejnego dnia.

https://jpst.it/M26M

Zignorowałem uwagę o tym, że towarzystwo kota było najlepszym, co tego dnia dziewczynę spotkało. Nie byłem do takich wyznań przyzwyczajony, nie wiedziałem, jak zareagować. Prawdopodobnie zostałbym upomniany przez ojca o brak empatii, ale to przecież nieważne.
Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na Alison.
-Średnio piękny. Po prostu jest ciepło. - powiedziałem, nadal patrząc na nią. Roześmiałem się, słysząc jej pytanie.
-Prawdopodobnie tak, ale to nieważne.

https://jpst.it/M24B

-Hej. - odpowiedziałem, spoglądając przelotnie na Alison. Uległem miauczeniu kota i schyliłem się, by wolną ręką pogłaskać kota. Uśmiechnąłem się lekko, zatapiając palce w puszystym futerku.
Powróciłem spojrzeniem na dziewczynę i pokiwałem powoli głową.
-Tak, mój. - westchnąłem ciężko i spojrzałem z oskarżeniem na kota. - W takim razie wybacz. Chociaż nie potrafię go w żaden sposób kontrolować, jest nazbyt przyjacielski i szwenda się wszędzie. To Charlie.
Zająłem miejsce na fotelu naprzeciwko Alison. Przypomniały mi się słowa Draco. O tym, że powinienem na nią uważać. To nieważne. Najpierw powinienem ją poznać, poznać całą sytuację. Zresztą, nie mam o co się bać. Przecież nie jestem najbardziej ufną osobą pod słońcem.
Odłożyłem dzbanek z kawą na pobliskim stoliku. Tak, jak myślałem, kot od razu wskoczył na moje kolana. Głaskałem go, wlepiając wzrok w ogień grasujący w kominku.

View more

https://jpst.it/M21L

Nogi poniosły mnie wprost do kuchni, choć musiałem przyznać, że próbowałem znaleźć kota za prawie każdym napotkanym rogiem.
Skrzaty były przerażająco miłe, jak zazwyczaj. Wprowadzało mnie to w zakłopotanie. Odmówiłem przyjęcia kilku ciastek, czy też tarty. Puściłem mimo uszu uwagi o tym, że wyglądam zbyt chudo, zdążyłem przywyknąć. Po kilku minutach udało mi się wyjść z pomieszczenia z dzbankiem kawy.
Droga do Pokoju Wspólnego minęła mi spokojnie. Udało mi się nawet zobaczyć kilku uczniów, mimo późnej pory.
W środku zaskoczył mnie widok śnieżnobiałej kuli na czyichś kolanach przy kominku. Tą kulką był Charlie. A z nim Alison. Westchnąłem cicho pod nosem jakieś niemieckie przekleństwo i nazwałem kota zdrajcą. Podszedłem bliżej fotela zajmowanego przez dziewczynę i zwierzę. Ten, wyczuwając moją obecność uniósł ku górze głowę i leniwie zeskoczył z kolan Alison. Udając obrażonego, nie schyliłem się, by pogłaskać łaszącego się kota.

View more

- to super - odrzekłem - zapowiada się ciekawa lektura na wieczór. O czym to mniej wiecej jest? - zapytałem z zaciekawieniem

