jesteś wolny?
Jakiś czas temu wróciłem z Poznania do domu i wśród tego całego spokoju mojego miasta trochę nie wiem, co ze sobą zrobić. Niby pracuję, niby jeżdżę na rowerze, błąkam się po polach, spotykam się ze znajomymi i piję cydr w krzakach, ale te nadchodzące tygodnie bez kina plenerowego, eventów w Muzie, festiwali kawy czy piwa, Malty, parapetówek od nieustannie zmieniających mieszkania czy akademiki znajomych z roku, pub-quizu, koncertów plenerowych, a nawet prób niespalenia kuchni podczas przygotowywania sobie jedzenia razem z dziewczyną, bo przecież musimy przetrwać, wydają się być jakieś takie puste.
Jak kiedyś nie robiło mi różnicy to, czy mieszkam w "dość dużym" Szczecinie, czy jakiejś mniejszej miejscowości, tak teraz usycham z tęsknoty za tym, co dzieje się w Poznaniu, serio. Jestem więc zajebiście wolny. Naprawdę zajebiście wolny.
A jeśli pytasz o coś innego, to z radością powiem, że z moją dziewczyną ostatnio minęły nam cztery lata związku i w sumie nadal nie wiemy, jakim cudem jeszcze się nie rozstaliśmy. :D
Jak kiedyś nie robiło mi różnicy to, czy mieszkam w "dość dużym" Szczecinie, czy jakiejś mniejszej miejscowości, tak teraz usycham z tęsknoty za tym, co dzieje się w Poznaniu, serio. Jestem więc zajebiście wolny. Naprawdę zajebiście wolny.
A jeśli pytasz o coś innego, to z radością powiem, że z moją dziewczyną ostatnio minęły nam cztery lata związku i w sumie nadal nie wiemy, jakim cudem jeszcze się nie rozstaliśmy. :D