@NiewolnikSultanatu

♞PâdişâhDervişKhan ZAMKNIĘTE

Ask @NiewolnikSultanatu

Sort by:

LatestTop

https://justpaste.it/xcod - Zanieś ten list do sułtana. Na mój rozkaz służąca udała się w stronę pałacu...

Przesiadywałem na tarasie przylegającym do komnaty, którą zamieszkiwałem i ze stoickim spokojem oddałem się pracy. Na stoliku przede mną leżało mnóstwo dokumentów, którymi musiałem bezzwłocznie się zająć. Tak też się stało, bowiem moje myśli zostały pochłonięte jedynie sprawami dotyczącymi imperium osmańskiego. Musiałem osobiście wszystkiego dopilnować, jeżeli państwo miało prosperować jak najlepiej; wszakże nie każdemu mogłem zaufać; wszędzie znajdą się jakieś hieny, które tylko czekają na jakiś błąd z mej strony. Ta czynność zajęła mi długie minuty; całkowicie pochłonęła mój umysł, jednak dość sprawnie uporałem się ze wszystkim, co było do wykonania. Gdy wszystko wydało się być skończone, uporządkowałem pergaminy, zakręciłem kałamarz z atramentem i odłożyłem pióro na bok. Siedziałem jeszcze chwilę, pogrążony w ciszy, a po mej głowie kołatało się mnóstwo myśli. Ciągle zastanawiałem się czy moje decyzje są słuszne, czy mym poddanym niczego nie brakuje… Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy jak wielki ciężar spoczywa na barkach padyszacha. Nagle do mych uszów dobiegł dźwięk kroków, a już po chwili ujrzałem przed sobą szambelana. Spojrzałem na mężczyznę; zastanawiając się czy coś się stało.
- Panie – powiedział, kłaniając się przed moją osobą. – Jakaś niewolnica od przyniosła ten list, mówiąc iż jest do ciebie – rzekł, podając mi ów pergamin, który trzymał w dłoni. Od razu pochwyciłem rzecz, jednak nim przeczytałem; zadałem pytanie.
- Od kogo?
- Nie wiem, panie . Hatun nie powiedziała nic więcej i od razu uciekła – wyjaśnił szambelan, ku mojemu zdumieniu. Nie zastanawiając się nad tym dłużej rozwinąłem świstek pergaminu, a me tęczówki spoczęły na litery, które tam były zapisane. Zmarszczyłem brwi niczego nie rozumiejąc. Któż to napisał?! Kto śmiał mi grozić?!
- Natychmiast każ odnaleźć tą dziewczynę – powiedziałem gniewnie, po czym podałem pergamin szambelanowi, widząc iż ten niczego nie rozumie. – Wiedziałem, że w końcu znajda się jakieś hieny – powiedziałem, podnosząc się z miejsca.
- Natychmiast wyślę rozkazy – powiedział szambelan i odszedł, aby wykonać me polecenie. Natomiast moje myśli pracowały na najwyższych obrotach. Któż pragnął się mnie pozbyć? Oh, na pewno było wielu takich, którzy szeptali po kątach przeciw mnie. Jednak, któż miał śmiałość rozpocząć jakiekolwiek działania? Niestety na to pytanie odpowiedzi nie znałem.
/// A tak na marginesie, jak ktoś zaczyna intrygę przeciw mnie, to nie powinnam była o tym wiedzieć? :)

