Piszę/mówię o tym ostatni raz. Nie jestem z nim, bo trzeba się szanować. Powywlekałabym inne brudy, ale po co? Najbardziej śmieszą mnie jego próby kontaktu polegające na tym, że odblokowuje mnie po to by zadać mi pytanie całkiem z dupy, przeszperać całego mojego wall'a a potem znów mnie zablokować i za miesiąc całą czynność powtórzyć; Teraz jak poszedł blok z mojej strony to nasyła jakieś niunie, które mylą się w zeznaniach. Haha, szkoda gadać.
Mam wrażenie, że ta odpowiedź będzie kontynuacją tej o człowieczeństwie i istnieniu, więc wolałabym abyście mimo wszystko wcześniej przeczytali tamtą. Szukać nie musicie - jest pod spodem. *** Moim zdaniem największą zmorą jest ta istota, na kształt człowieka. Nie chodzi mi oczywiście o sam jej byt tylko o jej działania i sposób myślenia. Pozwolę sobie na odniesienie się do biblii; Mam nadzieję że skoro w znacznej mierze czytają mnie katolicy i osoby tolerancyjne (- jedni by mieć się o co przyczepić, drudzy ponieważ lubią nazwijmy to "mój sposób myślenia") to nie będzie z tym problemu. Bóg na samym końcu stworzył "człowieka", więc dlaczego niszczy wszystko na swej drodze łącznie z samym sobą?
Nawet z encyklopedycznego punktu widzenia człowieczeństwo jest zbiorem cech, do których zaliczamy między innymi sposób formułowania myśli, uczucia i zachowanie. Wobec tego Kartezjuszowskie "Cogito, ergo sum" odgrywa tu szalenie ważną rolę. Choć niestety znaczna ilość istot, których rasa przez naukę została nazwana "CZŁOWIEKIEM ROZUMNYM" wypija mentalność tłumu wraz z mlekiem matki. Natomiast nielicznych indywidualistów spycha w otchłań. Człowiek to ten kto pozostawia po sobie ślad nadziei - a nie zniszczenia. To taka osoba, która będzie nieśmiertelna w pamięci współmieszkańców planety ziemi. Właśnie dla tego moim zdaniem coraz więcej na świecie żyje ISTOT a coraz mniej LUDZI.