@VenusSquad

Venus Squad

Ask @VenusSquad

Sort by:

LatestTop

- https://justpaste.it/147bg -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
Zaraz po opuszczeniu pojazdu przez dwójkę otworzyły się również przednie drzwi od strony pasażera, ukazując wpierw znacznie dłuższe od psich uszy, a po nich całą postać szeroko uśmiechniętego lisa, najwyraźniej czerpiącego z całej sytuacji równie dobrą rozrywkę co młody czarownik. On jednak w przeciwieństwie do swojego towarzysza nie sprawiał wrażenia tak chłodnego w obejściu, szybko pojawiając się u boku kotki.
- Nie zjesz? No tak, jeśli wpadniesz w łapki Cata czeka cię znacznie gorszy los - Prychnął, kierując uwagę zarówno do dziewczyny jak i idącego przed nimi chłopaka, który skomentował ją jedynie ironicznie bezradnym wzruszeniem ramionami. Nie wydawał się specjalnie przejęty niezbyt oficjalnym zachowaniem rozmówcy, czy lekkimi drwinami, bo i znał go na tyle, by móc przywyknąć. Poza tym, lis był zbyt pożyteczny by karać go za tak błahe występki. Nie zwracał również specjalnej uwagi na jego towarzystwo, z góry przeczuwając, że zainteresuje się małą nieznajomą.
- Witam kociaka w naszych, choć właściwie ich, skromnych progach. Arceneau Aimé, do twoich usług - Rzucił, zatrzymując się na moment, by chwycić jej dłoń i złożyć na jej wierzchu ledwo wyczuwalny pocałunek. Niestety, swoje jakże miłe powitanie musiał przerwać na rzecz dosłownego "porwania" przez grupkę ciekawych psiaków, które po zaciągnięciu go na bok natychmiast obrzuciły go pytaniami, obawiając się używania w tym celu Cathala. Z resztą, przecież widać, że zmierza w konkretne miejsce i lepiej nie stawać mu na drodze. Szczęście w nieszczęściu kocicy, większośc tu obecnych weredogs nie była zbyt negatywnie nastawiona, a właściwie można było określić ich zachowania jako zwyczajnie neutralne. Ot, pojawiło się coś nowego, trzeba się o tym dowiedzieć.
- Zignoruj hołotę i nie wchodź mi pod nogi - Syknął ciemnowłosy, odsuwając na bok dziewczynę, która swoją obawą przed spotkaniem psów zapomniała najwyraźniej o obecności czarownika, zmuszonego chcąc nie chcąc do zatrzymania się wraz z grupą. Nie zamierzał jednak marnować więcej czasu, natychmiast kierując się w stronę gabinetu kuzyna, znajdującego się na piętrze rezydencji, zaraz przy pokaźnych schodach na piętro. Nie przejął się czymś tak banalnym jak pukanie, od razu otwierając drzwi i ukazując oczom kotowatej obraz pomieszczenia wyciągniętego żywcem z czasów sławnych, londyńskich detektywów, lecz tak zabałaganionego, że znalezienie jedynej obecnej tu osoby zajmowało dobrą minutę. Jasne włosy Chattana ledwo wystawały znad zawalonego książkami i papierami biurka, zaś on sam dopiero po chwili raczył zza nich wyjrzeć, obrzucając dwójkę pytającym spojrzeniem.

