Trzeba wszystko uporządkować. Musisz się zdecydować, czego chcesz się trzymać. Musisz wiedzieć, co trwa, a co przeminęło. I czasami ustalić, czego nigdy nie było. I musisz sobie pewne rzeczy odpuścić. — Lois Lowry
Z jednej strony jest beznadziejnie, a z drugiej jednak dobrze. Także czuję się nijak, to chyba dobre słowo. . A słychać Zeusa: http://www.youtube.com/watch?v=16K6H9b7GDc "Ostatni rok, dwa, miałem ciężko, Znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo, Wszystko się wali prócz tej ściany przede mną, Mówiłem sobie wiele razy "zmień coś" i zmieniałem, Byłem daleko stąd. Wyszło na to, że to nietrwałe, Stoję dokładnie tu, gdzie stałem parę lat wstecz Lecz oczy, którymi patrzę zgubiły swój blask gdzieś."
Utrata zawsze boli bardziej. Zostawia po sobie dziurę, której często nie potrafimy wypełnić. Ze świadomością, że nigdy się nie miało tej bliskiej osoby łatwo jest się pogodzić, nie ma się wtedy wspólnych wspomnień, które nie dają zapomnieć. Z taką świadomością po prostu się godzimy. Zupełnie inaczej jest z utratą. Wtedy nagle wszystko wokół przypomina nam o tej osobie, nie potrafimy wyrzucić jej z pamięci, wspominamy wspólnie spędzone chwile. Wracają obrazy i przeżycia i ta dziura powstała po stracie bliskiej osoby jeszcze bardziej się powiększa. I wciąż ciągle wracamy wspomnieniami do osoby, która sama stała się wspomnieniem..