@justjohnhere

John.

Ask @justjohnhere

Sort by:

LatestTop

Ochłonąwszy po krótkiej drzemce, wygrzebała z jego torby świeży bandaż. Chyba się nie obrazi... Jej już był brudny, sfatygowany i ledwie trzymał się na udzie. Zabrała się skrupulatnie za ponowne obandażowanie nogi. Rana była wąska lecz dość głęboka, tym razem dokładnie zatamowała dźgnięcie.

Światło
-Szczerze mówiąc, to zjadłbym owsiankę. -no tak, standardowo. Kiedy John był wyjątkowo zmęczony... to mówił przez sen. Wartownicy zawsze śmiali się z jego tyrad, monologów i wypowiedzi, których mimochodem słuchali. Czasem mówił z sensem, coś znaczącego. Zazwyczaj były to jakieś bezsensowne zdania, które jego umysł po prostu generował. -Ale bez porzeczek, oszalałaś?

Related users

Zasnęła dość szybko, lecz nie dane jej było korzystać z ów czynności zbyt długo. Noga piekła i pulsowała tępo nie dając jej spokoju. Przebudziła się zlana zimnym potem. Rehabilitacja będzie dość ciężka. Podniosła się i pokuśtykała do okna by odetchnąć łapczywie chłodnym powietrzem. Oparła się czołem

Światło
-chłopak tymczasem nadal spał. Dość spokojnie jak na niego. Zwykle jego sen był lekki, nawet podczas spoczynku pozostawał czujny. Teraz nawet się nie wiercił, jak to miał w zwyczaju, tylko leżał w jednej pozycji - zwinięty w kłębek na lewym boku. Był naprawdę, naprawdę zmęczony. Potrzebował tego snu. Kamiennego, spokojnego, mocnego snu.

-Nie będziesz miał wtedy jak mnie obarczać, przypominam.- pokręciła głową z dezaprobatą, ponownie obracając się doń tyłem.- Nie możemy tu długo zostać. Spróbuję się wieczorem rozeznać w plotkach, czy nie ma w pobliżu bezpiecznej strefy- przymknęła oczy- Trzeba zdobyć pieniądze...

Światło
-Żadnej odpowiedzialności. -powiedział mrukliwie, po czym zaciągnął się ostatni raz. Zgniótł papierosa i przeciągnął się. Kiedy usłyszał słowa dziewczyny, przez jego twarz przebiegł lekki grymas. Po chwili jednak znów jego miejsce zajął lekki uśmieszek. -Wszystko w swoim czasie Lu. Teraz jest czas odpoczynku, więc...- tu chłopakowi przerwało ziewnięcie, które wyrwało się z jego ust. -Przepraszam. Więc idziemy spać. -dokończył, kuląc się na lewym boku.

Dziękuję bardzo za pozwolenie ❤ więc: 1. Czy lubi Pan czytać? 2. Co robi Pan w wolnym czasie? 3. Czy w RP jest dużo faktów z Pana prawdziwego życia? To tak na dobry początek ^^

Valerie
1. Jasne że tak, uwielbiam. Książki to moja tru lov.
2. Czytam, spotykam się ze znajomymi, słucham muzyki, gram w cs'a, piszę. Nic ambitnego.
3. Nie, raczej niewiele.

-Za to "Mała" to powinnam się obrazić- mruknęła pod nosem, unosząc się do siadu. Ruszyć się trzeba... o Jashinie... Wyciągnęła paczkę i wystawiła jednego papierosa po chwili wtykając mu go między usta. -Jak się udusisz to nie moja wina, jasne?

Światło
-Nieeee, nie zrobisz mi tego Lu. nie obrazisz się. Nie moja wina, że jesteś mała. -powiedział, uśmiechając się kącikiem ust. Po chwili, kiedy między jego wargami znalazł się papieros - uśmiechnął się szerzej.
-Jesteś aniołem Lu, dziękuję- wyszczerzył się i lekko podniósł, żeby wyciągnąć z kieszeni plecaka zapalniczkę. Na jego szczęście - działała. Już po chwili John wypuścił z ust kłąb dymu.
-A co uduszenia się... To nie obarczę cię odpowiedzialnością. Jestem prawym i honorowym obywatelem. -prychnął, po czym znów się zaciągnął.

