Możliwe. Ból wywołujemy w sobie sami. Gdyby nas nikt nie nauczył, że być odrzuconym to powód do przykrości - możliwe, że wcale byśmy tego tak nie odbierali. Mamy kontrolę nad tym, czy pozwolimy sytuacji wywołać w nas emocje, czy nie.
Zabawne, bo byłem świadkiem, jak moja przyjaciółka została upomniana, że "pieniądze nie są przedmiotem codziennego użytku i można bez nich żyć" - zastanawiające. Dla mnie pieniądze są ważne, dają mnóstwo satysfakcji. Jeśli ktoś powie, że nie potrzebuje miłości od partnera, a zadowoli go wysoka suma pieniędzy - jestem w stanie zrozumieć. Może być w tym nieco prawdy, bo traktujemy pewnie o mierze, której kompletnie nie umiem sobie wyobrazić - zdaniu ogółu.
Kobiety, które wchodzą w związek małżeński z Arabami, a potem błagają o pomoc w powrocie do Polski, poniewż czują się skrzywdzone są naiwne czy po prostu głupie?
Sprytne, ale nie wieszałbym psów na tych kobietach. Owszem, mnie to też trochę zatrważa, bo naprawdę, jak widzę, jak niektórzy Egipcjanie czy Pakistańczycy prymitywnie usiłują coś rozważać na temat miłości przed taką dziewczyną i robią to w tak perfidny sposób, że ja kompletnie nie potrafię zrozumieć, jak można się na coś takiego porwać, nie mając uprzednio założonej intencji, by faktycznie dać się uwieść, to na serio traci w moich oczach jakiekolwiek słowo uznania wobec związków i relacji damsko-męskich.
Na swój sposób na pewno. Zazwyczaj osoba, której (ja tak to odbieram) nie chce się intensywnie myśleć w momencie, gdy ma przypisać mi jakąś cechę, to najczęściej właśnie dostaję taki przymiotnik w swoją stronę. Pozdrawiam!
Nie mam stosunków z takimi ludźmi... A poważnie, to naprawdę nie oceniam. Nie mają miejsca w mojej głowie takie zachowania za bardzo i nie rozważam ich szczegółowo.
Dziękuję ślicznie, Aleško! Wzajemnie! Niestety, film mi się wyrenderował, ale nie ten, który zamierzałem wstawić dzisiaj, więc pewnie się to wszystko delikatnie opóźni. A tak poza tym, to wieczór umila mi pewna osoba.
Żaden ponury. Jagódki widzą wszystko w granatowych barwach. Z tym, że to nie musi mieć negatywnego wydźwięku. Ja jestem w pełni optymistyczny. Przede wszystkim namnożyło mi się tu kilkadziesiąt pytań, więc cóż pozostaje mi czynić, jeśli nie pisać w dobrze znanym Wam algorytmie.
Zazwyczaj to się na pierwszy rzut oka kształtuje, które z nas będzie więcej mówiło, a które słuchało. Ja niestety jestem tym typem osoby, która będzie przez godziny, dnie, tygodnie milczeć tylko po to, by wygłosić jedną długą i beznamiętną wypowiedź raz na czas.
Na szczęście mam przynajmniej po dwie pary takich samych skarpet, więc w najgorszym przypadku zostają mi trzy lub pięć, co nie zaburza możliwości ich parowania.
Nie, czuję, że wyrosłem z tego. Nie mam, ale kiedyś założyłem ze znajomymi taki i przeprowadziliśmy kilka skeczów oraz stand-upów. Nawet nieźle to wychodziło, ale nie lubię już teraz za bardzo korzystać ze swojego poczucia humoru. Pozdrawiam!
Nie, jak sobie sam wyślę zaproszenie do znajomych, to je odrzucam. A tak poważnie, to siebie kocham. Nie w formie samouwielbienia, ale to, czego inni nie mogą zaakceptować często potrafi mnie zachwycić.
Lepiej wiedzieć, kiedy i czego potrzeba nam bardziej. Można być samotnym w takiej grupie i fizycznie nie czuć się dobrze w samotności, więc każdy powinien zdecydować sam.
Tak, warto. Przecież często zadowolenie drugiej osoby jest naszym życzeniem, więc niekoniecznie robienie czegoś wbrew sobie jest w pełni przeciwko naszej woli. Nie jesteśmy dobrymi sędziami sami dla siebie (np. wmawianie sobie kontroli w obliczu swojego uzależnienia), zatem niekiedy "wbrew nam" to tak naprawdę jak najbardziej "zgodnie z nami".
Dlaczego ludzie za punkt odniesienia obierają sobie innych ludzi? Dlaczego takie ważne jest jak żyją inni, co robią, co posiadają i dlaczego ktoś kto inaczej żyje ma być gorszy, mimo że jest tak samo szczęśliwy jak ten co ma więcej?
Ludzie się od siebie różnią. Koniec końców jednak, kto jest do nas bardziej podobny niż druga osoba? Wszystko ma wpływ na nas, dobrze jest wiedzieć, jak żyją inni, mieć swoje zdanie na ten temat, ale na pewno nie powinno determinować to naszej pozycji i stanu.
Zależy między jaką mam wybierać. Można obie przyrządzić beznadziejnie. Faworyzuję kawę, ale większość uzna, że ja piję tak słabe i niekonkretne wywary, że pod kawę to nie podchodzi. Herbaty też, natomiast repertuar równie nietypowy.
Dzień dobry, Soniu! Szczerze, to nic. Ja zamiast uśmiechu mam taką szyderczo-zniesmaczoną minę, która polega na przymknięciu jednego oka, uniesieniu kącika ust po tej samej stronie i odchyleniu głowy w tym kierunku na ułamek sekundy.