Słyszę ostatnio dwa różne stanowiska : warto walczyć o miłość z całych sił oraz że warto trochę odpuścić, jeżeli kocha, to wróci/poczeka. Jakie jest Twoje zdanie?
Tak. Wtedy każdy włazi ci w dupę, mówi co masz robić/postępować. A ty jak taka sierotka posłusznie robisz co ci każą, byś nie stracił przychylności tych osób. Zresztą - zanim ktoś zacznie zmieniać innych ludzi, niech zacznie pierw od siebie. Moja rada dla każdego.
Załóżmy, że trafiasz na ślad ogromnej afery kryminalnej.
Tylko Ty o tym wiesz. Masz szanse to zbadać, chociaż to niebezpieczne, możesz również się wycofać i nie mieszać. Jaki byłby Twój wybór?
https://www.facebook.com/tylkomuzyka/videos/929193923820162/ (Chamski lans) Wiem, że tego nie cierpicie, bo ja też i może nie ma na co patrzeć, ale wiem, że są wśród Was ludzie, którzy chcą mnie obejrzeć :) Zatem zapraszam takowe osoby jutro o godzinie 19:00 do śledzenia mnie na Polsacie :)
Wybacz, nie oglądam telewizji, gdyż iż ponieważ nie mam takiego zwyczaju. Wszystkiego, czego mi potrzeba, dowiem się z gazet/internetu.
Uważam, iż jest to zbędne. Nikogo nie powinno się oceniać za to, czy i jak bardzo wierzy w Boga. Od średniowiecza mentalność dostojników kościelnych nie uległa zmianie, a sam katolicyzm jest przeciwko praktycznie wszystkiemu.
Wszystko to przez śmierć mojej dziewczyny (świętej pamięci), która dwa lata temu zginęła w wypadku samochodowym. Było - i nadal jest - to dla mnie takie samo uczucie, jakby komuś przyłożono mocno rozpalony kawałek metalu na gołą skórę. Czyli ból niesamowity. Popadłem w depresję, miałem nawet myśli samobójcze. Utrata osoby, z którą wiązałem plany na przyszłość, była dla mnie nie do przetrawienia. Do dziś chodzę do psychologa na terapię, która ma na celu poradzić sobie z traumą po utracie bliskiej osoby. Ale po dziś dzień nie jestem w stanie pokochać innej dziewczyny. Po prostu nie mogę. Ale żyję dalej, na przekór temu wszystkiemu. Z jednego tylko powodu - mimo wszystko chcę żyć jak najdłużej.