View more

https://justpaste.it/xbab

Neslihan Sultan
Kobieta została, oczywiście nie śmiałaby się zapewne sprzeciwić mej woli, choć dałem jej wybór. Służąca od razu zabrała Orhana, piastunki przez jakiś czas zajmą się nim równie dobrze co i matka. Uśmiechnąłem się lekko do siebie. Dlaczego zapragnąłem, aby kobieta została? Sam nie wiem. Neslihan to oczywiście niewiasta warta zainteresowania i matka mego jedynego syna. Nie czułem do niej niczego szczególnego, jednak czasami cieszyło mnie towarzystwo ciemnowłosej. Była mądra, a do tego bardzo piękna. Nasza kolejna, wspólna noc minęła niesamowicie szybko, nawet nie pamiętam kiedy zasnęliśmy w swoich ramionach. Nastał ranek, a promienie Słońca wpadającego do komnaty wesoło tańczyły po naszych twarzach, sprawiając wybudzenie się ze snu. Gdy otworzyłem swe tęczówki, spostrzegłem iż ciemnowłosa już nie spała, jednak wyglądała jakby intensywnie nad czymś rozmyślała.
- Witaj Neslihan, miłego poranka – powiedziałem z lekkim uśmiechem na wargach. Wysłuchawszy odpowiedzi niewiasty na mym licu zagościł uśmiech. Poranek przeminął nam w miłej rozmowie, jednak robiło się coraz później. Mnie wzywały obowiązki, a i Neslihan nie powinna dłużej zostawiać Orhana.
- Niebawem rozpoczną się obrady divanu – zauważyłem przywdziewając na siebie odzienie. – A i nasz syn nie powinien zostawać dłużej bez matki – dodałem ciepło. Ma faworyta nie była głupia, wiedziałem, że zrozumie co mam na myśli. Oczywiście nie omyliłem się, a niewiasta niebawem opuściła mą komnatę. Nie umknął mej uwadze uśmiech, który wykwitł na jej licu. Poranek był cudowny, mam nadzieje iż i reszta dnia również taka będzie.

View more

https://justpaste.it/x7mx

Neslihan Sultan
Szambelan od razu wykonał mój rozkaz, a ja spojrzałem na Neslihan, na której obliczu widoczna była ulga. No tak, niewolnice musiały być o siebie niesamowicie zazdrosne, a odesłanie jednej z nich to zapewne powód do radości. A może liczyła na to, iż pozwolę jej zostać dłużej? Jakie zamiary miała Neslihan? Czy moja ukochana przezywała to samo? - przeszło mi przez myśl. Nie zastanawiałem się jednak nad tym dłużej, bowiem wtedy z jej ust padła odpowiedź na moje pytanie. Odniosłem dziwne wrażenie iż ciemnowłosa nie mówi mi całej prawdy, jednak nie drążyłem. Gdyby działo się coś złego przyszłaby i powiedziała o tym, nieprawdaż? Przynajmniej takową miałem nadzieję.
- Mam nadzieję – odparłem spokojnie. – Nikt nie ma prawa nie szanować matki księcia – powiedziałem krótko. – Jeżeli którakolwiek się na coś takiego odważy; marny jej los – zapewniłem.
Razem z Neslihan pogrążyliśmy się w spokojnej, wesołej rozmowie, przy której czas mijał niewyobrażalnie szybko. Nawet nie spostrzegłem się iż już nastała późna pora, dopiero słowa ciemnowłosej niewiasty mi o tym przypomniały.
- Naturalnie – zgodziłem się z ma faworytą. – Zadbaj o naszego syna – rzekłem. Kobieta razem Orhanem skierowała się do wyjścia. Przyglądałem się niewieście; nagle zapragnąłem, aby została przy mnie. Czas, który z nią spędziłem nie był stracony.
- Zostań, jeżeli chcesz, Neslihan – rzekłem podnosząc się z ottomanu i podchodząc bliżej. – Służąca może zająć się Orhanem – dodałem.

