od czwartku nie widziałam się z chłopakiem, dlatego wewnętrznie już mnie rozpierdala. po drugie w piątek miałam urodziny i moja rodzina całkowicie o nich zapomniała... milutko. nie mogę się z nikim zobaczyć, mam siedzieć w domu bo kurwa "są święta i rodzina", a ja mam kuźwa 20 lat! wrrrr.
hmm. muzyka, a zaczęło się to, gdy będąc małym szkrabem na okrągło śpiewałam, nawet jak rozmawiałam to pod melodię i w rytmie :) aż później nie trafiłam do szkoły muzycznej, a teraz sobie śpiewam od czasu do czasu ;)
niestety dlatego, że muszę... powiedzcie mi czy to jest normalne - siedzenie w domu nieustannie od piątku "bo święta i rodzina". nawet nie mogę się z chłopakiem spotkać "bo kurwa święta i rodzina" no ja pierdoleeeeee -.- grrrr
kiedyś byłam bardzo ufna, teraz dokładnie selekcjonuję znajomych, bo wiem jaką krzywdę potrafią wyrządzić. jak zdobyć moje zaufanie? napewno nie wystawiać na próbę, nie nadużywać mojej dobroci, najlepiej być szczerym i naturalnym :)