@smutas69

mówiłeś: kocham. a teraz ?

Ask @smutas69

Sort by:

LatestTop

czym jest życie ? :)

Życie to :
Pierwszy oddech :)
Pierwszy płacz :)
Pierwszy krok :)
Pierwsze słowo :)
Pierwszy grzech :(
Pierwszy dzień w szkole :)
Pierwsza Komunia :)
Pierwsza bramka :)
Pierwsza bójka :(
Pierwsza miesiączka :)
Pierwsza ucieczka z domu :))
Pierwsza całonocna impreza :)
Pierwszy chłopak :)
Pierwsza dziewczyna :)
Pierwszy pocałunek :)
Pierwszy seks :)
Pierwsze rozstanie :(
Pierwszy kieliszek :(
Pierwszy papieros :(
Pierwsza działka :)
Pierwszy samochód :)
Pierwsza praca :)
Pierwsze małżeństwo :)
Pierwsze dziecko :)
Pierwszy rozwód :(
Pierwszy wnuk :)
Pierwszy zawał :(
Niektóre dają szczęście i powód do radości a niektóre do smutku, ale niestety taki jest świat i takie jest życie i trzeba się z tym pogodzić ;c <3
........................................................................................
Przepraszam, że nie odp już na pytania często, ale nie mam czasu. Nie mam wolnej chwili, żeby usiąść i coś spokojnie napisać. Będę starała się jakoś to zmienić i częściej zaglądać tutaj, ale mam teraz sporo problemów ;c

View more

czym jest życie

Co jest celem Twojego życia?

Opowiem wam o pewnej historie miłosnej :
Wiec była dziewczyna o imieniu Justyna : ładna , była brunetką , miała brązowe oczy miała dużo przyjaciół
on miał na imię Mateusz : ładny , miły przystojny chłopak brunet ,małe szare oczy
pewnego razu na dyskotece spotkali się bardzo się sobie podobali wiec Mateusz postanowili się zapytać o numer telefonu Justyna była nim bardzo za uroczo wtedy zrobiła by dla niego wszytko . Pewnego razu napisał do niej Mateusz : Cześć Justynko co robisz dzisiaj wieczorem spodkamy sie Justynie tak bardzo sie podobał ze odrazu sie zgodziła po jakis miesiącu byli parą niekt ich nie mogł odzielic wszedzie razem lecz pewnego dnia Justyna chciała sie pilnie skątaktowac z Mateuszem lecz Mateusz jej nie odpisywał nie dawał znaku zycia po sobie .Postanowiła zadzwonic do niego i pytają sie czy mogli bysmy sie dzisiaj spodkac lecz on powiedział ze dzisiaj nie moze ma duzo spraw do załatwienia dziewczyna poszła na ich miejsce gdzie przeebywali razem tam wteyd Justyna zauwazyła Mateusza całującego sie z jakąs inną Dziewczną Justyna pobiegła do domu zapałakana postanowila napisac list do Mateusza i rodzicow i przeprosic ich za to ze to zrobiła . Justyna poszła do łazienki wziela zeletke i zaczeła sie tnoc i wtedy do łazienki przybiegła mama i zadzwoniła szybko po karetke lecz nie mniała duzej szansy do przezycia gdy Justyne wsadzano do karetki wyleciały listy te które napisała .Po trzech dniach był pogrzeb Mateusz nie mogł sobie tego wybaczyc ze tak sie stało wszysty po pogrzebie sie rozeszli tylko Mateusz został sam mowiąc Kochanie przepraszam tak nie mniało byc ja cie kocham siedział chyba z 2 lub 3 godziny robiło sie zimno i ciemno po jakimś czasie przyjezdzają Rodzice Mateusza zobaczyc czy on tam jest wtedy mama Mateusz podeszla do niego i powiedziała ze musimy juz wracac do domu Mateusz niechciał jechac .Mateusza mama obiecała ze jezeli bedzie chciał to jutro tu przyjedziemy . Mateusz nie mógł tak dalej zyc postanowił sie zabic .Napisa list do rodzicow z podziekowaniem i z porzegnaniem :( . Mateusz poszedł na most i skoczył z niego .Mateusz nie zyje :(( [*] za trzy dni jest jego pogrzeb rodzice płakali trumna była polozona kolo trumny Justyny :( teraz juz na zawsze są ze sobą :(

View more

Related users

Jaka osoba zna Cię lepiej niż ktokolwiek inny?

cz2
Ona odpiuje mu : wiedz ze jestes głupi jak mozesz tak myśleć
On napisal do niej na gg :
Musze Ci cos powiedziec:
KOCHAM CIE
3 dni wczesniej pobił sie o nią z kolega niby on trenowal taekwondo
ale on mial przewage bo byl silniejszy i wyzszy
Wczorajszego dnia dowiedzial sie od 2 kolegi
ze przegladal jej telefon i ze miala zdjecie z rozmowy gg na ktorym bylo napisane:
"yyyyyyyyyy... to będzie tak : Zakochałem się w tobie od początku roku szkolnego ale
(kolega )poprosił ciebie o chodzenie wiec się nie wyrywałem ale teraz już wiem ze się w tobie na 100% zakochałem no i to będzie KONIEC"
ona nie pojawila sie tego dnia w szkole a on do dzisiejszego dnia o niej myśli
Tym chłopakiem byłem JA
Mam nadzieje ze to wystarczy ;-)

Jaka jest Twoja misja?

cz1
Był sobie chłopak i dziewczyna . Chłopak zaczął się nią interesowac ale jego kolega sprzątnął mu ją z przed nosa on nie chcac sie wyrywac probowal o niej zapomniec ale gdy widzial ja na szkolnym korytarzu od razu mial ochote podejsc do niej i powiedziec do niej " Kocham Cię " . Pewnego dnia on powiedział do niej
- Wejdziesz dzisiaj o 16 na gg
A ona na to
- Ok , mam się bac
On:
- Nie - po czym się uśmiechnął .
ona weszła na gg on się troche spóznil
On : - Musze ci cos powiedziec .
Ona : Co ?
On :yyyyyyyyyy... to będzie tak : Zakochałem się w tobie od początku roku szkolnego ale
(kolega )poprosił ciebie o chodzenie wiec się nie wyrywałem ale teraz już wiem ze się w tobie na 100% zakochałem no i to będzie KONIEC
Ona : OmG
OmG
On: no , a ja juz musze leciec
Ona: !
Ona : Ale jak to ?
On : Normalnie
zaczeli ze soba pisac on napisał do niej list w którym było:
Pisze do ciebie ostatni list
Nie chce ci sie narzucac tak jak (kolega)
Nie chce byc do niego nawet w 1% podobny
Wiedz że cię kocham

View more

O czym rozmawiają mężczyźni?

;Choroba - koniec miłości ;(
Pewnego dnia Nicola zadzwoniła do swego ukochanego - Bobb'ego...
Nicole: Kochanie, muszę Ci coś ważnego powiedzieć!
Bobby: Słucham Cię skarbie...
Nicole: Możemy się spotkać?
Bobby: Zawsze możemy się spotkać i o każdej porze!
Nicole: Skarbie, spotkajmy się za 15 minut w naszym miejscu.
Po 15 minutach spotkali się, a dziewczyna zaczęła płakać.
Bobby: Kotku, co się stało?
Nicole: Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć!
Bobby: Błagam Cię wyksztuś to z siebie!
Nicole: Ale boję się, że mnie zostawisz!
Bobby: Kochanie ja Cię kocham! Nigdy Cię nie zostawię, słyszysz nigdy!
Nicole: Bo ja jestem...
Bobby: No wyksztuś to w końcu z siebie!
Nicole: Jestem...
Bobby: No co jesteś... [!?]
Nicole: Mam raka!
Bobby: [Płacząc] Jak to?!
Nicole: Od pewnego czesu miałam zawrotu głowy, sam z resztą widziałeś...
Bobby: I co dalej...
Nicole: Mama kazała mi iść do lekarza... i wykryto raka mózgu!
Bobby: [Przytulając dziewczynę i płacząc] Kocham Cię pamiętaj o tym!
Nicole: Dziękuje skarbie...
Razem udali się na spacer, w stronę ich ulubionej kawiarni... wypili wspólnie kawę i Bobby postanowił odprowadzić Nicole to domu. Mama dziewczyny była bardzo wdzięczna i zaprosiła go do środka. Poszli do salonu, a Nicole udała się do łazienki. Długo nie wracała, więc Bobby poszedł sprawdzić co się z nią dzieję, że nie wraca. Gd otworzył drzwi, ujrzał Nicole, która leżała na błyszczących płytkach, a obok strumykiem leciała krew, z rany, którą miała na dłoni. Mama zadzwoniła na pogotowie...
Bobby: Kochanie, nie zostawiaj mnie... Kocham Cię!
Nicole: [odzyskała przytomność] Ja nie mogę tak dalej żyć. Lekarze dali mi tylko kilka tygodni, a ja wolę to przyśpieszyć.
Bobby: Nie wygaduj głupst. Lekarze mogli się myślic...
Nicole: Wątpie! Kocham Cię. Dozobaczenia w niebie!
Bobby: Już niedługo... przysięgam!
Dziewczyna zamyka oczy i umiera, miłość jej życia... przytula ją i zaczyna gorzko płakać. Pogotowie przyjechało za późno... Ukochana Bobbi'ego nie żyje.
Kilka dni później, Bobby nie mogąc pogodzić się z utratą ukochanej popełnia samobójstwo, by razem z nią zamieszkać w niebie...