View more

- https://justpaste.it/146e3 -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
Nie mógł nie zauważyć nastawienia kociej towarzyszki do tej krótkiej podróży, jednak nie należało to według niego do spraw, którymi jest sens w ogóle się martwić. Niemniej, wydawało mu się to całkiem zabawne. Co prawda nie pierwszyzną było unikanie jego spojrzenia i napięta do granic możliwości atmosfera, która na niego działała wręcz przeciwnie, jednak w wykonaniu kotowatej było to zdecydowanie bardziej interesujące.
- Spokojnie, nie zamierzam cię zjeść - Mruknął z ironicznym uśmieszkiem, nawiązując do intencji psów, spod których łap i szczęk udało się przed chwilą dziewczynie uciec. Niestety, można śmiało określić tą sytuację wyrażeniem "z deszczu pod rynnę". Jak na razie nie grozi jej co prawda nic złego, lecz wszystko co nastąpi zależeć będzie od rozmowy z Chattanem, na którego oczywiście miał niemały wpływ. Prawdę mówiąc, ciekawiło go jak kulka futra przetrwałaby bliższe spotkanie z jego osobą i sposobami zdobywania informacji, jeśli właściwie udałoby jej się tego dokonać. Oczywiście, wszystkie te myśli i intencje jawiły się właśnie na twarzy czarownika w lekkim, nie zapowiadającym niczego przyjemnego uśmiechu.
- No i jesteśmy - Rzucił, czując jak samochód zwalnia i w końcu zatrzymuje się na dużych rozmiarów podjeździe, tuż przy głównej bramie potężnych rozmiarów rezydencji. Kto jak kto, ale ten oddział należał do ludzi znanych raczej z przepychu i nijak nie zamierzał tego ukrywać - Zapraszam - Dodał, wysiadając i wzkazując dziewczynie drzwi, przy których czekało parę zaciekawionych twarzy.

View more

Related users

Witam, czy miałbyś może ochotę na rp. Czytałem regułki poniżej i bardzo zaciekawił mnie twój pomysł.

Ciel Phantomhive
Ochota na rp jest zawsze, gorzej z weną. Spróbuję coś z siebie wykrzesać, ale to dopiero w sobotę późnym wieczorem. Pozwolisz, że zadam od razu dość standardowe pytanie. Skupić się bardziej, na którejś z moich postaci czy postawić wszystkich na równi? Patrząc na to, że zwykle są blisko siebie i tak pojawią się wszyscy, ale pewnie w różnych momentach.

Jasne, mi pasuje~ to może chwilę (albo trochę dłużej) potrwać, bo nie mam pojęcia jak zacząć. Spróbuję wymyślić coś choć trochę kreatywnego. Jeśli przyjdzie Ci do głowy jakiś pomysł to nie pogardzę pomocą >< czyli w tym świecie ludzie są świadomi tych kocio-magiczno-dziwnych rzeczy, tak?

Po Prostu RP
Nawet są one dość popularne. W manhwie co prawda przewinęły się tylko weredogs i werewolfs (z czego to drugie na wymarciu), ale nie wykluczam innych mieszanek ludzi i zwierząt, jak z resztą widać po jednym moim werefoxie.
Liked by: Asoka Po Prostu RP

Totaonie nie umiem w zaczynanie, ale zakładam, że skoro to ja zapytałam o RP, raczej nie mam większego wyjścia. Wybierzesz sobie ode mnie postać? Link znajdziesz w opisie.~

Po Prostu RP
Hm. Myślę, że Natalie wpasuje się najlepiej, tym bardziej, że moje postacie to właściwie wyższy szczebel policji. Ciekawiła mnie jeszcze Zero, ale jej rasa z leksza gryzie się z fabułą, na której postawie napisane są moje postacie, więc chyba jednak zostanę przy pierwszej opcji. Natalie będzie w porządku?
Liked by: Po Prostu RP

