Nie lubię śniegu. W sumie. Szczególnie w mieście. W sensie śnieg jest ok gdy jest taki puchaty. Ale w mieście po pięciu sekundach ten śnieg się robi kupą błota i śliskości.
Moje pracowe lubię. Ale swojego bym nie chciała. Osiem godzin dziennie z dziećmi w tygodniu i wolne weekendy bez nich to spoko. Ale odpowiedzialność 24/7 przez następne 20 lat to przesada.
Mukbangów nie lubię. W sensie jak mam oglądać kogoś jedzącego jakieś jedzenie i mlaszczącego to mogę sobie w lustro zerknąć przy obiedzie. Są tylko przypadki np niektórych kpopowych idoli, których podświadomie traktuję jak przyjaciół. Ale wtedy jem z nimi. A asmr też zależy jaki. Bo niektóre odgłosy sprawiają, że mam ochotę wydłubać sobie mózg przez oko.