Zdecydowanie nie.
Zdarzało się tylko, że nawet wcześniej niezbyt przyjemnie mi się słucha o chorobach i zagrożeniach, a i tak mam tego na co dzień w nadmiarze.
Nie za bardzo. Mam na tyle spięte superego, że po prostu idę za swoimi powinnościami.
Utrudnienie dla innych. Nie każdy ma coś wspólnego z obojgiem. Chyba, że mają osobne konta, a wspólne to taki bardziej album w formie strony dla najbliższych.
Mnie rzadko kiedy jest za ciepło. Mam za to dość mojej choroby jaką jest "post acute withdrawal syndrome" i zmieniania się co raz bardziej w roślinkę.
Niezbyt. Objechałem na Bieszczady, gorąco cały czas, ale na pierwszą komunię świętą córki kuzyna nie założyłbym beretu. Nie po to też pozwoliłem się wypchnąć do fryzjera, żeby chodzić w nakryciu głowy. Przeżyłem i chyba szybko już nie będzie wyzwania o podobnej skali (Boże Ciało, wizyta u doktora, niedzielne msze, wizyty i sklepy to chyba nic w porównaniu ze spędzeniem 6 godzin w samochodzie), a nie ukrywam, że przegrzanie to ostatnio bardzo mi bliskie odczucie.
Yass. Kupiłem sobie trochę.
Nie.
Nie. Dzisiaj jest data, której nienawidzę najbardziej.
Nie lubię tego miesiąca. Nie jest mi dane odpocząć, bo objawy są praktycznie przez cały czas, ale dziękuję i wzajemniutko!