Draco Malfoy |THE END|
Gdy Alison wyszła z Wielkiej Sali, spojrzałem spokojnie na Dracona.
-To głównie naukowa książka. Autor omawia prawdopodobieństwo pewnej teorii. Mówi o dwóch przeciwnych przestrzeniach. - mówiłem, ciągle lekko uśmiechając się. -Nie chcę zresztą zbyt dużo zdradzać.
Westchnąłem cicho, kończąc ten "pełen pasji" monolog.
-Potem na pewno spotkamy się w Pokoju Wspólnym, więc wtedy dam ci książkę. - powiedziałem, wstając od stołu. Wygładziłem machinalnie szatę i powróciłem wzrokiem na Draco. - Do zobaczenia. Ano, i powinieneś jednak coś zjeść.
Uśmiechnąłem się do Ślizgona i skierowałem się ku wyjściu z pomieszczenia.
Kolejne godziny spędziłem na zajęciach. Było bardzo w porządku, choć zamiast iść na obiad, poszedłem spać. Po skończonych zajęciach byłem wykończony. Zostawiłem torbę z książkami w dormitorium i wybrałem się na spacer po zamku. Miałem nadzieję znaleźć kota i wstąpić do kuchni po odrobinę kawy. Nie martwiłem się o przyłapanie przez Filcha. Zawsze mogłem powiedzieć, że wybieram się do Skrzydła Szpitalnego.

View more

https://jpst.it/M1C6

Wlepiłem wzrok w pustą filiżankę, udając, że mnie nie ma. Byłem nieco zakłopotany zaistniałą sytuacją. Nie chciałem się w nic wtrącać, o niczym nie miałem pojęcia.
Gdy Alison zwróciła się do mnie, spojrzałem na nią. Westchnąłem cicho, słysząc jej słowa dotyczące Malfoya.
-Jasne. Na pewno się spotkamy. - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się lekko unosząc kąciki ust ku górze. Odprowadziłem wzrokiem dziewczynę do wyjścia z sali.

https://jpst.it/M0RW

Draco Malfoy |THE END|
Słuchając ociekającego złością głosu Draco sięgnąłem po kolejną filiżankę kawy. Z zainteresowaniem słuchałem jego słów.
Alison zabiła brata? Ciekawe. Nie wiedziałem, ile w tym prawdy, jednak coś musiało być na rzeczy - na jej twarzy malowały się przeróżne emocje.
Jak dotąd było mi wszystko jedno i nie chciałem stawiać się po żadnej ze stron. Nie mam zamiaru brać udziału w żadnym konflikcie. Obojętne było mi to, jakiej ktoś jest krwi, do jakiego należy domu, kogo zabił. Jako mizantrop z góry nienawidziłem wszystkich.
Uśmiechnąłem się lekko słysząc pytanie Malfoya.
-Bardzo chętnie. Musisz mi wierzyć, że nie tylko okładka jest ciekawa. - odpowiedziałem, patrząc na niego. Uwielbiałem rozmawiać o książkach, co zapewne dało się wyczuć. Mój ton głosu nieco się zmienił, nie był przesiąknięty zmęczeniem.

View more

https://jpst.it/M0Jh

Draco Malfoy |THE END|
Przyglądałem się uważnie twarzom dwóch osób, które mnie teraz otaczały. Nie wiedziałem, co ich łączyło, jednak to na pewno nic dobrego. W dodatku Draco wspomniał o Weasleyu. Jeszcze nigdy Gryfona nie widziałem.
Podejrzewałem, że wkradł mi się na twarz chwilowy wyraz czystego zainteresowania.
W odpowiedzi na pytanie Ślizgona pokiwałem głową.
-Całkiem nieźle. - uśmiechnąłem się lekko. - A tobie?
Starałem się jakoś podtrzymać rozmowę i spoglądałem ze spokojem na moich towarzyszy przy stole.

https://jpst.it/M0II

Zaskoczyło mnie pytanie dziewczyny. Spojrzałem na nią i pokiwałem powoli głową.
-Dosyć dobrze, a dlaczego pytasz? - nie skłamałem. Czułem się lepiej niż ostatnio, czego przykładem mogło być to, że w ogóle przyszedłem na śniadanie.
Dopiłem zbyt szybko kawę z filiżanki, dzięki czemu się poparzyłem w język. Nienawidziłem tego uczucia i lekko skrzywiłem się z bólu. Miałem nadzieję, że nie rzuciło się to w oczy.
Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem przy wejściu na salę znajomą twarz, był to Draco Malfoy.

