Potrafię walczyć w taki sposób, że jakikolwiek cios nie zostanie mi zadany, na pewno nie będzie śmiertelny, lata ćwiczeń. A co do obrażeń...w Średniowieczu to praktycznie każdego dnia jakaś część ciała była mniej lub bardziej uszkodzona, ale nie bez powodu jestem uważany za najlepszego z najlepszych naukowców :). Eliksiry głównie.
Nawet nie zwracałem na to uwagi. Nigdy nie miałem przyjaciół ani nie trzymałem się blisko żadnej grupy osób, by osobiście odczuć tę sprawę. Jednak wiem, że ogólnie umarło bardzo dużo osób.
Ojej, nie potrafię wybrać. Hermiona uważa, że ta z kompasem. Bardzo ciekawym przeżyciem była walka w pojedynkę z dwudziestoma rycerzami gdy akurat nie miałem na sobie nawet zbroi i tylko jeden miecz...ale to długa historia i wiąże się z ważnym wydarzeniem więc pewnie przytoczę to podczas którejś lekcji.