Pustka w okół czterech ścian a w nas szukasz ukrycia Jesteś dobrym człowiekiem, choć dość masz swego odbicia Uciekasz do ulepszaczy pragniesz lepszego życia Choć te tabletki nasenne nie mają sił Cie usypiać Tracisz kontrolę nad sobą oczy się łzawią są same Słuchasz muzyki też smutnej, skupiasz się nad fortepianem I wciąż sie dziwią, że wracasz myślami otwierasz bramę Ona się wkurwia, bo myśli, że myślisz o innej damie Szkoda, że nie wie co czujesz i w jakim znajdziesz się stanie Choć to nie zmieni podejścia, bez skutku lejesz atrament Mógłbyś już pisać testament, bo przecież kreślą Cie wszyscy Choć zrobisz na złość i wstaniesz i krzykniesz "Jebać zawistnych!" Szukasz kolorów za oknem mimo, że dawno jest ciemno Zasypiasz rano dla nich dziwne, a dla Ciebie codzienność Opuszczasz kraj by odpocząć, im dalej wszystko jedno Dla tamtych możesz już spocząć, ale chcesz iść po zwycięstwo Muzyka daje Ci siłe, ktoś Cie rozumie jak słuchasz Po prostu wierzyć chcesz, że ktoś też chodzi w tych butach Karzą Ci śmiać się z przymusu, mówią, że dosyć już smutku Nie robisz tego celowo, myślą, że to okres buntu Kochasz rodzinę i wiesz, że za ich krzywdę zabijesz Kochasz dziewczynę i też boisz się, że z tym popłyniesz Masz dosyć wkurzania się, ktoś by mógł Ci sens przynieść A minę ciężką masz bracie jakbyś smakował cytrynę Pojawiają dni się gdy odczuwasz samotność Patrzysz na znicze i brakuje Ci kogoś mocno Nie chcesz już krzyczeć najchętniej byś się obciął Wokół nie masz nic jakbyś zmywał się z rzeczywistościąNie wierzą w słowa i czyny, sami najwięcej dziś znaczą Jesteś oddany i wierny, pytanie czy to zobaczą? Patrzą jak płaczesz nocami, widzą, że cierpisz i chuj w to Przechodzą obok zwyczajnie i właśnie tym tu się różnią Widziałeś jak ktoś umiera, śledziłeś kroki gdy słabnie Gdy padał chciałeś go zbierać, czujesz to samo, dokładnie Mokra poduszka w tle nocy czas już rozłożyć żagle Musisz powiedzieć im w końcu, że sam już prawie umarłeś Choć nie uwierzą i non-stop będą zadawać pytania To wiem, że dosyć masz tłumaczeń i nie chcesz odpowiadać Wokół masz wszystko chociaż pustka obok Ciebie przysiada Jedną drogę ujrzałeś, sens życia to życia strata Pieprzy Cie zdrada, bo przecież to zawsze było nie ważne Wierzyłeś w napisy z rzeczy miałeś zajawkę na kapsle Życie w zazdrości jest chore, masz dosyć, nie chcesz wybierać To boli mocniej jak samotność, jakby ktoś skórę wcierał Jak na koncertach jest trema Ty czujesz wielki upadek Choć w okół ludzie Ci mówią "Jest dobrze" i, że "Dasz Radę" Wydajesz płytę marzenia właśnie spełniają się raczej Choć nie ułożysz już życia, bo przeszłość bije Cie w jape Chcesz już mieć dzieci, a w dodatku miałeś w drodze tę piękno Miały być chrzciny i w tym jednym momencie to pękło Łamiesz się facet zbyt często ona nie chce zrozumieć Przecież nie myślisz o kurwie, o dziecku przestać nie umiesz