https://jpst.it/M0E0

Nieco rozczarował mnie brak zwierzęcia obok, gdy się obudziłem. Darowałem sobie szukanie go, w końcu to kot. Dosyć indywidualna jednostka.
Gdy dotarłem do Wielkiej Sali, na szczęście nie było tłoczno. W zasadzie jeszcze nigdy nie udało mi się tu przyjść, gdy ławki były zapełnione.
Usiadłem gdzieś z brzegu sali, jednak nie na samym końcu. Nie chciałem się niepotrzebnie rzucać w oczy. Wyglądałem fatalnie ze zbyt bladą skórą i sińcami pod oczami.
Odszukałem wzrokiem dzbanek z kawą i napełniłem trunkiem filiżankę. Zanim zdążyłem się napić, obok mnie pojawiła się postać. Spojrzałem w stronę intruza. Ach, to Alison, na którą miałem uważać.
-Cześć. Nie widzę ku temu przeszkód. - odpowiedziałem, uśmiechając się ledwo widocznie w stronę dziewczyny.
Objąłem dłońmi filiżankę z kawą i wypiłem kilka łyków.

View more

https://jpst.it/L-te

-Często choruję. - odpowiedziałem na jej uwagę o niewidzeniu, jak dotąd. Machinalnie poprawiłem dłonią blond kosmyki opadające nieco na oczy, zauważając, gdzie dziewczyna patrzy.
Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, zauważalnie zaniepokojona dziewczyna odeszła.
-Dobranoc. - powiedziałem, tak, by usłyszała, jeszcze widząc jej sylwetkę w Pokoju Wspólnym.
Westchnąłem ciężko, idąc do własnego dormitorium. A więc to jest Alison, o której mówił Draco? Nie wygląda na niebezpieczną, ale wiadomo, że pozory mylą.
W ciemnym pokoju odłożyłem książkę na stos kilku innych ksiąg ustawionych na starej komodzie.
Wyczuwając obecność kota, ucieszyłem się. Po jakimś czasie ułożyłem się wraz z białym zwierzakiem na łóżku, czekając na sen. Głaszcząc białe futro odgoniłem od siebie wszystkie myśli. Nie było ważne nic, prócz puszystej bieli obok oraz gwiazd za oknem.

View more

https://jpst.it/L-lG

Czas spędzony na grzaniu się przy kominku i czytaniu książki minął mi bardzo szybko. Nim się zorientowałem, byłem już na ostatniej stronie. Podniosłem się ze zbyt wygodnego fotela, oczywiście strzelając głośno kośćmi.
Miałem zamiar odnieść książkę do dormitorium, jednak coś, a raczej - ktoś mi w tym przeszkodził. Gdy dziewczyna we mnie uderzyła, ledwo złapałem równowagę, machając rękoma. Jeszcze chwila i spadłbym prosto na twarz razem z książką, którą przyciskałem do siebie. Mruknąłem jakieś przekleństwo i jeszcze nieco przerażony możliwością upadku, przyjrzałem się dziewczynie. Nie znałem jej.
Poprawiłem szatę wolną ręką i westchnąłem cicho. Nie spodziewałem się takiej lawiny pytań w ciągu jednego wieczora.
-Tak jakby tu mieszkam. - odpowiedziałem odzyskując spokój i dawne znudzenie. Przyjrzałem się dziewczynie. Była nieco zdenerwowana. - Jestem Felix.

View more

- Oh no cóż, dobrze, że jest już lepiej, Ślizgoni muszą się trzymać razem. Uważaj jednakże na Alison - ostrzegłem chłopaka - nie wierz w jej ani jedno słowo, bo wykorzysta to przeciwko Tobie. Jestem wyyykończony, miłej lektury życzę - powiedziałem udając się do pokoju obdarzając go uśmiechem

Draco Malfoy |THE END|
Słuchałem uważnie słów Draco. Zainteresowała mnie wzmianka o Alison. Nie miałem pojęcia, kto to jest. Jednak ostrzeżenie brzmiało intrygująco.
Nie zdążyłem o nic zapytać Ślizgona, więc życzyłem mu jedynie miłego wypoczynku i podziękowałem.
Powróciłem do czytania książki, siadając bliżej kominka.

