*Klaudia* Idę szybkim krokiem w stronę stolika z piciem, tłumiąc wybuch śmiechu. Ten facet jest chamskim dupkiem, ale ma w sobie coś... urzekającego. - Nie uciekaj mi! - słyszę wołanie blondyna. Odwracam się i z impentem uderzam w jego tors, przewracając się. - Aua - jęczę. - Co ty wyprawiasz do cholery? - Jezu! Przepraszam! - przestraszony pomaga mi wstać. Chichoczę, a Justin unosi brwi. - O co chodzi? Kręcę głową i wciąż się śmiejąc chwytam kubek z colą. Chłopak wydaje się zaskoczony i kompletnie zdezorientowany, co wprawia mnie w jeszcze większe rozbawienie. Zbliża się do mnie, zmniejszając odległośc między naszymi ciałami dosłownie do kilku centymetrów. - A o co ma chodzić? - pytam, odchylając głowę, aby nie musieć patrzeć w jego oczy, bo jestem pewna, że nie byłabym w stanie się od nich oderwać . - Ty mi wytłumacz. Dotyka nosem mojej odsłonięte szyi, a ja w tej samej chwili uświadamiam sobie, jak wielki błąd popełniłam, dając mu tak duży dostęp do mojego ciała. Odsuwam się szybko, ale wciąż na niego patrzę. - No więc? - po raz kolejny unosi brwi, ale patrzy na mnie znacznie łagodniej. - Po prostu jesteś zabawny - uśmiecham się do niego. Justin wywraca oczami i podchodzi do mnie, zachowując jednak większą odległość. - Zabawny? No cóż... Czy to, że zapraszam cię teraz na obiad również cię bawi? Przekręcam głowę na bok. - To ma być randka. - Owszem - odpowiada pewnym głosem. - W porządku, Justin. Chłopak uśmiecha się promiennie i odchodzi w stronę ogniska. - KLAUDIA! BIEBER ZAPROSIŁ CIE NA RANDKĘ?! Nie muszę się obracać, aby wiedzieć, że to Stella. Wzdycham teatralnie i wzruszam ramionami, chociaż mojej twarzy nie opuszcza uśmiech.
Mój przyjaciel Rob organizuje ognisko, ja nie byłam na nie zaproszona, ponieważ wyjechałam na 3 miesiące do rodziców, jednak przyjaciółka poinformowała mnie o nim, zrobiłam niespodziankę i przyszłam, wpadam mu w ramiona, itd. Justin pyta się Rob'a kim ja jestem i zaczyna mnie podrywać, 'macać', itd.
Zirytowany podrzucam kolejne kawałki drewna, do ledwie płonącego ogniska. - Kurwa, Rob! Przecież to się w ogóle nie pali! - krzyczę ze zdenerwowaniem. Słyszę cichy chichot dziewczyn i przewracam oczami. Czemu one zawsze chichoczą w ten sam, durny sposób? - Spróbuj to kijem wymieszać czy coś, Biebs! - odpowiada z drugiej strony polany, na której postanowiliśmy urządzić ognisko. Skupiam się więc na wskrzeszaniu ognia, niczym saper na rozbrajaniu bomby i bezskutecznie szturcham ognisko patykiem, w nadziei wzniecenia tego pieprzonego ognia. - NO NIE! - słyszę nagły krzyk Roba i zrywam się z miejsca. Rozglądam się dookoła i widzę Stellę ze śliczną brunetką, przytulającą się z uśmiechem do mojego przyjaciela. Muszą się znać bo to przywitanie jest zbyt gorące na nieznajomych. Oblizuję wargi patrząc na dziewczynę. Jest cholernie seksowna. Zbliżam się nieznacznie, cały czas obserwując brunetkę. - Jak się dowiedziałaś?! - słyszę śmiech Roba. - Po prostu przyjechałam wcześniej, a Stella powiedziała mi o wszystkim, więc chciałam Ci zrobić niespodziankę... I taa dam, oto jestem! Nagle jej wzrok kieruje się na mnie. Unosi brwi i patrzy pytająco na Roberta. - Klaudia, Justin. Justin, Klaudia - uśmiecha się. Dziewczyna kiwa głową i delikatnie ściska mi rękę. - Mogłabyś ściskać co innego tymi rączkami, skarbie - mrugam do niej. Obdarza mnie zawiadackim uśmiechem. - Jesteś pewien, że miałabym co? Całe towarzystwo dookoła nas wybucha śmiechem, a potem wszyscy idą piec kiełbaski. Łącznie z nią. - Możemy się przekonać skarbie - mówię, mijając brunetkę. Mimo swojego zachowania siada koło mnie na drewnianej ławce, trzymając nabitą na kiju kiełbaskę. Obejmuję ją, przytrzymując patyk. - Chyba źle to robisz - szepcze jej do ucha. - Czyżby? Strzepuje moją rękę ze swoich ramion, ale trafia ona na jej uda. Delikatnie je masuje. Klaudia śmieje się pod nosem i gwałtownie wstaje. - Pójdę się napić! - woła, pozostawiając mnie samego.