View more

Related users

https://justpaste.it/x625

Neslihan Sultan
Spojrzałem na ciemnowłosą niewiastę oczekując odpowiedzi. Uśmiechnąłem się, słysząc iż niczego więcej nie potrzebują. Nie mogłem pozwolić, aby memu jedynemu synowi, jak i jego matce brakowało czegokolwiek; wszak mój syn był następca tronu.
- Jak miałbym nie być przy swym synu? – zapytałem retorycznie, spoglądając ciepło na ciemnowłosą kobietę. – Gdybyście czegokolwiek potrzebowali, nie wahaj się do mnie przyjść, Neslihan – zapewniłem kobietę spokojnie, a na mym obliczu zagościł delikatny uśmiech. Nie czułem do kruczowłosej niczego szczególnego i nie ukrywałem tego faktu. Niewiasta oczarowała mnie jednej nocy, wiele miesięcy temu, nic więcej; tak samo jak i wiele innych niewolnic, które odwiedziły mą alkowę od tamtego momentu. Jednak to Neslihan jako jedyna obdarowała mnie dzieckiem; synem. Była matką mego pierworodnego i szanowałem ową niewiastę. Wziąłem od kobiety syna na ręce i podążyłem w stronę ottomanu, na którym po chwili usiadłem. Gdyby się przyjrzeć bliżej Orhanowi, można by dostrzec jego podobieństwo do nas obojga. Miałem nadzieję, że wyrośnie na godnego następcę.
- Usiądź przy mnie i naszym synu – powiedziałem ciepło, widząc iż kobieta nadal stoi tam, gdzie była wczesniej.
Nagle do mych uszu dotarł odgłos pukania do drzwi. Kto śmiał mi przeszkadzać teraz, gdy spędzam czas z mym synem – zirytowałem się nieco, jednak pozwoliłem na wejście do komnaty. Próg pomieszczenia po chwili przekroczył szambelan.
- Panie, wybacz, że przeszkadzam – powiedział spokojnie mężczyzna, składając ręce przed sobą. - Hanim Hatun przysłała dla ciebie nałożnicę – poinformował szambelan spokojnie. - Dziewczyna czeka za drzwiami. Wpuścić ją? - zapytał, podnosząc na chwile wzrok na ma osobę.
Słysząc ów wiadomość oderwałem tęczówki od twarzyczki mego syna, na której to do tej pory były skupione. Na krótki moment spojrzałem na Neslihan, na pewno liczyła na to iż odeślę ową nałożnicę z powrotem do haremu. Spojrzałem w końcu na oczekującego odpowiedzi szambelana. Westchnąłem cicho, a po krótkiej chwili z mych ust wypłynęły dwa, krótkie słowa.
- Odeślij ją – rzekłem z powrotem patrząc w tęczówki Neslihan. – Dziś spędzam wieczór z mym synem i sułtanką Neslihan – dodałem spokojnie. Pragnąłem spędzić czas z bliskimi, nie musieli mi każdej nocy przysyłać niewolnic, choć dobrze by było, gdyby któraś z nich znów stała się brzemienna.
- Jak sobie życzysz, panie – odparł jedynie mężczyzna, wysłuchawszy mych słów. Po chwili ponownie ukłonił się przed nami i opuścił komnatę, pozostawiając nas samych.
- Jak w haremie? – zapytałem spokojnie, lokując me spojrzenie na licu Neslihan. – Mam nadzieje, że inne kobiety nie śmieją w jakikolwiek sposób ci ubliżać? - zapytałem, mając świadomość tego, jak bardzo niewiasty potrafią być zawistne. Nie chciałem, aby cokolwiek złego spotkało matkę mego pierworodnego.
__________________________________________
Patrz niżej, co stworzyłam, specjalnie do wątków xd :D

View more

*Rozległo się pukanie do drzwi Władcy. Do komnaty wszedł szambelan.* -Panie...- powiedział kłaniając się.- Twoja faworyta Neslihan wraz z synem pragnie się z Tobą zobaczyć.

Neslihan Sultan
Przesiadywałem w swej komnacie; byłem zupełnie sam. Przeglądałem różne dokumenty dotyczące spraw państwowych; musiałem trzymać w ryzach imperium. Pragnąłem, aby odzyskało swą potęgę jaką zdobyło za panowania sułtana Suleymana Prawodawcy. Liczyłem iż uda mi się tego dokonać...
Nagle do mych uszu dotarł odgłos pukania do drzwi. Któż to nadchodzi? -zastanowiłem się.
- Wejść - powiedziałem, spoglądając w stronę drzwi prowadzących do komnaty. Do środka wszedł szambelan. Jak zwykle ukłonił się przed moją osobą, a potem z jego warg wypłynęły słowa wyjaśniające jego obecność w tym pomieszczeniu.
- Proś do środka - powiedziałem spokojnie, oczekując na przybycie mego syna i jego matki. Nie minęło wiele czasu, a drzwi komnaty ponownie się otworzyły.Ich próg przekroczyła niewiasta z dzieckiem w ramionach. Uśmiechnąłem się na ten widok. Syn był wszystkim, co miałem. Podniosłem się z zajmowanego miejsca i podszedłem bliżej kobiety.
- Witaj, Neslihan - powiedziałem składając pocałunek na czole niewiasty, a potem i syna. - Jak się miewacie? Niczego wam nie brakuje? - zapytałem, spoglądając w tęczówki pięknolicej kobiety