- Miło mi Felixie - powiedziałem podając mu dłoń - od kiedy tu jesteś? Nie widziałem Cię przedtem.

Draco Malfoy |THE END|
Wysunąłem swoją zbyt chłodną rękę i uścisnąłem lekko dłoń Draco.
-Niemalże od początku tego roku.
Uśmiechnąłem się nieco rozbawiony. Zaczynałem się czuć jak Uczeń-Widmo.
-Ostatnio miałem duże problemy ze zdrowiem i może dlatego nie dało się mnie zauważyć na zajęciach, czy w Pokoju Wspólnym.
Powiedziałem, przypominając sobie większość godzin w tym miesiącu spędzonych w towarzystwie pani Pomfrey i nadrabiania notatek. Faktem również było to, że starałem się unikać towarzystwa kogokolwiek, lecz wolałem o tym teraz nie mówić; zwłaszcza, że rozmawiałem z Malfoyem po raz pierwszy.

Witam nowego Ślizgona - powiedziałem widząc nową twarz w pokoju wspólnym - chyba nie muszę się przedstawiać - powiedziałem z dumą w głosie spoglądając na chłopaka przyjaźnie

Draco Malfoy |THE END|
Słysząc powitanie, uniosłem głowę ku górze i zamknąłem książkę, uprzednio zaznaczając zakładką miejsce, w którym skończyłem czytanie.
-Witaj. - odpowiedziałem dosyć spokojnym, nieskażonym żadną emocją tonem głosu.
Zlustrowałem chłopaka wzrokiem. Poznałem bardzo jasne blond włosy i dumną sylwetkę. To Malfoy, o którym sporo słyszałem niekiedy przysłuchując się innym uczniom w czasie przerw, czy też odwiedzin w bibliotece. O samej rodzinie Malfoy słyszałem równie dużo, będąc czarodziejem.
-Akurat mnie nie musisz się przedstawiać. Jednak ja chyba powinienem, z tego co zdążyłem zaobserwować. Jestem Felix Weiß.
Uśmiechnąłem się blado w kierunku Dracona.

-

Felix Weiß #HP
Imię i nazwisko: Felix Victor Weiß
Status krwi: Czysta
Rodzice: Gilbert Weiß (jeden z najznakomitszych uzdrowicieli swego czasu), Victoria Weiß [*]
Przynależność w Hogwarcie: Slytherin
Data urodzin: 20.02
Różdżka: róg biesa, jałowiec
Charakterystyka: Felix spędził większość swego życia w Niemczech (skąd pochodzi jego ród). Kilka lat temu, po śmierci matki pojawił się z ojcem w Londynie. Rozpoczął pierwszy rok nauki w Hogwarcie, który przerwał w maju. Powodem zakończenia nauki było podupadające zdrowie chłopca. Ciągłe problemy z płucami oraz odpornością skazały go na kilkuletnie nauczanie indywidualne.
Do Hogwartu powrócił dopiero tego roku. Jego domem od samego początku jest Slytherin, choć spotykał się z opiniami, iż jest w nim trochę Krukona. Większość czasu spędza sam w bibliotece bądź na wieży astronomicznej - uwielbia fizykę. Równie często można go spotkać w skrzydle szpitalnym, dzięki słabej kondycji fizycznej. Jego kontakty z pozostałymi uczniami niemalże nie istnieją, głównie ze względu na wrodzony introwertyzm. Dzięki temu, iż, jak dotąd, nie musi dzielić z nikim dormitorium, oddaje się przyjemności gry na skrzypcach, kiedy tylko chce.
Zwierzę: biały kot o imieniu Charlie.

View more

Language: English