View more

Jaka jest Twoja ulubiona gra?

dziewczyna rzucila wyzwanie swojemu chlopakowi aby przezyl jeden dzien bez niej. Powiedziala by sie z nia nie komunikowal, a jesli zawali to bedzie go kochac juz na zawsze. chlopak zgodzil sie przyjac to wyzwanie nie napisal do dziewczyny ani jedengo sms-a, nie wykonal ani jednego polonczenia tak jakby nigdy sie nie znali. dziewczynie pozostalo 24 godziny zycia poniewaz umierala na raka nastepnego dnia poszedl do dziewczyny i chcial powiedziec zrobilem to kochanie zamiast tego lzy splynely mu po policzkach poniewaz zobaczyl swoja dziewczyne lezacom w trumnie z dopiskiem zrobiles to skarbie . teraz rob to codziennie .kocham cie

Jak często coś rysujesz?

cz3
Ps. Te dwie malutkie koperty przekażcie dla Arlety i poproście żeby dała jedną dla Mikołaja a drugą dla Wiktora one są podpisane.
kocham was;*
Nadszedł dzień pogrzebu Weronki mama przekazała dla Arlety dwie koperty tak jak prosiła ją o to córka. Na pogrzebie zjawiło się wiele osób. Zjawił się również Mikołaj który nie potrafił powstrzymac łez. Wiktora nie było. Arleta przekazała list dla Mikołaja. Chłopak odszedł na bok otworzył kopertę i zaczął czytac:
Drogi Mikołaju…
wiesz dobrze ile dla mnie znaczyłeś. Wiesz że byłeś moją pierwszą miłością że kochałam Cię najmocniej na świecie. Nie potrafiłam życ dłużej bez Ciebie byłeś dla mnie wszystkim i życie bez Ciebie nie miało już sensu. Przepraszam Cię za wszystko.
Weronika ;*
Chłopak nie wytrzymał zaczął płakac, podszedł do trumny w której leżała Weronkia i pocałował ją ostatni raz tak czuje jak tylko potrafił najmocniej poczym szepnął jej do ucha że on też ją kocha całym sercem i obiecał, że jeszcze kiedyś się spotkają i będą razem poczym cały we łzach wyszedł. Po pogrzebie wszyscy rozeszli się do domu gdy po kilku godzinach Arleta poszła na cmentarz zapalic lampkę nad grobem przyjaciółki zobaczyła siedzącego na ławce przy grobie Wiktora podeszła do niego i przekazała list. Chłopak zaczął czytac:
Wiktorze…
przepraszam Cię za wszystko byłeś dla mnie ważny ale nie tak jak Mikołaj nie potrafiłam Ci tego powiedziec wprost przepraszam wiem że Cię zraniłam. Wiem że ułożysz sobie na nowo życie z kimś innym.
Weronika
Ps. Gdybyś mógł przekaż Arlecie że była najwspanialszą przyjaciółką z góry dziękuje ;*
Chłopak przekazał wiadomośc Arlecie tak jak o to prosiła jego zmarła dziewczyna i odszedł.
Po dwóch latach Mikołaj uległ wypadkowi na skutek odniesionych obrażeń chłopak zmarł. Kto wie może odnalazł Weronikę i są znowu razem szczęśliwi……

View more

Jaka jest Twoja ulubiona gra planszowa?

cz2
Po wakacjach wróciła do szkoły przez dwa miesiące otrząsnęła się po śmierci babci. Mijał dzień za dniem dziewczyna każdego dnia obserwowała co robi jej ukochany. Cały czas go kochała tak bardzo pragnęła z nim porozmawiac, przytulic się do niego ale wiedziała że to nie możliwe. Po kilku tygodniach dziewczyna poznała chłopaka, zakochała się w nim uwielbiała z nim przebywac, rozmawiac, śmiac się świetnie się ze sobą dogadywali po miesiącu zostali parą. Dziewczyna była przekonana że już nic nie czuje do swojego byłego chłopaka ale gdy zobaczyła go przytulającego inną dziewczyne wspomnienia wróciły. Dziewczyna wróciła do domu po lekcjach rzuciła plecak w kąt i pobiegła do miejsca gdzie wiedziała że jej nikt tam nie znajdzie. Szlochała. Uświadomiła sobie że tak naprawdę dalej kocha Mikołaja a nie Wiktora. Chciała odzyskac Mikołaja, ale bała się skrzywdzic Wiktora bo wiedziała jak bardzo mu na niej zależy. Weronika udawała przez kilka tygodni że wszystko jest w porządku choc tak naprawdę nie było. Pewnego dnia nie wytrzymała napisała list zostawiła go na biurku w pokoju wybiegła z domu. Pobiegła nad staw na którym był pomost. Stanęła na barierkach i płacząc rzuciła się do zimnej wody. Nie potrafiła pływac trwało to kilka minut dziewczyna utonęła. Przyszła noc rodzice zaczeli szukac swej córki szukali całą noc. Następnego ranka na policję zgłosił się rybak który znalazł dziewczynę na brzegu stawu. Rodzice zostali powiadomienia o śmierci swojej jedynej córki. Matka załamała się. Weszła do jej pokoju i znalazła na biurku list który zostawiła dziewczyna. Matka usiadła na łóżku i zaczęła czytac :
Mamo, Tato przepraszam was za to co zrobiłam wiem jak bardzo mnie kochaliście wiem, że was zawiodłam. Przepraszam nie chciałam, ale nie mogłam tak dłużej życ. Miałam dośc oszukiwania siebie samej i wszystki wokół. Pamiętajcie, że was kocham i będę nad wami czuwac tam na górze. Byliście wspaniałymi rodzicami nie mogłabym sobie wymarzyc lepszych rodziców niż wy. Kocham was i to nigdy się nie zmieni pamiętajcie o tym. Przepraszam za wszystko..
wasza zawsze kochająca Weronika ;*

View more

Jakie rzeczy zawsze zabierasz ze sobą?