-Głupi jesteś, czy głupi? Masz astmę człowieku i palić chcesz?- obróciła sie w jego stronę, karcąc samym spojrzeniem. Oczywiście,że można było kupić na dole, jednak nie uważała to za dobry pomysł by go w tym uświadamiać. Poza tym sama miała jeszcze pół paczki.

Światło
-Chyba głupi... Ale nie jestem pewien. Może jednak głupi?- zaśmiał się głupawo, przeciągając na posłaniu. -Mała, palę już długo, ale okazjonalnie. Staram się nie przesadzać, w końcu nie chcę się dusić do piętnaście minut, co nie...- zmrużył oczy, patrząc na swoją towarzyszkę. -Zaufaj mi. Ten jeden papieros niczego nie zmieni, a ja poczuję się lepiej. No Lu, nie bądź taka. -powiedział proszącym tonem.

Wyraz twarzy nieco jej złagodniał. Pokręciła głową z dezaprobatą i ponagliła go ruchem dłoni-Nie marudź, John. Jednak doceniam fatygę- gdy już w końcu dotarli do pokoju Lu rzuciła się na jeden z materacy-Śpij, teraz możesz odpocząć. Tu jest bezpiecznie

Światło
-Och, czuję się taki doceniony, to tyle dla mnie znaczy!- westchnął teatralnie. Kiedy weszli do pokoju, jego oczy wręcz rozbłysły na widok materaców. Szybko wręcz rzucił się na jeden z nich.
-Okej, to jest najwygodniejszy materac na całym świecie- mruknął, zwijając się w kłębek. Oczy mu się kleiły, ale w ostatniej chwili zwrócił się jeszcze do jasnowłosej.
-Hej, Lu...- powiedział sennie- Da się tu kupić papierosy?- nie palił przez cały dzień. Miał wrażenie, że to mogłoby choć trochę go odstresować.

http://justpaste.it/q5mj

Jacob Whitesides
John szedł ulicą, pocierając zziębnięte, czerwone dłonie. W ustach miał niezapalonego papierosa. Standardowo, większość osób po drodze patrzyło na niego jak na debila, a kilka proponowało ogień. Od jednak odmawiał i szedł dalej. Czemu? Relaksował go sam fakt trzymania papierosa w ustach. Poza tym, nie opłacało mu się nawet go zapalać - szedł tylko do ulubionej kawiarni, żeby napić się czegoś gorącego. Popchnął drzwi i zobaczył, że lokal jest pełny.
-No bez jaj...- jęknął, szukając wzrokiem wolnego miejsca. Para, para, grupa przyjaciół, jacyś staruszkowie, para, chłopak w czarnym płaszczu, para... Chłopak w czarnym płaszczu. Siedział sam. John zmrużył oczy i podszedł do niego, uśmiechając się kącikiem ust.
-Hej, mógłbym się dosiąść na chwilę?- zapytał trochę zakłopotany, przejeżdżając dłonią po włosach.

View more

http://justpaste.it/q5dw

Światło
-Okej, okej. Przepraszam. -uniósł ręce w obronnym geście. Postanowił, że już się zamknie. W końcu dziewczyna nie okazywała uczuć zbyt często i skoro teraz pokazała, że jest urażona - to musiał trochę przesadzić. Naburmuszył się lekko, kiedy dziewczyna otworzyła drzwi.
-No wiesz co, ja chciałem się popisać materiałem, a taka Lu mi otwiera drzwi zamiast mnie. Niefajnie. -mruknął, jednak potulnie poszedł za swoją towarzyszką.
//przepraszam za marność i tempo odpowiadania, ale moja wena jest taka 2/10.

