Titanic.
Ej, ciekawostka: zalogowałam się tu pierwszy raz od niepamiętnych czasów i zapomniałam, jakie pseudogłębokie rzeczy próbowałam tu pisać. Myśleć?
Zabawne dość.
"O kurwa, to bolało."
Lubię słuchać. Ostatnio najbardziej. Mówić też lubię, ale nie aż tak dużo. Słuchanie. Tak.
Gdy płaczesz i nikt nie widzi twoich łez.
Gdy pragniesz obecności kogokolwiek, a nikogo nie ma.
Gdy jesteś sam. Po prostu sam.
Lub gdy wkoło jest tylu ludzi, a nikt cię nie widzi, nikt nic nie powie. I tak się jest wtedy samym.
http://kwejk.pl/przegladaj/2254645/5/internet-oszalal-na-punkcie-tej-sukienki-a-jaki-kolor-ma-ona-naprawde.htmlNiby kwejk, taki sobie tam, ale wydaje mi się to racjonalnym wytłumaczeniem. Ja widzę niebieską sukienkę z czarną koronką, która się błyszczy na złoto. Słabe zdjęcie i mocne światło w pokoju i potem wychodzą afery na cały internet.
Nie pocierajcie sobie oczu, serio. To uzależnia. Potem oko łzawi i to złe, nie powinnam tak robić. I szczególnie prawe, no uhh.
Nie róbcie tego.
Lubię mój, jest fajny.
Umieszczam odpowiedzi wideo? Wideo z youtuba. Piosenek. Nie moich.
Nie, nie umieszczam. Lubię pisać. Może fanów nie mam, ale raz na jakiś czas mam jakieś pytanie i to bardzo miłe. Ludzie są czasem mili. To miło. Miło, miło. Mówić tak nie lubię. Na pewno przed kamerką nie. Nie, nie. Niemiło.
Anorektyk/anorektyczka w za dużych, burych ubraniach ze zmęczoną twarzą, na której cienie są tak mocne, że oczy wydają się księżycem na tle czarnego nieba.
Biegnę do mamy, wtulam się w nią i gadam wszystko, na co akurat wpadnę. Jeśli mogę chodzić. Jeśli nie, to nie wiem. Dzwonię gdzieś? Do kogoś? Nie wiem w sumie do jakiej osoby bym miała zadzwonić poza mamą, wybrać jedną. Trudna sprawa.