https://justpaste.it/13k21

Więc jednak nie wszystko pójdzie tak, jak z góry to zaplanował. Nie sądził co prawda, że dzieciak zdoła uwolnić się z uchwytu powykręcanych łap, jednak musiał uważać na zdrowie i życie podległych Chattanowi psowatych. Ach, o ile łatwiej jest pozbywać się problemów wśród normalnych ludzi, którzy nijak nie mogą oprzeć się wściekłym psom, a tym bardziej jego magii. Niestety, weredogs będą mu teraz prawdopodobnie zupełnie zbęde, a nawet mogą stać się przeszkodą.
- Znikać - Mruknął w kierunku przewodzącego sforze akasza, który właśnie podnosił się do pionu po zupełnie niespodziewanym podmuchu. Parę zwierząt miało nieznacznie trudności w zwleczeniu się z ziemi, jeden dodatkowo, o ile dobrze zauważył, zaliczył zderzenie z pobliskim drzewem, załatwiając sobie łapę na dłuższy czas, jednak całkiem szybko opuściły one zagrożony teren, na powrót znikając w ciemnościach lasu, a czarownika pozostawiając zupełnie samotnie. Ten zdawał się jednak jedynie bardziej pewny nowej zabawy, wyczekująco strzelając palcami obu dłoni.
- Widzę, że nie mogę pozwolić sobie na dziecinne gierki. Wybaczcie dotychczasowe lekceważące podejście. Już się poprawiam - Pozytywny, jakże szczery uśmiech, posłany rozmówcom nijak nie wydawał się na miejscu, tym bardziej, że jeden z bliźniąt nadal znajdował się pod wpływem jego magii, bez możliwości ucieczki. Na tym polegał pewien problem. Jeśli raz dasz się złapać towarzystwu z drugiej strony, niemożliwym jest wycofanie się bez udziału odpowiedniego czarownika - آن را با شما - Szept, wydobywający się z ust czarnowłosego był kolejnym rozkazem dla widmowych łap, które już nie tyle przyciskały blondyna do ziemi, co ciągnęły go w mazistą, czarną substancję, której postać przybrała ziemia. Tak zwana "druga strona", tudzież pewna część "zaświatów". Magowie, zajmujący się przyziemną magią niestety nie mają do niej dostępu, jednak ten został właśnie wciągnięty siłą. Ciekawe, jak długo przyjdzie mu wytrzymać w miejscu, do którego nie jest dostosowane jego ciało, jak i dusza. Bądź co bądź, świat śmierci to dom zmarłych.
- Nie możesz kontrować wszystkiego, moja droga. Rozumiem, że posiadasz pewne doświadczenie, a nawet masz całkiem podobne umiejętności, jednak ogranicza cię rasa. Pozwolisz bratu zatracić się w mojej mocy, czy będziesz tak miła i grzecznie odpuścisz? - Wcześniejsze optymistyczne nastawienie chłopaka zniknęło momentalnie, zastąpione przez rzuconą właśnie lodowatą groźbę. Nie było w tym również ani krzty żartu, by przeciwniczka pojęła wreszcie powagę sytuacji. Gdy wokół nie ma już żadnej osoby, na której zdrowie czarownik musiałby uważać, może w pełni przedstawić im wachlarz swoich możliwości, czego dotychczas wrogowie niezmiennie żałowali.

