@lamotrygina

Laleczka z porcelany.

Dasz pierwszym dwóm osobom po 20 like i jednym pytaniu ? ;3

Znów zaczęłam pisać. Jak ktoś byłby zainteresowany niech pisze, a będe mu podsyłać/wstawiać tutaj kolejne części, całościowe rozdziały.
"Bał się. Potwornie się bał. Specjalnie zaaranżował taką sytuację, podejrzewając, że dziewczyna lubi zwierzęta i przygarnie Kasjusza. Mogło się nie udać, ale jak zwykle – umiał przejrzeć człowieka. To stawało się już wręcz nudne, zalatywało mu monotonią, której nienawidził najbardziej na świecie. Stawał się przewidywalny, czyli taki jak ludzie – o ironio – z których zawsze szydził.
Miał już ćwierćwiecze za sobą, a jeszcze nie poznał smaku miłości. Martwiło go to. Czasami marzył o takim uczuciu jak z filmów, jednocześnie wątpiąc w spełnienie ów snów. Uważał się za – jak to sam zwykł określać – emocjonalnego niedorozwoja, który zwyczajnie nie potrafił kochać. Przywykł bawić się dziewczynami, ale – nie wiedząc czemu – jej nie chciał skrzywdzić. Była taka krucha. Każdego dnia w tej cholernej bibliotece, zerkał na nią ukradkiem i... przywiązał się. Zamienili ledwo parę słów, ale chciał ją chronić. Przed całym złem tego świata. Przed nim samym też. Wariował.
Już czas. Ciche pukanie do drzwi oznajmiło, że ktoś przyszedł. Zapewne ona. Nawet nie znał jej imienia, ale dostrzegał za to wiele innych i na pewno bardziej istotnych szczegółów. To, co dostrzegł podczas obecności nieopodal pracującej dziewczyny. Jej rzadki uśmiech, zadumanie, smutek w oczach. To, jak chciała uciec od czegoś, co ją dręczyło. "
❤️ Likes
show all
paulina166’s Profile Photo

Latest answers from Laleczka z porcelany.

Jaka jest najbardziej nietypowa rzecz, którą trzymasz teraz w lodówce?

Poćwiartowane zwłoki.
Miłości,
którą kiedyś czułam,
a wiem, że nawet
jakbym ja powróciła
i on też
nie odbudowalibyśmy
tego zamku z piasku
zmytego przez ranny przypływ
znajdziesz
tę miłość
w kartotece
pod nazwą
stracone nieodwracalnie

Czternaście. Tak, pewnie pomyślisz, że jestem kolejną gówniarą, która wymyśliła sobie depresję. I w sumie masz prawo tak pomyśleć. Ale tak nie jest. I mam nadzieję, że twoje leczenie przyniesie efekty. Życzę ci tego z całego mojego cholernego serca! Zasłużyłaś na szczęście i normalne życie, kochana!

Są ludzie, co mają czternaście, a są ci co mają czterdzieści i chorują. Moje problemy zaczęły się mniej więcej w Twoim wieku i może gdybym wcześniej powiedziała coś któremuś z rodziców albo nawet na własną rękę szukała pomocy może i ominęłoby mnie wiele bólu, może nie miałabym teraz tylu blizn i paru prób samobójczych za sobą. Powiedz dziewczynce chorej na białaczkę, że jest na to za młoda. Gdzie tu logika? Tak więc nie przejmuj się wiekiem, ucz się na moich błędach (chociaż mnie nie znasz) i szukaj pomocy.
I dziękuje za miłe słowa <3

Rozumiem cię. Wiesz, mam to samo. I za kilka dni idę do psychologa. Ma mnie zdiagnozować. Nie wiem, dlaczego ci o tym piszę. Po prostu czuję, że w jakimś sensie jesteśmy podobne. Obdywie mamy problem z zaakcpetowaniem siebie, i obydwie izolujemy się od ludzi. Obydwie sobie nie radzimy. Ile masz lat?

Miło,ze ktoś w ogóle rozumie. Ja osobiście jestem juz zdiagnozowana, teraz zostaje mi leczenie. Ja mam prawie 20 lat, a Ty?

Zamiast sie cieszyc ze zyjesz to poglebiasz sie w smutek

Może nie umiem inaczej? I nie, nie użalam się. Stwierdzam tylko fakty.

