Zagubionym we własnych pragnieniach człowiekiem. Szukam formy, która mnie zadowoli. Błądzę w chwilowych uniesieniach, które jedynie łechtają ego.
Nie potrafię na komendę, ale jeśli się postarasz to masz szansę mnie uśpić.
Rozregulowałem swój zegar biologiczny po raz kolejny. Chciałbym zasnąć o normalnej porze, ale w nocy lepiej się czuję.
To jest smutna akceptacja stanu, w którym jesteśmy. Wiele więcej zalet i pozytywnych rzeczy masz z braku samotności. Nie twierdzę, że patrzenie na pozytywy nawet w złej sytuacji jest złe, bo tak powinniśmy robić, ale trzeba znać umiar. Czasami ludzie popadają w pułapkę i sami siebie zamykają w świadomości, że lepiej będzie im samemu, bo nie musza się męczyć.
Co jest twoją zaletą?
Staram się izolować to uczucie. Mam znajomych, z którymi mogę porozmawiać. Jest rodzina, z którą nie mam dobrego kontaktu, ale codziennie się przewija. Jednak nie są to relacje, które sprawiają, że nie czuję się samotny. To jest często przykre, że sami siebie zamykamy w wyobrażeniach. Powinienem móc powiedzieć, że samotność to tylko mój wyimaginowany wróg, ale ja zwyczajnie potrzebuję innego bodźca, żeby zniknęła.
Jedno z trudniejszych pytań.
Jeśli nazywasz coś zdradą, to raczej nigdy tego nie zaakceptujesz. Według mnie taka osoba wmawia sobie, że to jest "akceptowalne" tylko dlatego, że boi się utracić swoją ukochaną osobę. To jest normalne, że nie chcemy tracić osoby, do której przywiązaliśmy się i ją kochamy.
Zdrada jest ohydną rzeczą. Dlaczego zdradzamy skoro możemy zakończyć związek?
Według mnie gorsze jest tkwienie w fałszywej akceptacji tego występku. Osoba która zdradziła nie odczuwa tych samych emocji. Zawsze będzie miała gorzej osoba, której coś zrobiono, aniżeli ta, która popełniła złą rzecz. Jeśli kochasz kogoś tak mocno, że jesteś w stanie zaakceptować jego zdradę, to ta osoba nie zasługuje na Ciebie. Nie wyobrażam sobie życia ze świadomością, że to może wydarzyć się jeszcze raz. Nie potrafię wyobrazić sobie, że ktoś mógłby zająć choćby na moment moje miejsce.
Szanujmy samych siebie.
View more
Tkwię w nadziei, że tym razem wyjdzie. Wielokrotnie sami siebie łapiemy na tym, że chcemy jeszcze raz spróbować tego samego rozwiązania. Ciężko przekonać samego siebie, że to już nie zadziała i pora znaleźć nową ścieżkę. Trudno pogodzić się z porażką, kiedy nie dotyka nas fizycznie.
Jak zdefiniujesz miłość?
Każda osoba ma własne wytłumaczenie czym dla niego jest miłość. Czy jest możliwa? Oczywiście. Jak do tego dążymy i osiągamy, to już zależy od każdego indywidualnie.
Moje pojęcie jest zbyt wyidealizowane, żeby było możliwe.
Wszyscy mamy w swoim życiu taką osobę, którą kochamy. Czasami są to rodzice, do których pawamy miłością bezwarunkową. Innym razem będzie to przyjaciel, który wsparł nas w trudnych chwilach lub partner, któremu oddajemy część swojego życia.
Kogo kocham?
Wszystkie osoby, które sprawiają, że czuję się bardziej wartościowy. Tych którzy potrafią oddać ciepło im dane. Zdecydowanie ludzi, którzy pomimo tego, że często się oddalamy od siebie, to zawsze można na nich liczyć i oni mogą na mnie.
Wydaje mi się, że wszystko co pisałem było sztuczne. To jest moment w którym dostrzegasz, że większość twoich wypowiedzi jest stworzonych po to, żeby wykreować idealną wersję siebie, do której inni mogą wzdychać. Czuję odrazę do tego zachowania i jest mi głupio. Chociaż może jest na odwrót? Co jeśli czuję, że wyrosłem z tego nader pseudo inteligentnego spamu? Czy jest opcja C? Gdy nie jesteś w stanie podwyższonego dumania i bólu niedojrzałego nastolatka, to trudniej tworzyć emocjonalny bełkot. Momenty gdy podczas wylewania swoich emocji dostrzegasz brak logiki i niechęć do swojego wewnętrznego bobasa jest dosyć niemiły. Mało kto chce oglądać swoją słabą stronę.