tacę,
A gdy z powrotem wrócą na ulicę
I zatopią smutki w tanich winach
Cały dzień pod sklepem po godzinach
Znów ktoś umarł z wyziębienia
Bo nie było dlań schronienia
A pan premier ma to w dupie
Przecież to wymysły tylko głupie
Gdzie ta bieda? Bezrobocie
Macie tyrać dożywocie