cz1
Był ciepły i słoneczny dzień. Każdy wkoło się uśmiechał tylko nie Weronika ona wiedziała, że nie ma z czego się cieszyc jej babcia leżała w szpitalu a dzień wcześniej dowiedziała się o wielu plotkach jakie opowiadał jej chłopak na jej temat. Tego dnia przyszła do szkoły tylko po to by porozmawiac ze swoim chłopakiem o tym co się dowiedziała. Nie zdążyła z nim porozmawiac bo na pierwszej przerwie chłopak unikał jej, a na kolejnej przyjechali jej rodzice aby zabrac ją do domu bo o godzinie 11 miała jechac w odwiedziny do babci do szpitala. Gdy dziewczyna przyjechała do domu poszła się przebrac aby jak najszybciej być gotową do wyjazdu. Gdy Weronika wychodziła już z domu zawołała ją mama i powiedziała, że babcia zmarła. Nastolatka zaszyła się w swoim pokoju i zaczęła płakac. Po kilku godzinach dostała wiadomośc od chłopaka nie miała nastroju z min pisac. Wiedziała że teraz przez kilka dnie się z nim nie spotka i nie będzie mogła z nim porozmawiac na temat ich związku z rozpaczy napisała, żę to koniec. Powiedziała że nie ma ochoty być z chłopakiem który nie traktuje ją z szacunkiem. Mikołaj jej nie odpisał. Dziewczyna przez cały czas płakała. Rodzice martwili się o nią. Weronika zadzwoniła po Arletę swoją najlepszą przyjaciółkę chciała się komuś wygadac, potrzebowała tego. Powiedział, że w ciągu jednego dnia straciła dwie ważne osoby w swoim życiu. Jej koleżanka starała się ją pocieszyc. Był koniec tygodnia więc Arleta poprosiła rodziców aby mogła zostac ze swoją koleżanką na noc ponieważ się o nią martwiła. Rodzice zgodzili się. Weronika przez cały weekend płakała nie przespała żadnej nocy, nic nie jadła rodzice coraz bardziej się martwili o Weronikę. W poniedziałek odbył się pogrzeb jej babci. Przyszło bardzo dużo ludzi. Weronika mogła również liczyc na swoich znajomych wiele przyjaciół przyszło by ją w tym trudnym dniu wesprzec. Gdy po mszy wszyscy zgromadzili się na cmentarzu Weronikę otoczył krąg przyjaciół każdy mocno przytulił dziewczynę i każdy z nią płakał stali tak przez dłuższy czas dopóki wszyscy się nie rozeszli i rodzice Weroniki nie zabrali jej do domu. Gdy przyszedł wieczór dziewczyna wzięła znicz i poszła na cmentarz do babci nie mówiąc nikomu dokąd idzie. Na dworze było już bardzo ciemno. Rodzice martwili się, że ich córka nie wraca do domu. Postanowili jej poszukac. Po godzinie szukania w końcu znaleźli nastolatkę. Siedziała zmarznięta przy grobie babci szlochając. Rodzice zabrali ją do domu. Dziewczyna cały tydzień przesiedziała w domu w piątek poszła tylko po odebranie świadectwa. Gdy zobaczyła swojego byłego chłopaka śmiejącego się poczuła smutek. Zrozumiała jak bardzo jej go brakuje, ale wiedziała że już go nie odzyska.

View more

co tam?

Zapomniałam, o czym chciałam Ci powiedzieć. Teraz już sobie nie przypomnę! No tak, zapomniał. Możesz to sobie wyobrazić, że zapomniał ile ja dla niego zrobiłam, ile musiałam się wyrzec spraw i osób, abyśmy mogli być razem?! Zapomniał, tak po prostu zapomniał, że gdyby nie ja, nie byłby tym, kim jest. Nie stałby się marzeniem każdej laski, bóstwem, które może mieć dosłownie każdą laskę, bez względu na wiek i na fakt, czy ma już kogoś bliskiego, czy nie! Nie śmiej się. No tak, głupia jestem. Mimo, że to było bardziej niż pewne, że mnie zostawi, że mnie porzuci jak schorowanego i dawno już niekochanego psa, ja myślałam, że dzięki temu stanie się pewniejszym siebie i bardziej dowartościowanym mężczyzną. A on tak po prostu mnie zostawił. Wiem, co teraz powiesz, masz niestety rację, powiesz mi, że przecież miłości nie można kupić, na nią nie można też zasłużyć, o nią nie powinno się nawet zabiegać. Ja chciałam, żeby przy mnie był tylko dlatego, że ja go kochałam! Czy to źle? A miał go przytrzymać przy mnie fakt, że tyle przecież dla niego zrobiłam! Tak, wiem, że to bardzo głupie, no bo przecież nie można nakazać komuś kochać na siłę! Teraz to wiem, jednak nadal nie mogę pojąć, dlaczego odszedł... No bo przecież, gdy był ze mną, miał wszystko, praktycznie wszystko robiłam za niego: pisałam mu notatki, przepisywałam zeszyty, byłam nawet wstanie ślęczeć pięć godzin nad polskim, tylko po to, aby dwa wypracowania napisane przeze mnie były całkowicie różne! Naiwna i głupia, dawałam się wykorzystywać– zaraz mi powiesz! Oj, wiem o tym, no ale miłość jest przecież ślepa, a przede wszystkim pierwsza prawdziwa miłość, która jest przecież tak długo wyczekiwana i nikt nie chce o niej zapomnieć! Nadal jestem, mimo, że minęło już ponad 1,5 roku, w stanie dla niego zrobić praktycznie wszystko. Postępuję niemądrze! Kurcze, wiem o tym, ale nie mogę o nim zapomnieć i dlatego dostaję szału, gdy dowiaduję się, że się całował albo robił cokolwiek innego z jakąś dziewczyną, świruję także, gdy nie rozmawiam z nim co najmniej kilka razy dziennie... - I dlatego zabiłaś?– spytała zniecierpliwiona pani psycholog, przesiadująca w więziennej celi już kilku ładnych godzin. – Dlatego zabiłaś?– powtórzyła podirytowana kobieta. – Przecież chciałam dostać tylko kawałek nieba...– powtórzyła więźniarka, zaczynając całą swoją opowieść od początku...

View more

cz 8

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Drodzy przyjaciele, rozchmurzcie się. Dzisiejszego ranka pierwszy raz od wielu dni zaświeci słońce. - Ale przecież słońce zabija wampiry... Co będzie z Tobą, kiedy nadejdzie dzień?... Jak się lekarze dowiedzą, że jesteś... - Przecież im powiedziałem, mój drogi. Słońce będzie dziś mym przyjacielem, nie wrogiem. Będzie ukojeniem... Będzie lekiem na całe moje chore życie... Gabriell zsunął się cicho z łóżka. Łzy zaschnięte na jego policzkach tworzyły krwawy wzór. Podszedł bezszelestnie do zakratowanego okna i otworzył je na oścież. Mroźne, zimowe powietrze zalało całą salę. Chmury przysłaniające niebo rzedły coraz bardziej, na dworze robiła się szarówka. Gabriell stał wyprostowany, czekając na nieuniknioną chwilę szeptał coś niedosłyszalnie dla pacjentów. Pięć par oczu wpatrywało się w niego, pięć par załzawionych, smutnych, współczujących oczu... Gdy pierwsze promienie porannego słońca przebiło się przez najrzadszą warstwę chmur na twarzy pięknego wampira pojawił się uśmiech. Nie trwało to długo. Gabriell nie wydal najmniejszego odgłosu, po prostu rozpłynął się w oślepiającym blasku słońca, które spowiło jego ciało i pozostawiło po nim pył, który wraz z mroźnym wiatrem wyleciał przez okno. Ktoś w sali zaszlochał... Za oknem dało się słyszeć szczęśliwy śmiech pary nastolatków... A może to tylko wiatr zawył w konarach drzew?... KONIEC

View more

cz7

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Przypominała niedostępne, dzikie zwierze, nie ufała mi i zapewne byłaby w stanie mnie zabić. Jednak te kilka dni, które spędziłem z nią, dały mi więcej, niż kilkadziesiąt lat wampirzej egzystencji. Sol zaufała mi i powoli uczyła się życia godnego człowieka, nie zwierzęcia. Uwierzyłem, że szczęście powróciło do mojej duszy. Dano nam niespełna trzy miesiące. Nie wróciłem już do Księcia, wolałem się łudzić, że zapomni o moim istnieniu i pozwoli spokojnie żyć u boku Sol. Pewnego zimowego dnia obudziliśmy się w towarzystwie kilku wampirów z mojego miasta. Byli oni najbardziej wyszkolonymi strażnikami Księcia. A wśród nich był i jego Syn-W-Ciemności z krzywym uśmiechem na twarzy. Opór był bezskuteczny. Związano nas i przetransportowano do Księcia. Wkrótce miał się odbyć sąd. Po mojej stronie stawił się Anthony, mój Ojciec-W-Ciemności. Znał on moją historię z Sol i starał się przekonać Księcia, że nie dopuściłem się niesubordynacji i zdrady, tylko owładnęła mną chwilowa słabość. Moim oskarżycielem był Marcus, który robił wszystko, abym poniósł najwyższy rodzaj kary – śmierć. Jednak śmierć byłaby dla mnie nagrodą w stosunku do kary, jaką mi wymierzono. Książę ogłosił swój wyrok – Sol Angelica zostanie skazana na śmierć poprzez spalenie, a nauczką dla mnie na przyszłość miało się stać wykonanie wyroku na mojej ukochanej. Serce pękło mi na milion kawałków, gdy usłyszałem czego mam dokonać. Sol zdawała się niczego nie rozumieć, jej szalone oczy błądziły po zebranych w sali wampirach i błagały o kroplę krwi. Tymczasem miała odbyć się egzekucja... Cała społeczność wampirów zebrała się wokół pala, do którego przywiązano krzyczącą Sol Angelicę. Pochodnia już płonęła w ręku synalka Księcia, którego twarz szpecił grymas ironicznego, triumfującego uśmieszku. Wpatrywałem się bezwiednie w twarz Sol, w twarz kobiety, którą kochałem nad własne życie. I postanowiłem zginąć razem z nią. Odmówiłem przyjęcia pochodni, zacząłem krzyczeć i rzucać się na wszystkich stojących obok mnie. Wyczerpany, bez krwi, bez siły i nadziei szybko zostałem zdominowany przez parszywą bestię, Marcusa. Wszystko we mnie krzyczało, cała moja jaźń wiła się z bólu, ale ciało robiło to, co chciał ten smarkacz. Chwyciłem pochodnię i zbliżyłem ją do ciała Sol. Jedynie moje oczy wyrażały ogrom bólu i rozpaczy, jaki wówczas przeżywałem. Sol krzyczała, a ja odrzuciłem pochodnię dopiero wtedy, gdy całe jej ciało płonęło. Jej wykrzywiona strachem i bólem twarz stoi mi przed oczami nawet teraz... Płakałem krwawymi łzami, ostatnimi kroplami krwi, jakie pływały jeszcze w moich żyłach. Gdy po jej ciele został jedynie popiół odzyskałem władzę nad moim ciałem. Padłem na kolana i krzyczałem... Na sali panowała martwa cisza przerywana jedynie okropnym rechotem książęcego Syna-W-Ciemności. I wtedy wpadłem w szał. Anthony opowiedział mi później, że jednym długim skokiem dopadłem do Marcusa i ogromnymi szponami oderwałem mu od tułowia głowę. Wówczas zaczęła się wrzawa i szamotanina, jednak mój Ojciec-W-Ciemności po