http://justpaste.it/q56k

Światło
-O mnie zapomnij, o mnie się nie martw...- zaintonował, po czym umilkł. Kiedyś kochał śpiew, ale potem stwierdził, że to totalnie niepraktyczny talent i przestał robić cokolwiek innego poza nuceniem.
-"Jestem to jestem"? Jedyne co jestem, to pewien, że beze mnie byłoby ci smutno i nudno. -mruknął, unosząc kącik ust w uśmiechu. Jednak kiedy usłyszał wzmiankę o wytrzymaniu, a także groźbę, jego pseudouśmiech zgasł.
-Słuchaj mała. Widać, że czujesz się bardzo silna, mocna czy Bóg wie co jeszcze. Jednak pamiętaj, że nie oddałem ci tylko ze względu na grzeczność i szacunek do kobiet. -powiedział, po czym przetarł oczy dłonią.
-Co nie znaczy, że jeśli nadal będziesz postępować w ten sposób, to moja cierpliwość będzie niewyczerpana. -dokończył, wzruszając ramionami i odwracając wzrok.

http://justpaste.it/q2ut

Światło
-Zdam się na ciebie. Najwyżej będę szedł nadzwyczajnie wolno, bo nie ma sensu wyrywać do przodu, skoro to ty wiesz, dokąd idziemy. -mruknął, zwalniając i zrównując tempo chodu z dziewczyną.
-Myślisz, że będzie tam możliwość, żeby ktoś trochę bardziej profesjonalnie niż ja obejrzał to paskudztwo na twojej nodze?- zapytał po chwili, odwracając głowę w stronę swojej towarzyszki. Jaki on był zmęczony. Miał ochotę po prostu siąść i zasnąć, położyć się na mchu, cokolwiek. Oddałby wszystko za to, żeby znów mieć swój prywatny śpiwór z tajną kieszenią na papierosy. Jednak mógł o nim tylko pomarzyć - został w bezpiecznej strefie, w sali, którą określano jako sypialnia. Tam też wdarli się niemartwi.
Przeklęte potwory.

(Agacie po prostu. Th ma niestety podchwytliwą odmianę po polsku.) *pokręciła głową odmownie* Dam radę... chyba. *powiedziała cicho. Oparła się o maskę samochodu i przyjrzała papierowi, jednak ciało odmówiło jej posłuszeństwa i zaczęła osuwać się na bruk*

Rdzawa Agatha
Skoro tak mó... Jasna cholera, Agatha!- chłopak przerwał w połowie zdania, widząc że coś jest ewidentnie nie tak - rudowłosa właśnie zasłabła. Złapał ją zanim zdążyła upaść na chodnik.
-Mała, co jest?- był zdenerwowany. Nie miał pewności, czy dziewczyna jest przytomna, dlatego przysiadł na bruku, obejmując ją. Martwił się. Dziewczyna przeżywała straszne chwile, bał się, że to wszystko mogło ją przerosnąć.

http://justpaste.it/q2u8

Światło
-Dzięki...- wydusił z siebie, po czym gwałtownie zaczerpnął powietrza z inhalatora. Gdy to zrobił, powoli usiadł. Nadal używał urządzenia. Po kilku wdechach schował inhalator do kieszeni. Zamknął na chwilę oczy, po czym odepchnął się od ziemi i wstał.
-Dobra, chodźmy. Nie mamy dużo czasu, a jeśli mnie usłyszały, to jesteśmy totalnie udupieni. -kiedy mówił, nie patrzył na dziewczynę. Zamiast tego wbił wzrok w kruka, który radośnie pozbawiał niemartwego oka.

http://justpaste.it/q2tq wybacz, że tak zwlekam z odpowiedziami, ale szykuję się jednocześnie na sylwestra ^^