View more

https://justpaste.it/13k04

Odpowiedź dziewczyny natychmiast wywołała na ustach czarownika szeroki, zadowolony z rozwoju sytuacji uśmiech, który w jego wydaniu wyglądał na wyjątowo niepokojący zwiastun nieprzyjemnych wydarzeń. Nie mijało się to z resztą z prawdą, jeśli weźmie się pod uwagę zabawę, którą po wcześniejszym wglądzie w ich możliwości raczył przygotować. Nareszcie uda mu się sprawdzić z kimś, kto nie jest przy jego osobie zupełnym zerem. Niestety, starcia z psowatymi nijak nie spełniały jego ambicji, a Chatt żadko miał ochotę na walki, nawet jeśli byłyby one na tle przyjacielskim, bez zamiaru zranienia którejkolwiek ze stron. Tym razem przyjdzie mu się nareszcie trochę rozerwać.
- Rozumiem. Nie mam więc innego wyboru - Choć w głosie chłopaka występowała fałszywa nutka rozczarowania, było to wyłącznie nikły, niespecjalnie nawet skrywany fałsz. Od razu dało się rozpoznać, że dwójka spełniła jego oczekiwania wraz z odmówieniem czysto grzecznościowej prośbie - Hagan - Mruknął zerkając w stronę jednego z tworzących okrąg psów, na co te skupiły spojrzenia w osobie skrytego w cieniu towarzysza odważnej dziewczyny, postępując parę kroków w przód. Sam czarowłosy również nie próżnował, o czym świadczyły lśniące w ciemności, dwukolorowe ślepia. W przeciwieństwie do zwyczajnych magów, jego rasa jest uznawana za pośredników pomiędzy żyjącymi a światem zmarłych, także wspierają go zupełnie inne moce niż jego przeciwników. Choć zdecydowanie zazdrości przywódcy Neptune możliwości rzucania klątw jedynie krótkim spojrzeniem, nie może narzekać na własne umiejętności, powiązane ze zdecydowanie mroczniejszą stroną otaczającego ich świata. Nie sądził też, by stojąca na przeciw dwójka była na tym samym poziomie co jeden z potężczniejszych przywódców.
- دوستان من، می آیند و صدمه دیده دشمنان - Wraz z pierwszym słowem czarownika tańczący wokół wiatr zyskał na sile, koncentrując się wokół jego osoby, a panująca atmosfera stała się cięższa, przyprawiając o pewne trudności w oddychaniu nawet towarzyszącą mu sforę, która pomimo tego próbowała zachowywać się bez zarzutu. Oczywiście, próbował nie zrobić im krzywdy. Powiedzmy - حمله - Jeden krótki, świszczący dźwięk był swoistym znakiem dla wezwanych przed chwilą "przyjaciół". Ziemia wokół, do tej pory nienaruszona zabłysnęła złotem i błękitem znaku, w ułamku sekundy rozrysowującego się pod stopami wszystkich obecnych, po czym nagle przybrała kolor krwi, wypuszczając z kruszącej się trawy ledwo widoczne, nienaturalnie wygięte dłonie. Jego celem jak na razie był jednak schowany na tyłach dzieciak, który to natychmiast znalazł się w kościstym uścisku, unieruchomiony i przyciśnięty do ziemi. Kto powiedział, że potrzebuje obojga? Jedno żywe stanowczo wystarczy. Czekające tylko na swój udział, obnażające kły psowate momentalnie ruszyły z miejsc, jakby rozbawiony uśmiech czarownika był dla nich swoistym znakiem do działania.

View more

- https://justpaste.it/13jyw -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
Jej wypowiedź niewiele wyjaśniała, jednak dało się zauważyć, że jej obecność tu niewiele miała sensu. Wkradać się na teren jednego z oddziałów, nie wiedząc nawet, o który z nich konkretnie chodzi? Nie pamiętał, by któryś z pozostałych przywódców skarżył się ostatnio na wizyty nazbyt pewnego siebie werecata, więc i konkretniejszych wniosków nijak nie dało się z tego wyciągnąć. Cóż, najwyraźniej pozostaje mu jedynie sprawdzenie tego wraz z Chattanem.
- Ależ nie ma za co - Mruknął, posyłając rozmówczyni szeroki, jakże przyjazny uśmiech. Już chciała uciekać? Oczywiście znał swoją reputację, oraz niezbyt przyjemne plotki roznoszone przez osoby, z którymi miał do czynienia w ten czy inny sposób, jednak czy nie było to zwyczajnie niemiłe? Pomógł jej w potrzebie, a nawet nie ukarał za wystepek, którego dopuściła się wkraczając na ich teren, a ona po tej skróconej parodii przeprosin zamierza ot tak odejść i nadal szlajać się po należącym do jego oddziału lesie? Może jeszcze wejdzie przez frontowe drzwi i oznajmi, że ot teraz jest u siebie?
- Wybacz, ale nie dam ci ponownie szukać zwady z naszymi psami, kulko futra - Dłoń, która nagle zacisnęła się na jej ramieniu bynajmniej nie odznaczała się zbytnią delikatnością i jak gdyby nigdy nic pociągnęła ją w stronę pozostawionego obok samochodu, jedynie czekające na powrót pasażera. Czarnowłosy przystanął na moment, jedynie by otworzyć towarzyszce drzwi, po czym iście dżentelmeńskim gestem wskazał jej miejsce na wygodnej kanapie - Wcześniej prosiłaś o pomoc. Dlaczego miałbym odmówić? Kuzyn nie byłby z tego powodu zbyt zadowolony.
Po skróconym wyjaśnieniu sytuacji nie dał jej nawet krótkiej chwili na analizę sytuacji, ani odpowiedź, gdyż usiadł tuż obok, zamykając dziewczynę w półmroku przyciemnianych szyb. Jak można było się spoodziewać natychmiast kilknęły wszystkie zamki, odcinając kocicy drogę ucieczki i ostatnie nadzieje na uniknięcie jego osoby. Po zdawkowym znaku dla kierowcy, jakim było zastukanie w oddzielającą pasażerów od kierowcy szybę, samochód ruszył, kierując się w stronę widocznego w oddali, wielkiego budynku.