View more

cz6

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
każdy milimetr jej twarzy zachowałem w pamięci, a tamta wampirzyca wyglądała dokładnie jak siedemnastoletnia Sol. Następnej nocy nie tracąc czasu na polowanie i posilanie się, wykorzystałem ten czas rozłąki z moim towarzyszem na odszukanie mojej ukochanej, z którą los rozdzielił mnie przeszło czterdzieści lat temu. Nie było to trudne, wampirzyca słabo znała miasto, nie wiedziała jak się po nim poruszać. Kiedy stanąłem naprzeciwko niej moje martwe serce odżyło na nowo uczuciami sprzed dziesięcioleci. Nie poznała we mnie dawnego Gabriella, lecz oprawce z wczorajszej nocy. Szaleństwo wyzierało z jej oczu, głód i żądza krwi kierowały jej ciałem. Minęło sporo czasu nim jej zagubione myśli odnalazły w pamięci mój obraz. Krwawe łzy spłynęły po moich policzkach, kiedy przytuliłem ją, osłupiałą, głodną i zagubioną. Zdobyłem dla niej krew, nakarmiłem i kazałem uciekać z miasta. Obiecałem odszukać ją w najbliższym czasie w lasach. Nasze spotkanie po latach musiało nieubłaganie się skończyć. Po kolejnych kilku dniach poszukiwania „nielegala” w mieście zakomunikowałem Księciu, że albo uciekł, albo został przez kogoś zabity. Cały czas czujne oczy Marcusa przypatrywały się każdemu mojemu działaniu. Książę przyjął moją wiadomość z żalem, ale zaakceptował ją i poniechał dalszych działań w tej sprawie. Odczekałem jeszcze kilka dni i wyruszyłem do pobliskich lasów, aby odszukać moją Sol. Postanowiłem, że już nigdy jej nie opuszczę i będę jej bronił przed Księciem i innymi wampirami. Nasze kolejne spotkanie przywróciło mi wszystkie wspomnienia, które tak głęboko chowałem na dnie serca. Sol Angelica była już jednak zupełnie inną osobą. Dziką, wystraszoną, z obłędem w oczach. Nie pamiętała prawie nic ze swojego poprzedniego życia. Zdołałem się dowiedzieć, że przemienił ją jakiś szaleniec, Malkavian zapewne, i przez te wszystkie lata mieszkała razem z nim ukryta głęboko w lesie, żywiąc się krwią zwierząt. Jednak pewnego razu Malkavian po prostu ją opuścił, a głód i szaleństwo przywiodły ją do miasta. Do mojego miasta... Przeznaczenie? Rozłączeni kochankowie znowu razem? Nie... parszywy dowcip losu... Chciałem z nią zostać, choć nie zachowywała się już jak moja mała siedemnastoletnia Sol.

View more

vz 5

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
– Niech się stanie! – i pozwolił mi pić. Przywarłem do niego łapczywie i w tym momencie przez mój umysł przemknęły miliony scen, tysiące myśli, setki uczuć. Nie należały one do mnie. To były jego myśli, jego uczucia, jego życie napełniające moje martwe ciało. Przeżyłem ekstazę nieporównywalną z żadnym ludzkim uczuciem. Nigdy potem, pijąc krew człowieka, nie czułem się tak cudownie, jak w tej jednej chwili. Dla mnie mogła trwać całą wieczność, jednak Anthony odjął swój nadgarstek od moich ust, a ja straciłem przytomność. Tak zaczęło się moje nie-życie jako wampira. Już przeszło trzydzieści lat trwam w tym stanie wciąż wyglądając jak dwudziestolatek. Anthony nauczył mnie wszystkiego, stał się nie tylko mym Ojcem-W-Ciemności, ale i prawdziwym ojcem, którego zawsze mi brakowało. Żyłem od zmierzchu do świtu, zaangażowałem się w życie społeczne wampirów, z czasem zyskałem sobie szacunek innych i przyjaźń Księcia, który dla wampirów jest wyrocznią i świętością. Jednak los zakpił ze mnie raz jeszcze... Często pomagałem Księciu i wykonywałem dla niego liczne zadania. To, kolejne a zarazem ostatnie, miało być po prostu jeszcze jedną, zwyczajną pracą dla klanu i Księcia. Gdzieś w mieście pojawił się nielegalny wampir – Dziecię-W-Ciemności przeistoczone bez wiedzy i zgody Księcia. Miałem je odnaleźć i zlikwidować oraz dowiedzieć się kto jest jego Ojcem-W-Ciemności. Do pomocy przydzielono mi „Młodego” – syna Księcia, niezwykle rozwydrzonego i rozpieszczonego, nieopierzonego wampira. I to był początek mojego końca. Znalezienie „nielegala” nie było trudne. Nie zacierał po sobie śladów, był nieostrożny i działał chaotycznie. Trafienie na jego trop zajęło mi niecałe dwie noce. Trzeciej nocy doszło między nami do konfrontacji. Odkryliśmy go w ciemnym zaułku podczas polowania, posilał się akurat jakimś człowiekiem. Był raczej niski i drobny, jego ciało okrywał wystrzępiony czarny płaszcz, a twarz skryta była w cieniu kaptura. Marcus – czyli „Młody” nie słuchając moich ostrzeżeń ruszył na niego, nie mając więc innego wyjścia podążyłem za nim, nie mogłem dopuścić, aby coś mu się stało. „Nielegal” był zwinny i poruszał się szybko, toteż unikał ciosów bez większej trudności, sam jednak nie atakował, próbował przedrzeć się przez nas i uciec. Stałem w pogotowiu gotowy zaatakować bądź ruszyć w pościg. Synek Księcia starał się za wszelką cenę pochwycić swoimi szponami ofiarę lecz nie udawało mu się, przez co wpadał w coraz większą złość. Wreszcie zahaczył jedną ręką o ciało nielegalnego wampira zadając mu ranę i zrywając mu z głowy kaptur. Wampir krzyknął przeraźliwie. Moim oczom ukazała się burza rudych loków, piegi na policzkach, te same oczy, usta... Niewiele myśląc rzuciłem się na Marcusa i przygniotłem go do ziemi nim zadał jej kolejny cios. Korzystając z okazji Sol Angelica przemknęła zwinnie między nami i uciekła w plątaninę uliczek. Musiałem się gęsto tłumaczyć dlaczego powstrzymałem mojego towarzysza od zabicia „nielegala” przez co zyskałem jedynie czujny, nieufny

