https://justpaste.it/vuu2
Jak każdego dnia, przed południem razem z sułtanem tego świata omawialiśmy różne sprawy państwowe; starając się, aby nasze imperium prosperowało jak najlepiej. Byłem jednym z najbliższych doradców sułtana; co było niesamowitym zaszczytem dla mej skromnej osoby, jednakże wymagało to także ode mnie poświęcenia więcej czasu, na sprawy państwowe, których wcale było nie mało. Opuściwszy komnatę padyszacha, postanowiłem iż udam się do ogrodu; przylegającego do pałacu, licząc na to iż uda mi się tam spotkać jedną z sułtanek – tą, dla której biło moje serce. Pogoda na zewnątrz była iście wspaniała, wprost idealna na spacer, jednakże wybrałem dłuższą drogę, aby mieć więcej czasu na przemyślenia. Przechadzawszy się tak po pałacowych korytarzach, nagle na swej drodze ujrzałem jednego z mężów stanu; mianowicie Rustema Paşę. Nie ukrywam, nie przepadałem zbytnio za tym człowiekiem, doskonale zdawałem sobie sprawę, że wszystko, co robi to tylko po to, aby zdobyć jak największa władzę. Byłem pewien iż marzy mu się stanowisko Wielkiego Wezyra, czy choćby to, aby zająć moje miejsce u boku padyszacha.
Gdy tylko mężczyzna znalazł się bliżej mnie przystanął i ukłonił się, tak jak należało, bowiem zajmował niższe stanowisko niż ja. Mej uwadze nie umknął złośliwy uśmiech, który gościł na jego obliczu.
- Rustem Paşa, witaj – odparłem, skinąwszy głową mężczyźnie. – Spraw państwowych jak zawsze jest mnóstwo, staram się pomagać sułtanowi jak mogę – powiedziałem spokojnie, obrzucając go chłodnym wzrokiem. – O moje zdrowie nie musisz się martwić, jak widzisz; stoję przed tobą zdrów – odparłem spokojnie. – Ufam iż i ty cieszysz się dobrym samopoczuciem, Paşo? – zapytałem; choć wcale mnie to nie interesowało. Mogłem doskonale funkcjonować i bez tej informacji.
- Winszuję, inşallah niech wam się wiedzie – odparłem. - Sułtanka Mihrimah zapewne nie posiada się z radości – dodałem kąśliwie. Taki obrót sprawy był dość łatwy do przewidzenia; wszak Rustem to jeden z najwierniejszych sług ukochanej padyszacha. Szkoda jedynie było młodziutkiej Mihrimah, która musi wyjść za sporo starszego mężczyznę; niestety taki już los osmańskich sułtanek.
- Może w to nie uwierzysz, Paşo, ale sułtanka Safiye; pokój jej duszy, przed swą śmiercią zapragnęła wydać za mnie sułtankę Hatiçe – powiedziałem spokojnie. Nie chciałem tego ślubu i zrobię wszystko, aby się z niego wyplątać, jednakże niech Rustem wie, że i mnie dany jest przywilej wstąpienia do sułtańskiej rodziny.
- Dokąd zmierzasz? - zainteresowałem się. - Czyżby nasz władca cię wezwał? - zapytałem spokojnie. Nie mogłem pozwolić, aby zdrajcy, którzy pragną tylko władzy zbyt często kręcili się koło sułtana.
// miałam odpisać wczoraj, ale było dość burzowo i na wszelki wypadek wyłączyłam kompa, wybacz, że tak późno ;/
Gdy tylko mężczyzna znalazł się bliżej mnie przystanął i ukłonił się, tak jak należało, bowiem zajmował niższe stanowisko niż ja. Mej uwadze nie umknął złośliwy uśmiech, który gościł na jego obliczu.
- Rustem Paşa, witaj – odparłem, skinąwszy głową mężczyźnie. – Spraw państwowych jak zawsze jest mnóstwo, staram się pomagać sułtanowi jak mogę – powiedziałem spokojnie, obrzucając go chłodnym wzrokiem. – O moje zdrowie nie musisz się martwić, jak widzisz; stoję przed tobą zdrów – odparłem spokojnie. – Ufam iż i ty cieszysz się dobrym samopoczuciem, Paşo? – zapytałem; choć wcale mnie to nie interesowało. Mogłem doskonale funkcjonować i bez tej informacji.
- Winszuję, inşallah niech wam się wiedzie – odparłem. - Sułtanka Mihrimah zapewne nie posiada się z radości – dodałem kąśliwie. Taki obrót sprawy był dość łatwy do przewidzenia; wszak Rustem to jeden z najwierniejszych sług ukochanej padyszacha. Szkoda jedynie było młodziutkiej Mihrimah, która musi wyjść za sporo starszego mężczyznę; niestety taki już los osmańskich sułtanek.
- Może w to nie uwierzysz, Paşo, ale sułtanka Safiye; pokój jej duszy, przed swą śmiercią zapragnęła wydać za mnie sułtankę Hatiçe – powiedziałem spokojnie. Nie chciałem tego ślubu i zrobię wszystko, aby się z niego wyplątać, jednakże niech Rustem wie, że i mnie dany jest przywilej wstąpienia do sułtańskiej rodziny.
- Dokąd zmierzasz? - zainteresowałem się. - Czyżby nasz władca cię wezwał? - zapytałem spokojnie. Nie mogłem pozwolić, aby zdrajcy, którzy pragną tylko władzy zbyt często kręcili się koło sułtana.
// miałam odpisać wczoraj, ale było dość burzowo i na wszelki wypadek wyłączyłam kompa, wybacz, że tak późno ;/