View more

OMG!😵 Ty jesteś genialny!❤ Czytając RP innych osób myślałam,że nic mnie nie zaskoczy... jednak myliłam się! Przeczytałam Twój wstęp jednym tchem💖 Piszesz naprawde nieziemsko!😍 Zazdroszczę Ci talentu😊 Pisz dalej,będę czekać z niecierpliwością na wątki!😉

Bardzo dziękuje, starałam się :)
+ zapraszam do wątków :)

✦ Dervis biedak, nikt ważny. Dervis padyszach. najważniejszy człowiek imperium Osmańskiego... ✦

♞PâdişâhDervişKhan ZAMKNIĘTE
Oh, któż by się spodziewał iż ten nieprzewidywalny los tak pokieruje mym dotychczas spokojnym istnieniem na tym ziemskim padole? Któż by pomyślał iż skieruje je na tak niebywale krętą drogę? Na pewno nie ja, czy ktokolwiek inny... Nawet mi się nie śnił taki obrót wydarzeń. Bo czy prosty człowiek, mógłby kiedykolwiek przypuszczać iż zostanie padyszachem wielkiego imperium Osmańskiego?
Mam na imię Derviş. Kiedyś byłem zwykłym, niewiele znaczącym janczarem pochodzącym z Bośni. Zwerbowano mnie do korpusu osmańskich wojowników, tak jak wielu innych podobnych mnie. Byłem wtedy zwyczajnym biedakiem, stąd też i me imię jego właśnie oznaczające. Dawno temu postanowiłem, że oddam swe życie w walce, wiernie służąc padyszachowi tego świata i temu imperium. To dobra śmierć, nieprawdaż? Jednak nieprzewidywalny los uśmiechnął się do mnie. Sprawił iż stałem się kimś więcej niż zwykłym janczarem i pozwolił trwać przy młodym księciu Ahmedzie i jego matce; kobiecie, dla której biło me serce...
Dzień kiedy pierwszy raz ujrzałem sułtankę Hândân, księcia Ahmeda i sułtana Mehmeta na długo wyrył mi się w pamięci. Pamiętam to do dziś. To dzięki ówczesnemu szambelanowi władcy się to stało; on pierwszy dostrzegł mój potencjał i przedstawił mnie samemu padyszachowi, twierdząc iż mogę przydać się w pałacu. Ten dzień był dla mnie przepustką do lepszego życia jak i nieskończoną męką, której doznało moje serce.
To był słoneczny poranek. Tamtego dnia przebywałem w korpusie janczarów, trenując jak zwykle. Nadeszła kolejna wiadomość z pałacu iż szambelan pragnie mnie widzieć, bezzwłocznie podążyłem do sarayiu padyszacha. Jakie było me zdziwienie, gdy poformowano mą osobę iż sam sułtan czeka na mnie w tym wspaniałym ogrodzie, który już miałem okazję zobaczyć. Spotkanie z samym władcą było niebywałym zaszczytem. Nigdy bym nie pomyślał, ze ten dzień okaże się tak pamiętny. Padyszach widząc jak sprawnie posługuję się mieczem postanowił, że będę strażnikiem młodego księcia Ahmeda; jak i jego matki. Wiedziałem, że zrobię wszystko, aby chronić syna i kobietę padyszacha; miałem zamiar odpowiednio wywiązać się z tego obowiązku. Bo cóż innego miałem uczynić? Od razu podążyłem za szambelanem, gdy usłyszałem ów rozkaz. Nie opodal dwóch chłopców trenowało walkę na miecze; byli to książęta Mâhmud i Ahmed, a nieopodal w cieniu baldachimu siedziały ich matki. Sułtan rozkazał szambelanowi, aby poformował sułtankę Hândân o zaistniałej sytuacji i mojej nowej funkcji. Słyszałem słowa szambelana, który wyjaśniał wszystko matce księcia Ahmeda. Stałem spokojnie, nie śmiać nawet na nią spojrzeć; to zakazane. - Jak ci na imię, Aga? – usłyszałem nagle jej melodyjny głos.
- Jestem Derviş, sułtanko – powiedziałem i dosłownie na moment podniosłem wzrok, aby móc choć na chwilę spojrzeć na jej lico. Zamarłem, a me serce zabiło szybciej.
✦ ✦ ✦ CIĄG DALSZY: https://justpaste.it/x3n0 ✦ ✦ ✦