View more

cz4

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Zadajecie sobie na pewno pytanie czy nie było dla mnie dziwne, że nieznajomy człowiek uwięził mnie w swoim domu i poił krwią? Mnie na niczym nie zależało, równie dobrze mógłby mnie wtedy zabić i tak nie sprawiało mi to różnicy. Ale napój, jego krew, wpompowała we mnie nową ochotę do życia, a raczej potrzebę picia tego specyfiku i odkrywania w sobie coraz to nowszych zdolności – bo po każdym łyku stawałem się coraz silniejszy, zwinniejszy, moje zmysły odkrywały nowe rzeczy w otoczeniu. Anthony codziennie poświęcał mi długie godziny na rozmowę. Nasze tematy zakrawały o wszystkie aspekty wiedzy i życia. Wiele się od niego dowiedziałem, poszerzyłem wielokrotnie moją wiedzę i wykształcenie. Nie byłem jego więźniem, choć czasem tak się czułem. Do dyspozycji oddał mi swoją bibliotekę i kilka pokoi, w żadnym jednak z tych pomieszczeń nie znajdowało się ani jedno okno. Przestało mieć dla mnie znaczenie, czy jest noc, czy dzień. Żyłem bez wyraźnego celu i przyczyny, w nieokreślonym czasie i miejscu. Aż przyszedł moment, w którym Anthony uznał, że jestem gotowy... * Na korytarzu było słychać krzyki jakiegoś pacjenta. Gabriell powiódł wzrokiem po twarzach swoich słuchaczy. Na policzkach bardzo wychudzonej kobiety odnalazł ślady łez, w oczach pozostałych czaiło się współczucie i żal. Do sali weszła pielęgniarka z pielęgniarzem. Oznajmili, że nastał czas na gaszenie świateł i ciszy nocnej. Odprowadzili wszystkich do ich łóżek i zabronili opuszczania ich. Gabriell wykonał ich polecenie, wsunął się cicho pod kołdrę i leżał nieruchomo dopóki nie wyszli gasząc za sobą światło i zamykając drzwi. Wówczas podniósł się i zobaczył, że wszyscy z napięciem wpatrują się w niego i czekają. Nie było słychać najmniejszego szmeru, najmniejszego oddechu. Gabriell zniżył głos do szeptu i podjął opowieść... * Było to dokładnie w dniu moich dwudziestych trzecich urodzin. Przyszedł złożyć mi propozycję, która miała zaważyć na dalszym moim życiu. Miał to być jeden z najwspanialszych prezentów, jaki kiedykolwiek mógłbym otrzymać. Wyjawił mi swój sekret, rysował przede mną wizję wspaniałego życia, które czeka na mnie, jest w zasięgu ręki. Opowiadał tak barwnie o urokach nie-życia, że uwierzyłem mu. Mogła to być moja szansa na zapomnienie tamtych oczu, tamtych rudych włosów i tego magicznego głosu, który ciągle mnie przyzywał do siebie... Mogłem zapomnieć o Sol i zacząć wszystko raz jeszcze. Lub żyć z otwartą raną w sercu przez następne tysiąclecia... Postanowiłem jednak zaryzykować. Jak się zapewne domyślacie Anthony był wampirem. Wybrał mnie na swojego syna i dziedzica wszystkich zdolności, jakich nauczył się przez setki lat swojego istnienia. A ja zgodziłem się na to. Moja przemiana w wampira była przeżyciem, którego nigdy nie da się zapomnieć. Anthony wpił swoje zęby w moją tętnicę, a ja poczułem, jak wraz z każdą kroplą krwi uchodzi ze mnie życie. Byłem bliski oszołomienia i utraty zmysłów. Choć wiedziałem ,ze umieram nie chciałem przerwać tego doznania. Kiedy wypił ze mnie prawi

View more

cz 3

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Mieliśmy wtedy po siedemnaście lat i serca zalane wspólnymi marzeniami o przyszłości. Jakże szybko przyszło nam przekonać się, że nic nie trwa wiecznie, a każde szczęście prędzej czy później przemienia się w rozpacz. Większość czasu spędzaliśmy z Sol Angelicą razem, jednak bywały takie momenty, że musieliśmy się rozdzielić. Tak jak w tamto popołudnie, gdy Sol wracała sama ze szkoły. Nie było mnie przy niej i myśl o tym do dzisiaj rozpala w moim sercu gorący płomień nienawiści do samego siebie. Sol nigdy nie dotarła do domu. Wieść o jej zniknięciu bardzo szybko przeleciała przez miasteczko, szukali jej wszyscy. Przez kilka dni chodziłem oszalały z przerażenia i strachu o nią. Wreszcie powstały plotki, że uciekła z domu, inni twierdzili, że widzieli, jak ktoś wciągał ją do samochodu i odjeżdżał, jeszcze inni opowiadali bardziej niestworzone historie. Po jakimś czasie policja znalazła w okolicznych lasach strzępki jej ubrania i jej krew. Nigdy jednak nie odnaleziono jej ciała. Po kilku miesiącach wyprawiono jej pogrzeb. Jej rodzina poddała się, miasteczko wróciło do dawnego życia. Tylko ja wciąż wierzyłem, wciąż szukałem, wciąż czekałem na jej powrót. Oszalały z nieszczęścia nie mogłem poradzić sobie z własnym życiem, nie mogłem poradzić sobie z myślą o jej śmierci. Uciekałem z domu próbując w jakiś dziwny sposób odnaleźć ją w wielkich miastach i małych miasteczkach, trzymałem się różnych szalonych śladów, ale żaden z nich nie zaprowadził mnie do niej. Z rozpaczy próbowałem dwa razy odebrać sobie życie. Spędziłem wiele miesięcy w zakładach i szpitalach psychiatrycznych. Rodzina odwróciła się ode mnie, a ja starając się w jakikolwiek sposób uciec myślami od Sol popadłem w narkomanię. Moje życie stało się jednym wielkim bagnem. Z tamtego okresu życia nie pamiętam prawie nic, może oprócz wielkiego głodu palącego moje trzewia i twarzy Sol, która nigdy nie chciała zejść spod moich powiek. Nie wiem również w jaki sposób poznałem Anthony’ego. Czy to ja znalazłem jego, czy też raczej on mnie? Co go zainteresowało w takim wraku człowieka, jakim byłem? Nigdy się tego nie dowiedziałem. Anthony zabrał mnie do siebie, do wielkiej willi, w której mieszkał. Przez kilka miesięcy stosował na mnie różne praktyki, które pozwoliły mi uwolnić się od mojego uzależnienia. Zamiast pragnienia narkotyków, czułem teraz dużo większe pragnienie. Pragnienie napoju, którym poił mnie mój wybawca. Pragnienie krwi...

View more

2 cz. ;)

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Chciałbym was prosić, abyście dzisiejszą noc ofiarowali mej historii, gdyż o świcie zakończy się już moja egzystencja w tym nie-życiu. Chciałbym, aby choć w waszych sercach przetrwała opowieść o mojej tragedii... Po szpitalnej sali przeleciały pomruki niedowierzania, zaskoczenia lub irytacji. W końcu pięcioro pacjentów Szpitala Psychicznego pod wezwaniem Św. Antoniego usadowiło się jak najbliżej Gabriella, gotowi usłyszeć co też ich współlokator ma im do powiedzenia... * Moja historia zaczyna się w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Byłem wtedy chłopcem zaledwie dwunastoletnim. Moi rodzice nigdy nie okazywali mi znaczniejszego zainteresowania, byłem więc dzieckiem samotnym, „trudnym”. Moje życie jako samotnika i outsidera miało się zmienić wkrótce po przeprowadzce, do której zmusili mnie rodzice, a której byłem przeciwny. Małe miasteczko, w którym zamieszkaliśmy, wzbudzało we mnie nienawiść na samą myśl o nim. Jeszcze bardziej nieszczęśliwy, jeszcze bardziej samotny, jeszcze bardziej „trudny”... Do czasu, kiedy z wizytą nie zawitali do nas sąsiedzi z naprzeciwka wraz ze swoją córką, moją rówieśnicą. Cóż dwunastoletni chłopiec może wiedzieć o miłości? Cóż może wiedzieć o uczuciu od pierwszego wejrzenia, tak silnym, tak głębokim, że miało przetrwać mimo wszelkich przeciwności losu aż do końca? Ów dwunastoletni chłopiec, którym byłem, nie wiedział o tym zupełnie nic. Mimo wszystko rudowłosa, piegowata, zawsze uśmiechnięta dziewczynka urzekła czymś moje młode serce i postanowiłem nie odtrącać jej, jak każdą inną istotę w moim życiu. Szybko okazało się, że jesteśmy do siebie tak bardzo podobni, choć przecież diametralnie różni. Ona – zawsze pogodna, zawsze życzliwa, chętna do niesienia pomocy każdemu człowiekowi, zawsze otoczona wieloma osobami, którym skradła serca tak jak mnie; ja – zawsze ponury, zawsze samotny, zawsze cyniczny mimo zaledwie dwunastu lat, młody starzec zmęczony życiem i ludźmi. A nasze dusze? Nasze dusze biły jednakowym rytmem, były jedną duszą umieszczoną w dwóch różnych ciałach. W ten sposób oddałem Sol Angelice moje serce. Na zawsze. Nasza przyjaźń, prawdziwa nierozerwalna przyjaźń, zmieniła się z biegiem lat w uczucie nieco głębsze, okraszone nastoletnim pożądaniem. To właśnie pierwszy raz moje usta dotknęły ust Sol, to jej jako pierwszej i jedynej pragnąłem ofiarować wszystko co miałem. Byliśmy młodzi, szczęśliwi, zakochani i wciąż tacy beztroscy. Mijały piękne wiosny, upalne lata, deszczowe jesienie i śnieżne zimy, a ja i Sol Angelica wciąż byliśmy nierozłączni, wciąż bardziej bliscy sobie. Zmieniła moje życie tak bardzo, jak się tylko dało. Aż do pewnej przeklętej wiosny w siedemnastym roku naszego życia... * Opowiadanie Gabriella zostało przerwane przez nadejście pielęgniarki rozdającej nocne dawki leków. - Widzę, że nasz nowy pacjent już się obudził, to dobrze – powiedziała – dzisiejszą noc spędzi pan tutaj, jutro natomiast zajmie się panem lekarz, który zostanie panu przydzielony. Zostanie pan też przeniesiony na

