A moja matka pomimo kłótni jest święta
Zawsze przebacza
Widziała już jak się staczam
I pragnie dla mnie mesjasza
Szczeniackie wybryki bez opamiętania
Używki, melanże wracanie nad ranem
Wiadro z maryśki ciut później od chlania
Bo pierwsze to w wieku 13 szamałem
14-latek szedł niby na trening
Bo miałem z Jiu Jitsu gdzieś krótka przygodę
Kimono w torbę, wiśniówka pod pocztą
I ostro tak w stójce z wódka za rogiem
I było lanie choć nie na treningu
Jak dzieciak ma flaszkę pochłonie ją w ciemno
Szybko był parter koledzy mnie z gleby zbierali
Jak trener, Igor jeszcze jedną
Flaszkę nie rundę
I straszne bo wkrótce
Się każdy tu każdym próbował zajmować
Do domu z talonem na miejscu pytali
"Coś piłeś?" się buty nie chciały zdejmować
Kolejne lata młodości nie inne
Nie dziwne ze kiedy mówiłem wychodzę
To mama pod nosem mówiła modlitwę
Wiec dopowiadałem pod nosem "nie z Bogiem"
Łamałem się nie raz, nie srając ze strachu
A dusze wkładając w imadło
Upadek, wstawanie, upadek, wstawanie
A dziś już wiem że było warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
https://www.youtube.com/watch?v=Zd1lMAo3Ap4View more