:( To był 16czerwca 1999r. Jechałem samochodem... ja, mój 10-letni syn Adam i najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek znałem, Maria. Tego dnia się kłóciliśmy. Nie pamiętam o co. Mam nadzieje, że to było coś ważnego.. Padał ulewny deszcz ledwo było coś widać na drodze. Na niebie widniały ciemne chmury. Nagle nie wytrzymałem. Spojrzałem się jej prosto w oczy i coś wykrzyczałem. Słyszałem tylko pisk opon i poczułem, że tracę panowanie nad kierownicą. Ujrzałem światła, chyba to były.. tak to na pewno były światła nadjeżdżającego z nad przeciwka samochodu. Zostałem sam całkiem sam. Mój kochany synek i prześliczna Maria zginęli na miejscu, a ja? Ja każdego roku naprawiam ten cholerny złom, bo mam ciągle wrażenie, że gdy go naprawie ONI wrócą. Nie wracają od 15lat nie wracają, a ja wraz z datą 16 czerwca niszcze samochód, wyżywam się na nim, żeby wyszedł ze mnie cały ten ból z nadzieją gdy go naprawię... Z nadzieją, że wrócą.
Nie sądzę, żeby było debilne. Każdy ma inne zdanie na ten temat więc pytam. Chyba lepiej dostać takie pytanie niż "żulenie" o lajki.
te kiero, te kiero moczo nie bierz sobie do serca, bardzo ładnie stworzone fizoloficzne pytanko i wcale nie uważam na prawde że debilne tylko tak mi sie napisało xd moja odpowiedz byla oczywista ale tak są wyjątki, przepraszam :)