Cały czas dochodzę do wprawy. Przygoda zaczęła się od formularza oceny piwa na browar.biz i pierwszych nie do końca udolnych próbach oceniania różnych piw. O stylach to usłyszałem dopiero później. :) Początkującym proponuję zacząć od piw uznanych za kanon swojego stylu i próbować dopasować to, co się czuje do tego, co widnieje w opisie danego stylu, a następnie spróbować nazwać i zapamiętać tę cechę. Warto też zagryźć zęby i kupić piwa, które uchodzą za wzorce wad sensorycznych. Bardzo pomocna jest też umiejętność zapamiętywania otaczających nas smaków i aromatów i przywoływania ich w odpowiedniej chwili. Właściwie jest to tak obszerny temat, że warto mu poświęcić jakiś wpis na blogu, co pewnie niechybnie uczynię, także śledź bloga w najbliższym czasie, to dowiesz się na ten temat więcej.
Nie ma przepisu. Wziąłem chmiel i wsypałem do wódki. Odstawiłem na jakiś czas.
Nigdy na indukcji na warzyłem, ale z opowieści i zdrowej logiki wynika, że gaz jest znacznie wygodniejszy. Ale próbuj. Wiem, że parę osób warzy i daje radę.
Raczej nie miałem, także trudno mi się odnieść.
Selera. Szczególnie kiedy czuję go w piwie.
Aromat sosu sojowego jest efektem utlenienia się piwa uwarzonego przy udziale palonych słodów. Najczęściej jest to objaw jego starości. Występuje w mocnych, ciemnych, długo starzonych piwach. Jeśli Twój Lwówek był świeży, to pewnie aromat jest wynikiem nadmiernego utlenienia piwa podczas procesu produkcji, czyli błędu w sztuce. Jeśli natomiast ten Lwówek swoje przeleżał, to taki aromat jest jak najbardziej uzasadniony.
Dobrze by było jeszcze chociaż wiedzieć ile tego piwa i na jakich drożdżach.
Różnie bywa. Najczęściej układam sam, ale zdarza się też, gdy np. warzę jakiś trudny styl pierwszy raz, korzystać z receptur np. zwycięzców konkursów. A jak już mam totalnego lenia, to zamawiam gotowy zestaw surowców. I to polecam początkującym piwowarom. Przy układaniu receptury najlepiej posiłkować się opisami surowców, przykładami receptur, dyskusjami na piwo.org, artykułami w Piwowarze, albo informacjami z książek.
Trudno powiedzieć. Ja piję już któryś raz i jeszcze niczego takiego nie spotkałem.
Zależy jakiego typu to spotkanie. Jak popijawa, to kupuję kratę taniego, ale dobrego piwa (np. Jurajskie Pils). A jak zwykła posiadówka, to czestuję swoim piwem, ewentualnie jakimiś rzemieślniczymi evergreenami, głosząc prawdy wiary w piwną rewolucję. ;)