View more

https://justpaste.it/13jxw

Gdy cele zdecydowały się wreszcie zejść na ziemię, nocną ciszę przerwało jedno, krótkie warknięcie, pochodzące od zdecydowanego na działanie akbasza. Osiem psów, które dotychczas zdążyły okrążyć siedzącą na drzewie dwójkę zaczęło opuszczać swoje kryjówki, kolejno wychodząc to z pobliskich zarośli, to z wykopanych przez miejscowe zwierzęta jam, obnażając ostre, gotowe rozszarpać mięso kły. Nie podeszły jednak za blisko, zostawiając sobie bezpieczną ilość terenu między nimi, a osobami uzdolnionymi magicznie, znając granice swoich możliwości. Tym razem ich powinnością było jedynie odcięcie ewentualnych dróg ucieczki, czym kierował stojący pomiędzy bliźniętami, a ciemną już rezydencją, potężnej postury akbasz. Reszta dzisiejszej roboty pozostawała w rękach osobnika, który raczył pojawić się dopiero po zajęciu pozycji przez podległe mu psowate, a mianowicie czarnowłosego czarownika.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam w nocnej zabawie, ale muszę prosić waszą dwójkę o pójście ze mną - Pełne grzeczności przywitanie powinno wypełnić wszelkie formalności odnośnie pozycji rozmówców i zapewnić jego niekiedy nadwrażliwego kuzyna, że nie zaniechał wszelkich prób, odnośnie wykonania misji bez użycia siły. Ciekawiła go tylko odpowiedź młodych magów. Osobiście wolałby pobawić się z nimi chociaż chwilę, lecz zgodnie z decyzją przywódcy oddziału niestety nie mógł zrobić tego w pierwszej kolejności. Ach, ten pech.

View more

- https://justpaste.it/13jrx -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
- O ile mi wiadomo, a mieszkam tu mniej więcej od dziewiętnastu lat, cały teren otacza wysoki mur z dwiema bramami strzeżonymi przez weredogs - Mruknął, rzucając rozmówczyni ganiące spojrzenie, przeznaczone zwykle dla najmłodszych szczeniaków, które czasami stają się zbyt problematyczne. Jakby nie spojrzeć, tym mu się właśnie wydawała. Niezachwiana pewność siebie, ignorancja na wszelkie zagrożenie i czysta upierdliwość. Mało kota w tym kocie. Tak, zwierzęta te to zdecydowanie stworzenia dumne, ale nie aż tak głupie. Może Hagan nie pomylił się tak bardzo w ocenie małej włamywaczki?
Mimowolnie skrzywił się, podsumowując tym samym całą jej osobę. Prawdę mówiąc nie wiedział czy w ogóle jest jakiś sens w udzielaniu pomocy białowłosej, jednak gdyby zwyczajnie wyrzucił ją na bruk Chattan stuprocentowo miałby do niego pretensje.
- Chattan Munro. Znane nazwisko, więc nie rozumiem pytania. Idąc dalej, mógłbym, ale nie wiem kim jesteś, jakie masz zamiary i czy nie stanowisz dla niego zagrożenia. W co oczywiście szczerze wątpię, bo co mogłaby zrobić jedna, niewielka kulka futra? - Musiał przyznać, że podejście dziewczyny zdążyło go już nieco zirytować. Nie wie z kim rozmawia, a zachowuje się jak kompletna ignorantka. Zabawny fakt, ten tu oto osobnik jest znacznie groźniejszy niż sfora, przed którą przyszło jej uciekać! Ot, ciekawostka. Pytanie tylko w jakich okolicznościach przyjdzie jej to zrozumieć.