View more

obserwuję <3

<3
HISTORIA PEWNEJ MIŁOŚCI. Zdarzyło się to pewnego zimowego wieczora. Był to czas, gdy noce wydawały się wieczne i były tak mroźne, jak nigdy wcześniej, ani nigdy później, a dnie zdawały się mrugnięciem powieki – krótkie, bezsłoneczne, z wieczną zawieją śnieżną. Świadkowie tej historii twierdzili później, że to rozpacz rozlała się nad światem tworząc wieczny mrok, który miał ukoić rozsypane w pył serca... Zegar wskazywał godzinę szóstą po południu. Ciemności za oknem nie były w stanie rozproszyć nawet światła latarń – trwała zamieć. Pacjenci Oddziału Zamkniętego Szpitala Psychiatrycznego pod wezwaniem Św. Antoniego nie zwracali na to najmniejszej uwagi. Byli pochłonięci przypatrywaniem się „Nowemu”. Sanitariusze przynieśli go całkiem niedawno, ale po oddziale już krążyły plotki. - Podobno on jest wampirem! – zachichotał jeden z mężczyzn zgromadzonych przy łóżku „Nowego” - Ja też tak słyszałem, pielęgniarki o tym mówiły. Myślicie, że wariat? - Jak my wszyscy... – szepnęła wychudzona kobieta o podkrążonych oczach - Patrzcie, ma bladą, błyszczącą skórę i pewnie ogromne zęby! - Głąbie, ale przecież oddycha, a wampiry nie oddychają, bo nie żyją. Wariat i tyle. To już lepszy jest ten chłopiec z sali obok, który mówi, że jest Don Juanem, przynajmniej ja mu wierzę... - Cii! Pielęgniarki idą! – pięć osób stojących nad łóżkiem młodego mężczyzny pogrążonego w głębokim śnie rozpierzchło się po sali udając, że są zajęci czymś zupełnie innym. Do sali weszły dwie pielęgniarki, obejrzały nowego pacjenta, chwilę rozmawiały cichym głosem i wyszły. Zgromadzenie zebrało się nad śpiącym raz jeszcze. Nagle z piersi wszystkich pięciu osób wyrwały się pełne zdziwienia westchnięcia – „Nowy” jak gdyby nigdy nic otworzył oczy i usiadł na łóżku. Jego nieco obłędny, pełny bólu wzrok lustrował stojących tuż przy nim pacjentów. Miał piękne, czysto-błękitne źrenice. Czarne, proste włosy opadały mu na ramiona, były w lekkim nieładzie, a biała skóra błyszczała w świetle jarzeniówek. Ciszę przerwał jego lekko zachrypnięty, ale melodyjny głos: - A więc to z wami przyszło mi spędzić moją ostatnią noc w tym świecie... Dobrze więc, niech i tak będzie... - Mówiłem, że wariat! - Nie wydawaj pospiesznych sądów, mój przyjacielu. Spotkało mnie w życiu wiele krzywd tylko dlatego, że ktoś zbyt pospiesznie wydał o mnie swój sąd... Pozwólcie, moi państwo, że się wam przedstawię – piękny młodzieniec wstał z łóżka, spojrzał nieco krytycznie na szpitalne ubranie, jakie kazano mu założyć i skłonił się zebranym wokół niego ludziom –Nazywam się Gabriell William Hurt, Syn-W-Ciemności Anthony’ego Crivello, jestem wampirem ósmego pokolenia z klanu Torreador.

View more

znowu się nie zmieściła więc cz. 3 :)

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Mam raka mózgu. Lekarze dają mi małe szanse na przeżycie. Chemioterapia? chemioterapia chyba nic nie da? Podniosła wzrok. Mateusz stał, patrzył się w jej cudownie niebieskie oczy i płakał. Pierwszy raz. Ona ciągnęła:- Tak bardzo się cieszę, że cię poznałam. Chociaż wiem, że jestem kolejną twoją zdobyczą... ale się cieszę. Jesteś takim wartościowym chłopakiem. Tak bardzo... tak bardzo cię pokochałam. Wtuliła się w niego. Przytulił ją tak bardzo mocno, jakby ostatni raz trzymał ją w ramionach. Stali tak chwilę. Odgarnął jej włosy i wyszeptał:- Skarbie, ja też cię kocham. Naprawdę cię kocham. Z całego mojego serca. Tylko ciebie. Zawsze ciebie. Musisz żyć. Musisz. Rozumiesz?- Jak to? Co? Kiedy? Ale... Tak. Przyjadę. Mateusz rzucił telefonem o ścianę. Osunął się na ziemię, przykrył twarz dłońmi i zaczął płakać. Jego mama weszła do kuchni. Ukucnęła przy nim, a on wyrzucił z siebie potok słów, łkając przy tym jak małe dziecko. Umarła. Mój skarb. Lekarze dali jej rok, minęły 3 miesiące. Umarła. A mnie przy niej nie było...Mama przytuliła go, chociaż wiedziała, że to i tak nie pomoże.- Mateusz? Możesz przeczytać ostatni list Karoliny?- zapytała go mama dziewczyny.- Tak. Przeczytam. Było tyle ludzi. Wszyscy płakali. Jej ciało było ułożone w białej trumnie. W niebieskiej sukience i w delikatnych loczkach wyglądała jak mały anioł. Była aniołem. Każdy był tego pewien. Mateusz stanął przy trumnie. Wyciągnął pogniecioną kartkę i zaczął czytać."Kochani! Jestem taka słaba. Wybaczcie, że Was opuszczam. Moje ciało, chociaż dusza... Dusza zawsze będzie z Wami. Mamo, tato, dziękuje Wam za ciągłą opiekę i cierpliwość, to dzięki Wam zobaczyłam po raz pierwszy słońce, to dzięki Wam jestem. Przyjaciele, kocham Was, wiecie, prawda? Ale chcę wam to teraz powiedzieć, przez Mateusza. Kocham Was. Zawsze będę Was kochać. To wy dawaliście mi te chwile szczęścia. Dziękuję. Mateusz, skarbie, tak ciężko mi pisać do Ciebie. Kocham Cię. Kocham Cię czystą miłością. Zawsze tak będzie. Pamiętaj. Będę Twoim Aniołem Stróżem. Zawsze będę przy Tobie. Gdy będzie Ci źle wznieść oczy ku górze, ja będę siedzieć na którejś z gwiazd. Naszych gwiazd. Będę na Ciebie tutaj czekać. A kiedyś znów zatańczymy razem...Mamo, niech list przeczyta Mateusz. Tylko on pewnie się teraz trzyma. Skarbie, pomagaj moim rodzicom. Oni potrzebują teraz mnie, ale Ty jesteś częścią mnie. Pamiętajcie wszyscy o tym...Dziękuję? Karolina? Zgniótł kartkę w dłoniach. Zaczął płakać...- Skarbie, spotkamy się. Obiecuję Ci najwspanialszy taniec... ?powiedział, dotykając policzka dziewczyny. Każdy podchodził do trumny, Mateusz odszedł na bok. Usiadł na ławce, wyjął kartkę, napisał coś? Strzał.- Mateusz!!! Nie? Marta zemdlała. Mateusz leżał w kałuży krwi. Z pistoletem w dłoni. Łukasz, jej brat, podniósł kartkę leżącą obok. Zaczął czytać, łkając."Wybaczcie. Wybaczycie, wiem. Poszedłem zatańczyć pierwszy i ostatni taniec w niebie z moim aniołem. Będę z Wami. Tak samo jak nasz skarb. Pochowajcie mnie obok Karolinki. Teraz... Proszę.

