to zależy :D na NG można było często spotkać mnie na przystanku, albo na ławkach przy kościele ^^ W TM ulubione miejsce, to las jak się idzie na groty, od jakiegoś czasu to jest moje ulubione miejsce :D Ale lubię też siedzieć w kościele :D
"Mamy po kilkanaście lat. Z roku na rok robimy się starsi, dostajemy zmarszczek, ran i blizn. Tracimy więcej łez i uczymy się mocniej ranić. Tracimy uśmiech, zaufanie, a nawet przyjaciół. Ale jest jedna osoba, która zawsze jest i nawet na krok nas nie odstępuję - śmierć. Chyba każdy o niej choć raz myślał, nawet jak był mały. Bo w końcu kto zabiera do nieba sąsiadkę i ciocię co dawała najfajniejsze prezenty pod choinkę? Potem zaczęło to bardziej boleć i bardziej dochodzić. Odszedł sąsiad, wujek, dziadek, kolega taty, a potem mama koleżanki mamy, nauczycielka, babcia przyjaciółki, Twoja babcia. Z tyloma osobami zatańczyła piękny taniec, że przestałeś już zwracać na to uwagę. Zobojętniłeś się na cudzą śmierć, a śmierć w rodzinie też nie zawsze poruszy jakoś Twoje gałki oczne by wyprodukowały słone łzy. Idziesz na pogrzeb z przymusu i tylko patrzysz jak kolejna osoba zostaję zamknięta wśród drewnianych obić już na zawsze. Jak jej dusza właśnie gdzieś gdzie nie widzimy jest rozszarpywana i zabierana z siłą z zimnych naskórków. Ale, gdy wracasz pewnego dnia ze szkoły, treningu, wchodzisz do domu. Widzisz, że jest coś nie tak i nagle padają słowa, które jak granaty burzą cały świat, w którym żyłeś. Oznajmiają Ci, że nie żyję najbliższa Ci osoba; mama, tata, babcia, dziadek, siostra, brat. Ktokolwiek. Ktoś kto miał najpiękniejszy apartament w Twoim sercu. Czujesz jak rozrywają Cię szpony, świat stracił grunt i stał się ruchomym piaskiem pochłaniając Cię. Spadasz, ale nawet nie myślisz o tym by wyciągać dłonie, szukać lin, rąk czegokolwiek. Przestajesz oddychać, klatka piersiowa się zapada i uciska Ci serce, miażdży je jak walec. Chcesz biec do tej osoby, zabrać Ją od tej przepięknej i zimnej kobiety, ale nawet nie masz sił. Jesteś bezsilny. Siadasz i nie funkcjonujesz. Po prostu patrzysz gdzieś, ale nie wiesz gdzie. Myślisz o czymś, ale nie wiesz o czym. Niby jesteś, ale Cię nie ma. Faszerują Cię zbędną chemią, która ma niby Cię uspokoić, a tylko i wyłącznie zamyka Cię bardziej w sobie, zamyka łzy, żal, ból. Każdy organ przepełnia się nimi w każdej nici. Nie widzisz łóżka, szafy, okna, koloru firanek. Oczy masz zamazane mgłą łez i wspomnieniami. Twoja rzeczywistość to otwarta skrzynka najlepszych chwil z Gwiazdą, która jest już na niebie. I pogrzeb już nie jest jednym z kolejnych pogrzebów. To już nie jest zwykły trzask drewna przy zamykaniu trumny. To trzask łamanych serc, cierpiących przez utratę kawałka swojego świata. To trzask Twojego serca. Kolejny z kolejnych. Składanie dębowych desek to już nie tylko koniec mszy, złożenie kwiatów i spokojne udanie się do swojego świata, a ostatnie pożegnanie z dawnym światem. Pożegnanie z sercem, z duszą, ze sobą, samym sobą. Bo już nic nie będzie tak jak było, ani Ty, ani świat, ani Twoja dusza. Stracisz żar w oczach, serce zwolni, dusza osłabnie, a świat ugnie się bez jednego z fundamentów, a może nawet całkowicie zawali. Zaczniesz błądzić po gruzach i bałaganie ówczesnego świata nie mając sił budować nowego."
przepraszam ale zasnelam wczoraj bo byłam wykonczona ; (
Nie ma sprawy :)
co teraz robisz?
Wspominam sobie z koleżnką, jak to kiedyś słuchało się Ich troje :D I to śpiewanie dla miśków, lalek etc, robiących za publiczność :D hahah :D Wspomnienia, to coś niesamowitego <3
No bo jeszcze nienagrany :D Mam około 4-5 tekstów ale nie mam weny żeby nagrywać :D W sumie to miałam pomysł jak wracałam dziś ze szkoły, nawet dwa pierwsze wersy mialam, ale zapomniałam i wena mnie opuściła -.-