Światło
//okej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
-Spokojnie, ty tu jesteś kaleką, nie ja. -burknął, dołączając do dziewczyny, a już po chwili ją wyprzedzając o parę kroków. Nagle poczuł, jak jego gardło zaciska się. Stanął w miejscu. Po chwili zaczęły się duszności. Zaklął w myślach. Zapomniał o tej pieprzonej astmie!
-W bocznej... kieszeni. Inha...ator- wykrztusił do swojej towarzyszki. Sprawiło mu to spory problem, bo musiał powstrzymywać okropny kaszel, który mógłby być dla nich zgubny. Z całej siły zatkał usta pięścią.
-Szybko, błagam!- szepnął, odwracając się do jasnowłosej.

http://justpaste.it/q2t2

Światło
-Przecież. Kurwa. Nie śpię. -powiedział przez zaciśnięte zęby, stając prosto. Zaczynał mieć trochę dość tej całej Lu, którą jeszcze przed chwilą dosłownie nosił na rękach. Potarł dłonią policzek, w który go uderzyła.
I wcale nie miał ochoty jej oddać, wcale.
I wcale nie powstrzymał go jedynie szacunek do kobiet.
-Wzdłuż rzeki?- powtórzył, unoszac brwi- Tej rzeki, z której niedawno wyszliśmy? I na której brzegu roiło się od niemartwych?- upewnił się, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas.

http://justpaste.it/q2sa

Światło
-Okej, o nic więcej nie pytam- sarknął, po czym oparł rękę o drzewo. Adrenalina powoli przestawała w nim buzować, więc chłopak zaczynał odczuwać skutki uderzenia w głowę i doby bez snu, a także stresu ostatnich godzin. Przed oczami lekko mu się ćmiło. To jednak nie powinno go powstrzymywać. Dlatego opierając się o drzewo, nieco chwiejnie wstał.
-To co, masz pomysł w jakim kierunku iść? Może sprawdzimy gdzie jest najbliższa BS?- zapytał, patrząc w ziemię i mocno mrugając.

http://justpaste.it/q2rw

Światło
Co do...- krzyk dziewczyny w jakimś stopniu go orzeźwił. Mimo przeraźliwego bólu głowy podniósł się. Wyrwał sztylet dziewczyny z ciała, a także chwycił swój hak i pobiegł w stronę jasnowłosej, która jakąś marną gałązką próbowała sobie radzić z dwójką pozostałych "przy życiu" potworach.
-Heeej! Tutaj!- reakcja zombie nie była do końca taka jaka oczekiwał - myślał, że rzucą się w jego stronę, a te tylko na chwilę zatrzymały się i popatrzyły na niego. Ta chwila wystarczyła, by rzucić dziewczynie sztylet - celował nieco w bok, żeby jej nie zranić - i uśmiercenie jednego potwora. Drugi warknął rozjuszony i skoczył na chłopaka, ten jednak szybko wbił mu hak w twarz, po czym kucnął przy blondynce.
-Wszystko dobrze? Nie zraniły cię?- spytał, oddychając ciężko i rozgladając się. Nie miał zamiaru znów dać się zaskoczyć.

View more

http://justpaste.it/q2r9

Światło
-Jasna cholera!- wydyszał widząc najpierw sztylet, a potem ptaka, który wręcz wydziobywał twarz zombie. Nie miał jednak czasu na kontemplację - zaatakowała ich nie czwórka sztywnych, a ósemka. Unieszkodliwili dopiero połowę, a John trzymał się na nogach tylko dzięki adrenalinie. Wbił hak w kark kolejnego monstrum, a nogą odepchnął innego, który niebezpiecznie się zbliżył. Odepchnięcie lub kopnięcie niemartwego zawsze pozwalało zyskać na czasie, zwłaszcza jeśli potwór upadał.
Ten jednak się nie przewrócił, a natarł na niego ze zdwojoną siłą. Joh w panice wbił mu hak w twarz. Kopnął potwora w klatkę piersiową i wyszarpał hak, jednak stracił równowagę i upadł, uderzając głową o korzeń.
Nie, nie stracił przytomności, ale został ogłuszony do tego stopnia, że nie widział zombie, czającego się za drzewem.

View more

Next

Language: English