Kiedyś za dzieciaka z młodszą siostrą wpadaliśmy na głupie pomysły, no i przyszła któregoś dnia do nas nielubiana przez nas koleżanka. A, że nasze mamy ze sobą rozmawiały w salonie to kazali nam iść do Karoliny pokoju. Odczekaliśmy, aż ona na chwilę gdzieś pójdzie i rozlaliśmy oliwkę o ile się nie mylę na podłogę, chcieliśmy, aby się poślizgła. Nie wracała dość długo, więc chcieliśmy po nią iść, pech tak chciał, że sama się na niej poślizgłam i wylądowałam na podłodze 🤣
Czy tylko ja tak mam, że nawet jeśli nie jestem jeszcze z daną osobą na której mi zależy to jestem od początku lojalna i nie oglądam się za innymi fagasami oraz odrzucam innych chłopaków (I know, że średnio to brzmi ale Inaczej nie mogę) no i chce się skupić na tym co jest. A jak u was to wygląda?