View more

kochani nie zmieściła mi się historyjka to jej 2 część ;)

smutas69’s Profile Photomówiłeś: kocham. a teraz ?
Nie zgodziła się. Odeszła, pozostawiając Mateusza otępiałego, wpatrującego się w jej postać odchodzącą powolnym krokiem. Nie poddał się. Jeszcze żadna dziewczyna mu nie odmówiła. Wiedział, że wreszcie dojdzie do ich randki. Nie mylił się. Krążył koło Karoliny 2 tygodnie, aż wreszcie dziewczyna zgodziła się spotkać. Spędzili bardzo miło czas. Poszli na soczek, później do parku. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zarówno o ważnych sprawach, jak i o tych błahych. Czuli się przy sobie bardzo swobodnie. Odprowadził ją do domu, pocałował? Pragnął tego. Nie dlatego, żeby ją "zaliczyć", ale żeby po prostu dotknąć jej lśniących ust. Oddała pocałunek. Był krótki, ale na pewno na długo zapamiętany. Mateusz nie wiedział, co się dzieje. Spędzał z nią każdy dzień, każdą wolną chwilę. Czuł się przy niej tak błogo. Pragnął dotykać jej włosów, całować usta, czuć jej obecność i zapach. Pomyślał to pierwszy raz, gdy siedział z kumplami na piwie i ona weszła z koleżankami. Takie niespodziewane spotkanie, w ogóle się nie umawiali. Wtedy, patrząc na nią, jak tańczy i rusza biodrami, pomyślał: "O nie? To nie możliwe. To nie może być prawda. Ja ją naprawdę kocham... kocham". Pokochał ją. Pokochał jej słowa, oczy, czyny. Chciał być z nią na zawsze. Na zawsze...- Ty kochasz Karolinę? Kochasz Ją? - usłyszał od swojej najlepszej przyjaciółki, gdy powiedział, co tak naprawdę czuje. Marta - przyjaciółka od lat. Nigdy nie popatrzyła na niego, jak na obiekt westchnień, tak samo było z nim. Znali swoje słabości, swoje mocne strony, każdy grzech i każde marzenie. A teraz Marta nie dowierzała własnym uszom. Mateusz się zakochał! Casanova, jakich mało, kochał naprawdę.- Powiedz jej to - poradziła mu Marta.- O nie. Tego nie zrobię. Nie wiem, czy ona mnie... - podparł policzek ręką i dalej kartkował zeszyt od biologii. Marta usiadła obok i oparła się o jego ramię.- Mateusz, nie przejmuj się. Coś wymyślimy... Powiesz jej, nawet gdybyś nie był pewien jej uczuć, ważne, że będzie wiedzieć, że ją kochasz. A ja wiem, że to prawdziwa miłość, jeszcze nigdy nie powiedziałeś o żadnej dziewczynie, że ją kochasz. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Mateusz sięgnął do kieszeni po komórkę i odczytał sms-a: Jestem w barze. Wpadnij. Muszę Ci coś powiedzieć. To ważne. Karolina". Pojawił się po 10 minutach. Pocałował ją delikatnie w policzek i usiadł naprzeciw niej.- Co się stało? - spytał naprawdę przejęty. Martwił się, że coś się stało. Karolina siedziała smutna i zamyślona, aż w pewnej chwili rozpłakała się, zaniosła się strasznym płaczem. Mateusz wyprowadził ją z baru. Poszli usiąść na ich ulubioną ławkę do pobliskiego parku. Przytulił ją. Ona wtuliła się w niego i zaczęła szlochać. Nie wiedział, co się dzieje, co ma zrobić. Mówił, aby się uspokoiła, żeby mu powiedziała, co się stało, a ona jeszcze bardziej płakała. W końcu usiadła i powiedziała to w tak normalny, prosty sposób, jakby czytała książkę:- Jestem chora. Wczoraj były ostatnie badania.

View more

ile osób obserwuje ?

Ona i On:* Ona - ciągle uśmiechnięta, roztrzepana, szalona. Miała pełno pomysłów na każdy dzień, na każdy wieczór. To zawsze ona rozruszała każdą imprezę, nawet tę najsłabszą i nudną. Miała wielu przyjaciół. Kochała ich z całego serca. Potrafiła nie spać całą noc, słuchając w słuchawce, jak jej najlepsza przyjaciółka opowiada o najcudowniejszej randce, jaką kiedykolwiek przeżyła. Szczupła blondynka, duże niebieskie oczy... czasami wyglądała jak anioł. Na ulicy każdy chłopak się za nią obejrzał. Uśmiechała się i szła dalej. Dla niej wygląd nie miał znaczenia. Pielęgnowała to, co w środku. A "tu" też była aniołem. Pomocna, uczynna. Okaz energii. Ona, Karolina.- On uwielbiał imprezy, dziewczyny, alkohol i szybką jazdę. Nauka szła mu ciężko, ale był chłopakiem bystrym i inteligentnym. Wianuszek dziewczyn otaczał go już pod koniec gimnazjum, a gdy poszedł do liceum, zmieniał dziewczyny jak skarpetki. W miesiącu miał kilka. Bawił się nimi. Każdy to mówił i wiedział. Jednak mimo to miał wielu przyjaciół, którzy nie pochwalali jego zachowania, ale wiedzieli, że to przecież jego życie. Trudno było mu się oprzeć. Wysoki, wysportowany, ciemny blondyn. Niebieskie oczy i słodki uśmiech przyciągały każdą dziewczynę. Kumple uwielbiali w nim to, że kochał dobrą zabawę i wiedzieli, że zawsze mogą do niego przyjść, gdy rzuciła ich laska. Był lojalny wobec przyjaciół. Nigdy nie odbił dziewczyny swojego kumpla. Nie potrafił. Nawet, gdy ona chciała, on odmawiał, krzycząc na nią, co sobie wyobraża, zdradzając jego przyjaciela. On, Mateusz. Jak się poznali? Mateusza wyrzucili z liceum, w którym obecnie się uczył. Przenieśli go do klasy, w której była Karolina. Dziewczyna pamięta ten dzień, gdy Mateusz wszedł do sali. Każda z jej koleżanek od razu poprawiła włosy i uśmiechnęła się najsłodziej, jak potrafiła. On z niewinnym uśmieszkiem usiadł za Karoliną. Już wiedział, którą dziewczynę "zaliczy" jako pierwszą. Zawsze miał swój plan. Podszedł do Karoliny na długiej przerwie. Poprawił koszulę i wyszczerzył lśniące zęby. Przedstawił się i pocałował ją w dłoń. Każda dziewczyna patrzyła na tą scenę z zazdrością w oczach. Rozmawiali o jego poprzedniej szkole, o tej. Był miły i czarujący. Potrafił urzec dziewczynę w 20 minut. Weszli razem do klasy, usiedli razem w ławce. Tak było przez najbliższy tydzień, aż Mateusz poprosił Karolinę, aby się z nim umówiła.