View more

https://justpaste.it/13hd5

- Haaagaaan, ile jeszcze czasu zamierzasz tu zmarnować? Nie pokazali się do tej pory, to nie pokażą się już wcale... - Narzekania czarnookiego owczarka mogłyby zapewne przyciągnąć uwagę do ich kryjówki, gdyby nie wypowiadanie ich szeptem. Niestety, to że towarzysz swoje pretensje wyrażał cicho, nijak nie rekompensowało ciągłego ich powtarzania i denerwującego przeciągania imienia swojego rozmówcy. Ileż można? Akbasz uciął jednak upierdliwe pomruki jednym, ciężkim warknięciem, gdy tylko do jego nosa dotarły nowe, niezauważone przy wcześniejszym obchodzie zapachy. Więc jednak ich dzisiejsze cele raczyły pojawić się w zleconej im pracy. Swoją drogą, sytuacja dość zabawna. Ich grupa polowała właśnie na osoby będące w trakcie własnego polowania, które niestety nie spodobało się, jak zwykle stojącym po stronie policji i prawa, Oddziałom Obronnym. Co prawda większość przywódcow rozumie powody popełnianych przez dwójkę czynów, czy też raczej osób, które owe czyny im zlecają, jednak każdy z nich uznaje zasadę, że takie sprawy można załatwiać bez przelewania krwi, co tym razem miał udowodnić oddział Venus. Ich celem jak na razie było jedynie przechwycenie przestępców i udaremnienie im ataku.
- Linch., dołącz do reszty. Macie czekać na mój znak i ani kroku w stronę celów bez wcześniejszego pozwolenia. Mam nadzieję, że to jasne.

View more

- https://justpaste.it/13hk2 -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
No proszę. Biały futrzak okazał się całkiem uroczą i zdenerwowaną kotką, co wywołało zupełnie różne rekacje ze strony dwójki rozmówców. O ile czarnowłosy zdawał się w pewnym sensie zaintrygowany i trochę rozbawiony, tak emocje psowatego zeszły z początkowego szoku w najzwyklejszą, wyuczoną można powiedzieć, niechęć. Nie mówiąc już nawet o jej pretensjach, do których przecież jako jawny intruz nie miała żadnych praw.
- Szacunku? Ciesz się, że jeszcze nie dostałem cię w swoje łapy, co z resztą jest tylko kwestią czasu - Warknął białowłosy, ledwo zauważalnym machnięciem dłoni strzepując z niej nieprzyjemne wrażenie po kociej szamotaninie. Zamierzał się już nawet do ponownego pochwycenia intruza, nawet jeśli ten zdawał się całkiem niegroźną dziewczyną, jednak na drodze stanął mu wciąż przeciwny wszelkim działaniom czarownik.
- Powiedziałem nie. Sam się tym zajmę - Rzucił tonem nieznoszącym sprzeciwu, przez dłuższą chwilę utrzymując jeszcze wpatrzone w swoją osobę niezadowolone spojrzenie szkarłatnych ślepi psowatego. Teoretycznie są oni na równi, jeśli chodzi o status wykonywanej przez nich roli, lecz dzięki rasie i powiązaniom rodzinnym, mimo wszystko Cat plasował się wyżej. Nie dziwne więc było, że to białowłosy odpuścił pierwszy, przenosząc wściekły wzrok na skrytą za plecami rozmówcy kotkę - Wracajcie do swoich spraw - Dodał, tym razem mając na myśli również stojącą w pobliżu zaniepokojoną dwójkę, która jednak nie raczyła dołączyć wcześniej do konwersacji. Wykonanie rozkazu nie zajęło im dużo czasu, przy czym najbardziej ociągał się oczywiście akbasz, będący już w swojej zwierzęcej formie. Nieproszonego gościa pożegnał jeszcze spojrzeniem o treści "to nie koniec", po czym zniknął tam skąd przyszedł, pozostawiając za sobą zupełną ciszę, przerwaną wreszcie przez dotychczas będącego po stronie dziewczyny czarownika.
- Nie spodziewaj się szacunku po włamaniu na teren prywatny.

