Dziękuję, że tak się o mnie martwicie, ale wolę zostać sam. Mam zagadkę detektywistyczną: Co Narcyza widzi w Lucjuszu. Najromantyczniejsza sytuacja?: gdy przypomniał sobie o jej istnieniu po tygodniu.
Remus, no do cholery, zróbże coś ze sobą, chodź z nami na te jebane piwo, weźmiemy przecież Bellę, a ona też jest teraz samotna i załamana, zbliż się do niej! I życie znów nabierze barw!
No nie przesadzaj, na imprezy chodzą również fajne, miłe, szanujące się dziewczyny i kobiety, znajdziesz sobie kogoś. A jak weźmiemy Bellę, to może... Nie możesz teraz gnic sam w domu zaryczany i załamany!
Ja już się z tego nie podniosę, nie przeżyję bez Narcyzy, nie po tym, jak Lily mi dała nadzieję. Ale Bellatrix jest silniejsza. Ona da sobie radę, potrzebuje tylko pomocy!
Nie widzę powodu, żeby tu zostawać i tylko dodawać sobie bólu. Ty z Fredem, Ginny z Draco, Neville z Hanną, Lily z Marcusem, Narc... nieważne zresztą. Nie jestem nikomu potrzebny, wszystkim tylko sprawiam kłopoty.