View more

Czego oczekujesz w roku 2014?

oczekuję chłopaka który mnie doceni...
Bylo cieplo. promienie slonca grzaly jak nigdy.Nikt nie przypusczal ze w tym dniu moglo sie cos stac.A jednak te dni mialy cos w sobie pieknego i milego. A w tym sloneczna milosc. Rankiem.... szybko uporal sie ze sprzataniem. Na godz 16 byl juz gotowy do wyjscia. Umowil sie z... Chodzil z nia ponad rok.Nie mogl bez niej zyc... Byl umowiony kolo kawiarni.Gdy przyszla powital ja serdecnym pocalunkiem.... zaproponowala mu spacer. Zgodzil sie. Spacerowali po parku rozmawiali, zartowali. Byli soba tak zajeci ze nie zauwazyli jak robi sie ciemno - Nie wiem jak Ci to powiedziec,ale ja Cie kocham. - Ja tez Cie kocham - powiedzial i przytulił sie do niej. - Kocham Cie moja najdrozsza. Jestes tylko moja nikogo wiecej. To bylo piekne. Spotykali sie czesto. *** Zaczela go unikac. On udawal , ze to nieprawda. Kochal ja i to go oslepilo. Wiedzial ze juz ma innego. Byla wtedy taka jak jakiej nie chcial znac. Ktoregos dnia spotkali sie na ulicy. - Czesc- powiedziala. Odpowiedzial jej, ale glos jego drzal. Zrozumiala ze on wie o wszystkim.Bala sie jakby zrobila cos zlego. - Nie jestem taki jak o mnie myslisz. Kocham Cie i chce abys byla szczesliwa ale Ty tego nie chcesz.Niszczysz siebie i swoich przyjaciol, bo wierzysz tylko w siebie- mowil drzacym glosem. Nie rozumiala jego slow. Chciala cos powiedziec ale z jego oczu plynely lzy. I tak sie rozstali... *** Kiedys byl wiecznie wesoly dlatego nazywali go chlopakiem radosci,a teraz to chlopak smutku.... - Co Ci jest? Nie chcial powiedziec. - I tak mi nie pomozecie. Jestem w krainie smutku i tam pozostame... Po raz pierwszy widzielismy jego lzy. Kiedy wracalismy z zabawy....zaprosil nas do siebie. Polozyl sie na tapczanie i zaczal mowic o roznych sprawach. nagle chwycil sie za kark i zaczal jeczec. Szybko zawiadomilismy pogotowie. Lekarz stwierdzil atak serca z wyczerpania.bedzie zyl jeszcze jeden dzien.Siedzielismy przy nim caly czas. odzyskal przytomnosc. Pierwsze slowo wypowiedziane przez....to prosil abym zostal tylko ja.Gdy wszyscy wyszli dlugo rozmawial o niej. - Dzis odejde z tego świata... bede mial 18 lat... Nie mógł mówic. Wymawial tylko końcówki Nie wiem czy z bolu czy dlatego ze musiał odejść - ale raczej z obu przyczyn. - Pozdrow go ode mnie. Nie zapomnij powiedziec ze zycie jest piekne i nikt go nie przelamie nawet moje lzy. Powiedzial jeszcze dwa zdania. - Nie goncie go za to,gdy bedzie mu źle pomozcie mu. Prosze was. Do pokoju weszli wszyscy...mowil dalej. - Mam 18 lat i trudno mi odejsc tak daleko. Czy tak musi byc? Jego lzy laly sie na poduszke. - Przelamalem wiele przeszkod,ale teraz jest ostatnia i najtrudniejsza. Odchodze od was juz na zawsze nie zobaczmy sie juz nigdy ale pamietajcie ze kiedys bylem pelny radosci,a teraz jej nie mam. gdy bede mial 20 lat powiedz jej niech polozy na moj grob bialy gozdzik i nie mowcie o niczym wiecej. Czuje ze mnie cos ciagnie. Mamo kochana komu zrobilam krzywde?tato kochany czy ja musze od was odejsc? Ja chce zyc razem z w

View more

ta historia mnie naprawdę wzruszyła. popełniłem błąd i teraz płaczę. napisz dla mnie jakąś historię smutnej miłości, ale żeby dziewczynie nic sie nie stało, żeby tylko chłopak cierpiał i umarł prooszę ! nie mam odwagi sie zabić, ale przynajmniej bd sobie to wyobrażał

Nie mam teraz za bardzo czasu, żeby coś napisać. Cieszę się, że dzięki tym opowiadaniom i historiom nie macie już myśli samobójczych <3 Obiecałam, że wieczorem dam jeszcze jakieś opowiadanie, więc daję. Jest krótkie, ale myślę, że wam się spodoba <3
.
Pewnego razu chłopak i jego dziewczyna jechali na motorze bardzo szybko.
-Zwolnij, boję się...
-Nie bój się, jest fajna zabawa.
-Proszę, zrobię wszystko, jak zwolnisz.
-Dobrze... przytul mnie bardzo mocno.
-Dobra, dobra ale zwolnij *przytuliła go mocno*
-Czy mogłabyś ściągnąć mój kask, bo mi przeszkadza i założyć sobie?(dziewczyna zdjęła kask z jego głowy i założyła sobie) - A teraz pocałuj mnie i powiedz, że mnie mocno KOCHASZ...
-Kocham Cię najmocniej na świecie! *pocałowała go...*
Następnego dnia w gazecie... "We wczorajszym dwuosobowym wypadku, który wydarzył się w mieście zginęła jedna osoba... Okazało się, że kierowca motoru w połowie drogi dowiedział się, że jego hamulce źle działają, a więc dał swojej dziewczynie kask i kazał jej powiedzieć, że go KOCHA... Chciał poczuć ostatni jej pocałunek... Po czym oddał swoje życie dla Niej..."

View more

ta historia mnie naprawdę wzruszyła popełniłem błąd i teraz płaczę napisz dla

Jesteś tam ? :c juz nam wisisz 3 historyjki ;> :D ----> czekamy <3

Przepraszam was, że nie dodawałam przez 2 dni nic. Nie miałam czasu czegoś nowego napisać ;c Wieczorkiem dodam następną <3
.
Ona była inna
Zawsze szczera chodź trochę naiwna
Nie zawsze miała, co chciała
Dużo w życiu wycierpiała
Poznała chłopaka jak z bajki pięknego
Myślała, że na wieki jej oddanego
Chodzili na długie spacery... Wyznawali miłość,
Ale po jakimś czasie wszystko się skończyło
Nie było pięknych wyznań, obietnic na wspólne życie...
Zachowywał się inaczej, te ciągłe tajemnice
Ona coś przeczuwała
Lecz zadać pytanie się bała
Mijały dni, miesiące
A jej serce z żalu było konające
Miała już dość tych kłótni i nieprzespanych nocy
Chciała usłyszeć prawdę powiedzianą w oczy
Mieli się spotkać dnia następnego
Czuła, że to koniec ich życia wspólnego
Spytała prosto w twarz:
Powiedz kogoś masz?
Sorry mała już minął nasz czas, zapomnij o mnie i o tym co było
Wystarczyła chwila a wszystko się skończyło
Nagle zrozumiała, że na zawsze straciła kogoś, kogo bardzo kochała
Odszedł a ona płacząc została sama
Czuła się tak bardzo przez niego oszukana
Czasem, gdy go przypadkiem ujrzała
Czekała na słowo przepraszam, za które by wszystko oddała
Widząc ich razem myślała, że śni
Nie miała pomysłów na resztę swych dni
Nie chciała już żyć, nie mogła wytrzymać tego
Ich głupich chichotów i spojrzeń jego
Straciła go, wszystko, co miała
Nie mogła zapomnieć tak bardzo cierpiała
Pragnęła jednego uciec jak najdalej
Planowała swą śmierć, przestała wierzyć w siebie
Już nigdy nie cierpieć i znaleźć się w niebie
Resztkami sił mówiła, co czuje
Jak bardzo jej tego chłopaka brakuje
Poszła, więc w miejsce obojgu im znane Przez niego i przez nią tak bardzo kochane
Wyjęła żyletkę śmiejąc się z siebie
Siedziała smutna myśląc o niebie
Myślała o nim, jego szczerym wyznaniu
O głupich obietnicach i ich pożegnaniu
Otarła łzy zaczęła ciąć ręce
Mówiąc: Już mnie nie zranisz, już nigdy więcej
I w tej samej chwili ujrzała jego
Tak bardzo przed śmiercią zobaczyć go chciała
Przymknęła na chwilę oczy
Czuła jak kolejny raz wolniutko łza się toczy
Podbiegł szybko, dotknął jej ramienia
Powiedziała: Powiedz mi, dlaczego w życiu wszystko tak szybko się zmienia
Mówiłeś, że kochałeś,
Dlaczego mnie kłamałeś?
Nie miała już siły powoli wygasała
Z uśmiechem na twarzy, bo miała przy sobie chłopca, któremu by wszystko oddała
On płakał i krzyczał
Nie odchodź kochanie,
Jak umrzesz me serce również bić przestanie,
Teraz zrozumiałem, że Ciebie jedną tak naprawdę kochałem Uśmiechnęła się raz
jeszcze mówiąc Kocham Cię...
Nie zdążyła nic więcej
Bo w tym samym momencie oddychać przestała, zatrzymało się jej serce
On nie chciał już żyć, zrobił to samo, zaczął ciąć ręce
Przytulił ją i pocałował ten ostatni raz
Gdy tak odchodził wolno płynął czas
Aż w końcu usłyszał od Boga wołanie:
Już nikt Nas nie rozdzieli kochanie..

View more

Jesteś tam  c juz nam wisisz 3 historyjki  D  czekamy 3

Next

Language: English