View more

♜ Czasami muszą nadejść chmury, aby ponownie wyszło Słońce...

♞PâdişâhDervişKhan ZAMKNIĘTE
Jestem w haremowej Sali. Siedzę spokojnie, z podkurczonymi nogami, które obejmuje swymi delikatnymi dłońmi. Pomimo iż powinnam spać, tak jak i inne niewolnice, nie potrafię zmrużyć oka. Cisza, ciemność. Noc nastała. To rzeczywistość, czy tylko straszliwy sen? Nie potrafię zapomnieć. Niczego. Nie potrafię powiedzieć, czy dobrze się stało iż tu trafiłam, czy może wręcz przeciwnie? Przez t wszystko spotkało mnie tyle zła… Przymykam leniwie oczy, a w mym umyśle mimowolnie pojawiają się kolejne obrazy, których nie potrafię wyrzucić z pamięci...
Słoneczny poranek, razem z moją najlepszą przyjaciółką Sofią, która mieszkała w tej samej wiosce, co ja, miałyśmy robić pranie nad rzeką, tak jak kazały nam nasze cudowne matki tego słonecznego poranka. Pomimo ciężkiej pracy byłyśmy uśmiechnięte, a nasze radosne śmiechy rozbrzmiewały dość głośno po spokojnej okolicy. Wędrowałyśmy obok siebie, trzymając swoje kosze z brudnymi rzeczami i beztrosko gawędziłyśmy. Droga nad rzekę prowadziła obok lasu i zajmowała kilka minut, jednak w niczym nam to nie wadziło, gdyż w swoim towarzystwie zawsze szybko nam czas upływał. Dziarsko wędrowałyśmy przed siebie. Sofia zatrzymała się gwałtownie, a dopiero po chwili zrozumiałam dlaczego. Nagle usłyszałyśmy jakieś hałasy dobiegające od strony wioski. Krzyki, a potem zobaczyłyśmy dym unoszący się wysoko w bezchmurne niebo. Czy to pożar? Spojrzałyśmy na siebie przerażone. Natychmiast rzuciłyśmy kosze, zebrałyśmy spódnice w dłonie i pobiegłyśmy z powrotem w stronę wioski. Wioska musiała płonąć i na pewno była potrzebna pomoc ludziom w gaszeniu pożaru. Przybiegłyśmy ile sił w nogach, a to, co zastałyśmy było straszne. Domy płonęły, ludzie krzyczeli, jacyś mężczyźni próbowali zabrać gdzieś pozostałe dziewczęta... To nie był zwykły pożar, to ktoś napadł na naszą wioskę…
- Helena, Sofia! Uciekajcie! - usłyszałam męski głos nieopodal. Szybko spojrzałam w tamtym kierunku, choć nie potrzebowałam, aby rozpoznać do kogo on należał. To był mój ukochany ojciec, który próbował walczyć z jakimś mężczyzną. A potem zamarłam, bowiem zobaczyłam jak ów człowiek przebija mieczem mego ojca. Miałam wrażenie iż mój świat się skończył. Jak mogłam dalej istnieć bez cząstki mego życia, która bez wątpienia był mój ojciec?
- NIE! OJCZE! – krzyknęłam z rozpaczy, widząc jak ciało mojego ojca osuwa się na Ziemię. To nie mogła być prawda. Upadłabym gdyby Sofia mnie nie przytrzymała… Chciałam die wyrwać z jej objęć, podbiec do niego, sprawdzić czy żyje… Nie mogłam.. Łzy płynęły z mych oczu, nie powstrzymywałam ich. Co z moją matką? Co z innymi?
- Helena! Musimy uciekać! – dopiero teraz spostrzegłam iż morderca mego ojca kieruje się w naszą stronę, a Sofia ciągnie mnie za rękę… Dotarło do mnie iż nie mogłyśmy tu pozostać. Ojciec zginał w walce, w obronie nas i naszej wioski. Nie mogłam tego zaprzepaścić. Poderwałam się na równe nogi i spojrzałam na przerażoną Sofię. Co z jej rodziną? Nie wiedziałam. https://justpaste.it/unzr

