Dołuję się jeszcze bardziej. Tak przynajmniej było kiedyś. Teraz staram się wychodzić za znajomymi, a jak jestem w domu, to sprzątać... cokolwiek, żeby jak najmniej myśleć. I daję radę jakoś, nie chcę już płakać.
*dziecinne pytania Oliwki do osób, które obserwuje*
Świat umiera na brak miłości - dlaczego? Czemu ludzie po prostu nie mogą darzyć siebie i każdego dookoła miłością?
Nie kazdy zachowuje się tak, zeby zasługiwać na czyjąś miłość - dlatego. Gdyby kazdy siebie kochał, to tak naprawdę nie byłoby miłości, bo nie byłoby nienawiści. Nie odczuwalibyśmy, jak cudowne jest to uczucie. Dlatego na szczęście i to, zeby być tego wartym, trzeba sobie zapracować.
No i jestem, nie wiem dlaczego :/ Chyba tu wrócę do Was, czasami będę pisać. Miło mi, ze ktoś tęsknił. Szmat czasu mnie nie było, tyle się zmieniło... Jestem otwarta na nowe pytania kochani, tęskniłam.
Dziś się miewam dobrze. Dobrze, bo lepiej niż kilka miesięcy temu. Wydarzyło się tyle rzeczy, że dzisiejszy dzień mogę nazwać normalnym. Zobaczymy, jak się potoczy.
Blizna przy obojczyku - oparzenie herbatą lub kawą z dzieciństwa. Blizna na środku stopy - przecięcie szkłem. Byłam mała i schowałam się pod stół przed kolegą, który popadł w furię i zaczął wszystko trzaskać. Blizny na nadgarstku - mniejsze i większe od cięć nożyczkami, żyletką. Kolejna blizna na ręce - najpierw paznokciem, później kluczem zaczęłam zdzierać skórę. Mniejsze blizny na twarzy - zdrapywałam skórę, porycie.
Pytanie to zadałaś mi bardzo dawno. Ale dziś postanowiłam na nie odpowiedzieć. Opowiem Ci o malutkiej części mnie, która siedzi głęboko i uwiera. Jest ktoś kogo kocham. Jestem z tą osobą. Jestem od niej uzależniona. Do tego stopnia, że chcę wierzyć w każde jego kłamstwo i z czasem naprawdę w nie wierzę. Bardzo przez to cierpię. Wszystko się kumuluje i w końcu wybuchnie. Wtedy będzie ze mną źle. A ja i tak z nim jestem. Nie mam pojęcia dlaczego. Jestem po prostu najgłupszą osobą, jakiej wpisy możecie czytać. Ale jestem również głupią nastolatką i mogę popełniać błędy. Poważne błędy, które odbijają się na mojej psychice również. O tym właśnie chciałam Ci opowiedzieć; jaką idiotką i wariatką jestem. Rusałko, nikt mi nie pomoże.
Było to 3 lata temu, wtedy wyszło mi, o ile dobrze pamiętam, 127. Jasne, że inteligencja jest potrzebna. Niewielu jest nią obdarowanych, a nie da się jej wyuczyć. To czyni nas wyjątkowymi :)
Nie chcę dopuścić do tego, by mój chłopak czy mąż mnie nie szanował. To jest dla mnie najważniejsze. Jeśli mężczyzna raz uderzy, zrobi to znowu, mama mnie tego nauczyła. Nie dam się oszukiwać i omamiać. Nawet jeśli miałabym cierpieć, kończąc coś, co było dla mnie wszystkim. Nic nie jest warte cierpienia, które sami sobie stwarzamy.
Walentynki. Przeklęty czy utęskniony dzień? Czym jest dla Ciebie to święto?
Był utęskniony i przeklęty w jednym. Ale spędziłam go z osobą, z którą chciałam, mimo wszystko. Czym jest dla mnie to święto? Kiedyś czasem dla wszystkich zakochanych i tylko dla nich. Atmosferą miłości. Dziś okazją do najebania się.
Pragnę, aby człowiek, z którym jestem uszczęśliwiał mnie najbardziej jak potrafi. Chcę, aby wiedział jak to robić, a to nie jest trudne. Wystarczy kochać, szanować, wspierać i być wiernym. Nic więcej. Ja chcę mu to dać, wystarczy, żeby to działało w dwie strony.
Wracasz do domu, wchodzisz do swojego pokoju, patrzysz na biurko, a tam leży list. Czytasz go, po Twoich policzkach zaczynają lecieć łzy. Czytaj jeszcze kilka racy, bo nie wierzysz, w to, co jest tam napisane. Od kogo jest ten list? Co jest w nim napisane, że doprowadził Cię do takiego stanu?
Byłby to list od mojej pierwszej miłości. Mimo że wszystko już się dawno zakończyło, czasem mam wrażenie, że gdyby naprawdę kochał mnie nadal całym sercem, wróciłabym do niego. Napisałby, jak bardzo beze mnie cierpi, ile znaczyła każda nasza wspólna minuta i jak niewiele teraz znaczy, gdy nas nie ma. Przeprosi, a ja zrozumiem. Zrozumiem wszystkie Jego wyzwiska na mój temat, całą krzywdę, którą mi wyrządził. Bo On wybaczyłby mi to samo. Napisałby, że nigdy nie przestał mnie kochać, bo się nie da. Napisałby, że przed snem mimowolnie pojawia mu się mój uśmiech, moje oczy. Żałowałby ostatniego naszego spotkania. Chciałby cofnąć czas i zatrzymać mnie przy sobie. Odkręcić wszystko. Ale nie... Już na to za późno. To tylko bajka. Nic by nie wróciło do normy, nic takiego by się nie wydarzyło, To nawet nie jest marzenie. To przykre myśli. Jakby wspomnienia. Coś, co było i nie wróci. Bo tak się nie da. Ale gdyby nie było czegoś takiego jak czas, nic by nie miało znaczenia i wszystko byłoby możliwe. Czas wymyślił człowiek. I teraz to on cierpi, nie wszechświat.
Wszystko po kolei. Od małolata. Czytanie wierszy Tuwima dziadkom. Wieczorne bajki opowiadane przez babcię i pacierze zmawiane razem. Później ciągłe przeprowadzki (i tak do dziś), nieszczerzy przyjaciele, ciągłe kompleksy. To zmusiło mnie do szybszego dojrzewania, wgłębiania się w świat i wiary, że jestem kimś wyjątkowym. Później pierwsza miłość, prawdziwa przyjaźń, narkotyki, alkohol, wagary. Sporo tego było. Jestem taką mieszanką dobrego i złego. A dziś jestem z tego dumna. Jeszcze bardziej cieszy mnie fakt, że wciąż wiele przede mną.
Żeby poleciały jakieś hejty? Poza tym moim zdaniem ciekawiej jest, jak można sobie wyobrazić askowicza. Mój wygląd nie ma tu nic do rzeczy. Dla jednych jestem piękna, dla innych brzydka. Dla jednych gruba, dla innych odpowiednia. Każdy inaczej na mnie patrzy. Ale gdy dodaję posty, nikt ich nie kwestionuje, bo ich "nie widzi", tylko pobudza wyobraźnię :)