View more

- znaczek. -

TantumInnocentiae’s Profile PhotoAithne Trachea - RP
- Gdzie zniknął ten pieprzony kot? - Warknięcie, które wydobyło się z pyska białego akbasza nie było pierwszym z długiej serii, ciągnącej się już od parunastu minut. Ileż można polować na jedną, nieszczęsną kulkę futra? Odkąd Daire wyczuł obcy zapach przeklętego sierściucha minęło już sporo ponad kwadrans, a zebrana w celu złapania jednego włamywacza grupa pięciu weredogs wciąż nie potrafiła go pochwycić. Za każdym razem gdy zdawało się, że biała kulka znajdowała się już w ich łapach potrafiła ona wyślizgnąć się, czy wyminąć ich i nietkniętka uciec w najbliższe krzaki. Co gorsza, zbliżali się niebezpiecznie do głównej rezydencji, nadal nie znając zamiarów kota, a trzeba było mieć na względzie dobro Chatta. Nie żeby ten dzieciak nie potrafił sam się o siebie zatroszczyć, jednak czekają ich spore kłopoty jeśli wyda się, że wpuścili na teren intruza.
- Leath, zrób spore kółko i podejdź do głównej bramy od północy. Sinon, bierz wschód - Rzucił, przyglądając się jak towarzyszący mu wilczak i czarny owczarek rozbiegają się w swoje strony, zostawiając mu pusty front i cel w niedalekiej odległości. Znali teren. Jeśli uda im się odciąć kotu ewentualne drogi ucieczki, nie będzie mieć innej opcji jak grzecznie się poddać lub zapoznać bliżej z trzema zestawami ostrych zębów, z czego dwa wciąć czekają w pogotowiu, nie pozwalając kulce futra cofać się w tył. Wszystko wyliczone było na sukces i zapewne doszłoby do niego, gdyby nie widok, który ukazał się jego oczom chwilę po opuszczeniu zarośli oddzielających gęsty las od głównej rezydencji. Przy półprzymkniętej, wielkiej bramie stał nie kto inny jak Cathal, na rękach trzymając ścigane białe futro. Kawałek dalej, nieco za wjazdem stał czarny samochód, zapewne środek transportu chłopaka, który zatrzymał go na widok przebiegającego jasnego stworka. W przeciwieństwie do psów nie musiał on jednak polegać na sile fizycznej, więc i złapanie go nie stanowiło dla niego większego problemu.
- Dowiem się co to za cyrk? - Spojrzenie, którym czarownik obdarzył potężnych rozmiarów akbasza mimowolnie zmusił go do cofnięcia się o parę kroków i biernego przyglądania się ofierze, będącej aktualnie poza jego możliwościami. Po kilku sekundach przemyśleń wrócił do swojej ludzkiej postaci i podszedł do rozmówcy, brutalnie wyciągając mu kota z rąk, po czym trzymając za skórę na karku potrząsnął nim w powietrzu, jakoby miała to być nauczka za zmarnowany czas. Ot, przydałoby się pozbyć negatywnych emocji.
- To tylko bezmyślny szczurek, którego zaraz się stąd pozbędziemy. Nie mów mi, że nie zauważyłeś? To werecat. Na pewno nie jest tu bez powodu - Niestety, białowłosy nie doczekał się akceptacji swojego oświadczenia, czy jakiegokolwiek poparcia, a jedynie kolejnego ze sławnych morderczych spojrzenień młodego czarownika. Bezceremonialnie uderzył go dłonią w zgięcie łokcia, bólem zmuszając go do rozluźnienia pięści i wypuszczenia futrzaka.
- Co nie zmienia faktu, że nie pozwoliłem ci na krzywdzenie tego kota. Czy zrobił to mój kuzyn?

View more

Language: English