A wez czlowieku ogarnij sie bo nie zaznalas zycia a chcesz sie zabic, zalosne.

Żałosne?
Choroba jest dla Ciebie żałosna? Zaburzenia też?
Skąd wiesz, co zaznałam i ile przeżyłam? Siedzisz w mojej głowie? Nie wiesz kim jestem, ile mam lat i dlaczego cierpię. Kocham takich ludzi jak Ty. To jest dopiero żałosne, wiesz?

co skłoniło Cię do zmiany poglądu na temat swojego ciała czy wyglądu ? W końcu ktoś musiał powiedzieć Ci cis takiego w co uwierzyłas i co pozwoliło Ci się zmienić..

Szpital. Leki. Terapia.
Człowiek, jak otrzyma pomoc zmienia tok myślenia, uwierz. Bez tego czuje się bezwartościowy, samotny, brzydki, niepotrzebny. A od tego bliska droga do samobójstwa. Ja wpadłam w ten dół, byłam na granicy życia i śmierci. Ale uratowałam się, zgodziłam się na leczenie, miesiąc spędziłam w zamknięciu i jestem gotowa napisać, że mimo pełnej sylwetki, której nienawidzę, akceptuję siebie, czy tam przynajmniej toleruje.
Ludzie, nie krzywdźcie się, nie nienawidźcie, tylko szukajcie pomocy.
Polecam, Laleczka z porcelany.

Czy akceptujesz siebie całkowicie ? Chciał/a/byś coś zmienić w swoim wyglądzie bądź zachowaniu ? Co to takiego ? ♥

Akuma-chan
Najpierw przepraszam za to, że tak długo nie odpowiadałam. Szpital, walka o siebie. Ale teraz jest lepiej, o wiele.
Jak chyba każdy mam kompleksy. Nie lubię swojej figury, nosa, nóg. Uważam, że jestem za gruba. Na początku pobytu w szpitalu to był jeden z powodów moich myśli samobójczych. Torturą było spojrzenie w lustro. Ale źle myślałam. Gdy myśli odeszły zdałam sobie sprawę, że każdy na swój sposób jest piękny. Piękno ma w oczach, uśmiechu, promyczkach radości. Chcę pewne rzeczy w sobie zmienić,ale tak, akceptuję siebie.

Hej Aniołku . Moge Ci jakoś pomoc? Masz gg ? PodasZ? Bardzo mi zalezy na rozmowie z Tobą na twoim zyciu. Chcialbym Cię jakoś wesprzeć . Bedzie dobrze :))

Napisz mi swoje. Odezwę się..

Czego oczekujesz od otaczających cię osób ? Miłego wieczoru i dobrej nocy. :)

Co z tego,że jest przed 23, a jestem w szpitalu psychiatrycznym i dawno powinnam spać. Obejrzałam "Slumdog - Milioner z ulicy ". I muszę Wam moi nieliczni czytelnicy coś napisać. Coś co jest moim marzeniem - nie do spełnienia niestety - i to,właśnie TO tak bardzo mnie boli. Odkryłam dziś w sobie wrażliwość, wiecie? Marzy mi się miłość jak z filmu. Obserwowanie panoramy Wrocławia o zachodzie, ciepła,czułości, przywiązania, wrażliwości, a nawet miłości,w którą niezbyt wierzę. Jestem płochym motylem, uciekam jak ktoś chce mnie dotknąć. Jestem bańką mydlaną taka dużą, kolorową która znika wraz z zderzeniem z ziemią. Jestem kroplą rosy widywaną tylko rano...
I czułości.Potrzebuję czułości. W dużych ilościach. Wolę umrzeć z przedawkowania niż z niedoboru..
Źle mi. Dlatego ostatnio się zamknęłam w sobie (może to dobrze, że jestem w tym szpitalu) i piszę.Stworzyłam multum wierszy i piosenkę.
I krzyczę, tak cichutko, wewnątrz siebie. A raczej krzyczy moje po tysiąckroć połamane serduszko.
Ale nikt tego nie słyszy. Rodzina, bliscy (jacy bliscy,jestem w końcu sama), nawet lekarze.
A to tak boli. Moje serduszko... Ono umiera, wiecie?

View more

Language: English