Och, jest takich wiele rzeczy.
Pająki, kłótnie, gdy coś się sypie (wtedy ataki paniki nie mają sobie równych, bo nie mam planu na to, co dalej, skoro jedno się sypnęło). Hm, co jeszcze... Teraz to strach przed czymś nowym. Tak wiesz, w kij nowym, z czym mierzę się pierwszy raz w życiu. Wówczas robię wielkie oczy, zaczynają mi się trząść ręce i dostaję przysłowiowego motorku w dupie, chcąc się zająć wszystkim innym, byle nie tym konkretnym jednym zjawiskiem (tak miałam w pracy z przyjmowaniem palet z dostawczaka, nie pytaj xD).
No i najważniejsze: śmierć bliskich mi osób. Dlatego tak bardzo się boję... Że ktoś przeholowuje z czymś, że coś robi i jest nie tak... Wówczas nadopiekuńczość miesza mi się z takim wielkim strachem... że zawsze przesadzam. Dosyć często. Jak? To idzie w różne strony. Ci, którzy już to odczuli wiedzą doskonale, jaka jestem w takich przypadkach. Nie wiedzieli jednak dlaczego. To po prostu strach przed stratą, gdyż nie wyobrażam sobie swojego dnia bez takich osób. Bzdura, życia.
Śmieszne jest natomiast to, że jestem pieprzoną hipokrytką. Potrafię się głodzić, okaleczać, pić na umór, gdy jest już bardzo źle, by wstać z tego i mieć wyjebane na świat. Zamknięte uczucia, których już nie sięgają inni. Ale robię to samo nie zdając sobie tak naprawdę sprawy, że inni wówczas tak samo chcą najlepiej...
Kocham was za to ludki, nie? Wiecie o mojej hipokryzji, a i tak trwacie xD
Ciekawe tylko, ile jeszcze się to będzie ciągnąć przed oficjalnym endingiem.
KTO CHCE ZE MNĄ POOGLĄDAĆ JAKIEŚ DURNE ANIME????
View more