View more

♞PâdişâhDervişKhan ZAMKNIĘTE
✨ Ben Dïlrüba... Dïlrüba Sultân! Kimże ja jestem?
Ja, córka dawnej haseki wspaniałej Hâlime Sultân i sułtana potężnego Mehmeda III Chana. Prawdziwa sułtanka, w której żyłach płynie krew wielkiej dynastii Osmanów, nie niewolnica, której wydaje się iż jest ważna. Piękna jak matka i dumna niczym ojciec. Siostra obecnego padyszacha, sułtana Ahmeda I Chana.
✨ Ben Dïlrüba … Rozdarta sułtanka…
Kocham mojego starszego brata, płynie w nas ta sama krew, jesteśmy członkami tej samej dynastii, zrodzeni z jednego ojca. Łączy nas jedyna w swoim rodzaju, niezwykła więź. Jesteśmy rodzeństwem. On jest moim ukochany bratem, a ja jego młodsza siostrą. Zawsze tak było, choć nienawidziłam jego świętej pamięci matki – sułtanki Hândân, oraz pragnę, aby to mój rodzony brat Mustafa, którego kocham ponad życie, zasiadł na osmańskim tronie, to mimo wszystko żywię ogromne uczucia wobec Ahmeda. Zrobię wszystko, co konieczne, aby zapewnić jak najlepszą przyszłość memu bratu, obiecałam swej Valide iż pomogę sprawić, aby zasiadł na należnym mu tronie. Jednak, czy będę potrafiła? Czy dam radę działać przeciw drugiemu bratu, którego także z całego serca kocham?
✨ Dïlrüba, czyli ta, która kradnie serca…
Kradnąca serca to znaczenie imienia, które lata temu nadał mi mój świętej pamięci ojciec, pâdişah Mehmed III. Czy taka jestem? Czy kradnę męskie serca? Czy ktoś szaleje za mną, za to jaka jestem, a nie dla swych korzyści? Mimo mych pragnień związanych z bratem, zawsze chciałam czegoś jeszcze. Miłości. Tej prawdziwej, jedynej… Jestem dorosła, moje małżeństwo z kimś wysoko postawionym przyniosłoby korzyść zarówno memu bratu jak i potencjalnemu kandydatowi. Jednak, czy było konieczne, abym tak się poświęcała? Czy musiałam porzucić swoje uczucia i spędzić życie z kimś, kogo wybierze mi matka, dla dobra Mustafy? Zwłaszcza teraz, gdy moje serce zabiło szybszym rytmem. Czy mam porzucić swoje nadzieje, marzenia?
✨ Ben Dïlrüba… Dïlrüba Sultan!
Choć będzie to niesamowicie trudne, zrobię wszystko, aby zapewnić przyszłość memu bratu Mustafie na osmańskim tronie, wyrządzając jak najmniej szkód bliskim, a jednocześnie odnaleźć szczęście w ramionach ukochanego. Jestem Dïlrüba, potomkini dynastii Osmanów. Musi być tak, jak ja zapragnę, nie inaczej!

View more

Language: English