Nie.
Biologicznie rzecz biorąc- startujemy z równych pozycji. Rodzimy się z taką samą liczbą neuronów- komórek odpowiedzialnych za przekazywanie impulsów, informacji. W dużym uproszczeniu- im więcej neuronów, tym szybciej myślimy. Podczas rozwoju mamy wpływ na to, czy neuronów przybędzie, czy też nie. W pewnym wieku organizm przestaje neurony wytwarza, zostaje nam tylko to, co mamy. Wszystko wydaje się sprawiedliwe, prawda? Otóż wcale nie. Jeśli matka podczas ciąży będzie piła, paliła, cpała- dziecko urodzi się z mniejszą liczbą tych komórek. Będzie myślało wolniej, czyli gorzej się uczyło, myślało.
Nie wszystkie dzieci rodzą się zdrowe. Jeśli człowiek urodzi się np. ze stwardnieniem rozsianym, to jego możliwości i komfort życia są znacznie mniejsze. Trudnością stają się codzienne czynności, banalne dla każdej zdrowej osoby.
Łatwiej życ i rozwijac się w rodzinie, gdzie panuje spokój, miłośc i dostatek, niż w takiej, gdzie panuje bieda i przemoc.
Nie wspominając już o komforcie życia w państwie, gdzie panuje pokój. Nie trzeba się bac, że jutro mogę zginą, bo ktoś mnie zastrzeli, bo wejdę na minę...
Miejsce, w którym się urodziliśmy również ma wpływ na naszą przyszłośc. W Europie, czy Ameryce, gdzie panuje równouprawnienie, żyje się lepiej, niż w Afganistanie, gdzie kobieta musi chodzi zawoalowana od stóp do głów i nie może o sobie decydowac.